Odpowiedzą za incydent nad Detroit - obiecuje Obama
Prezydent USA Barack Obama obiecał, że wyciągnie konsekwencje wobec winnych zaniedbań w jego administracji, które w święta Bożego Narodzenia omal nie doprowadziły do wysadzenia w powietrze przez nigeryjskiego terrorystę samolotu linii Northwest Airlines.
08.01.2010 | aktual.: 08.01.2010 08:40
- Pociągnę do odpowiedzialności mój personel i agencje rządowe. Ostateczna zaś odpowiedzialność spoczywa na mnie - powiedział Obama w przemówieniu, w którym podsumował ustalenia ogłoszonego tego dnia raportu rządowego na temat incydentu nad Detroit.
Raport potwierdził to, o czym media donosiły już na podstawie wcześniejszych przecieków - wywiad amerykański miał wiele informacji o zamachowcu i o planach ataku, m.in. od ojca Nigeryjczyka, który ostrzegał ambasadę USA w Jemenie, że jego syn ma terrorystyczne zamiary. Wywiad nie potrafił jednak powiązać tych informacji w spójną całość.
Na konferencji prasowej po wystąpieniu Obamy, jego główny doradca ds. walki z terroryzmem John Brennan przyznał się do części odpowiedzialności za fiasko.
- Powiedziałem dziś prezydentowi, że go zawiodłem. Powiedziałem też, że się poprawię i cały nasz zespół poprawi swoją pracę - powiedział.
Na pytania dziennikarzy na konferencji odpowiadała także minister bezpieczeństwa wewnętrznego Janet Napolitano, której resortowi podlega Krajowe Centrum Antyterrorystyczne (NCTC).
Bezpośrednio po próbie zamachu na samolot nad Detroit oświadczyła ona, że system ochrony przed terroryzmem "zadziałał dobrze"; później musiała się z tego wycofać.
Prezydent podkreślił, że zawiódł system selekcji i analizowania informacji wywiadowczych, a także sporządzania list osób, których nie wpuszcza się do samolotów wskutek podejrzeń, że mają terrorystyczne zamiary.
Zapowiedział, że poleci agencjom wywiadowczym, aby "konsekwentnie podążały za śladami", na jakie wpadną ich funkcjonariusze, wskazującymi na plany spisków terrorystycznych.
- Musimy ulepszyć proces analizy danych wywiadowczych i poprawić system kryteriów, według których wciąga się osoby na listy podejrzanych dla ruchu lotniczego. Musimy lepiej pilnować, aby niebezpieczni osobnicy nie wsiadali do samolotów - powiedział.
Dodał też, że trzeba poprawić system bezpieczeństwa na lotniskach, gdzie wciąż rzadkością są urządzenia skutecznie wykrywające materiały wybuchowe. Zapowiedział przy tym ściślejszą współpracę resortów rządu w rozwijaniu technologii sprawdzania pasażerów samolotów pod tym kątem.
Na zakończenie Obama podkreślił, że USA "znajdują się w stanie wojny z Al-Kaidą". - Zrobimy wszystko, co potrzeba, żeby ją pokonać - oświadczył.
- Znaczna większość muzułmanów odrzuca Al-Kaidę - powiedział, ale dodał, że siatka ta nadal werbuje wśród nich nowych agentów.