Odszkodowanie za zakaz mówienia z dziećmi po polsku
Mieszkający w Hamburgu Polak Wojciech
Pomorski domaga się od hamburskich władz odszkodowania oraz
pisemnych przeprosin za uniemożliwienie mu po rozwodzie z żoną,
Niemką, posługiwania się językiem polskim w kontaktach z własnymi
córkami.
22.12.2006 | aktual.: 22.12.2006 15:10
Przed Sądem Krajowym w Hamburgu rozpoczął się w piątek proces z powództwa 36-letniego nauczyciela-germanisty.
Walczę o godność człowieka i ojca - powiedział Pomorski po zakończeniu pierwszej rozprawy.
Domagamy się zadośćuczynienia w wysokości co najmniej 15 tys. euro oraz wglądu do akt dokumentujących wieloletni konflikt Pomorskiego z urzędem ds. młodzieży (Jugendamtem) - wyjaśnił adwokat Rudolf von Brecken. Niemiecki prawnik nazwał "hańbą" postępowanie władz miasta w stosunku do jego klienta. Zakaz kontaktu z dziećmi w języku polskim był "zniechęcającą do życia" represją - ocenił. Von Brecken skrytykował brak przedstawiciela Hamburga na rozprawie, co świadczy - jego zdaniem - o ignorowaniu sądu.
Pomorski przyjechał do Berlina Zachodniego w 1989 roku. Rok później przeniósł się do Hamburga, gdzie poślubił obywatelkę Niemiec. W latach 1997 i 1999 urodziły się dwie córki - Justyna i Iwona-Polonia.
Po rozpadzie małżeństwa córki przyznano matce, jednak sąd nie orzekł żadnych ograniczeń językowych w jego kontaktach z dziećmi. Natomiast hamburski Jugendamt "na własną rękę" - jak twierdzi Pomorski - zakazał mu rozmawiania z córkami po polsku. To był szantaż, nie mogłem się na to zgodzić- powiedział Pomorski. Podkreśla, że do rozwodu w domu mówiono po polsku, a na zewnątrz po niemiecku. Jestem nauczycielem-germanistą, dlatego argument urzędu, że mówienie po polsku opóźnia integrację dzieci w niemieckim społeczeństwie, był absurdalny -tłumaczy.
Dwa lata temu matka wyjechała, bez wiedzy ojca, z obiema córkami do Austrii. To było uprowadzenie dzieci, zorganizowane przez Jugendamt w Hamburgu - twierdzi Pomorski. Celem tego wyjazdu było - jego zdaniem - doprowadzenie do tego, by dzieci zapomniały języka polskiego. Dopiero niedawno umożliwiono mu ponownie kontakt z dziewczynkami - po niemiecku i pod austriackim nadzorem.
Pomorski kieruje działającym na terenie Niemiec Stowarzyszeniem "Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci". Organizacja zajmuje się obecnie dziesięcioma podobnymi konfliktami - mówi nauczyciel. Jego zdaniem, jest to jednak tylko "wierzchołek góry lodowej". Wielu rodziców nie decyduje się na ujawnienie sprawy i konflikt z niemieckimi władzami - twierdzi.
Jacek Lepiarz