Odorowicz: zwróciłam wszystkie pieniądze
Szefowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
(PISF) Agnieszka Odorowicz zapewniła, że na podstawie faktur wystawionych za
remont przez Stowarzyszenie, zwróciła "wszelkie kwoty, wraz z
odsetkami". Jak poinformowała, było to w sumie niecałe 97 tys.
złotych, czyli ponad dwa razy mniej, niż podała "Rzeczpospolita".
Odorowicz rozmawiała z ministrem kultury
Kazimierzem Michałem Ujazdowskim o zarzutach stawianych jej przez
"Rzeczpospolitą".
Minister zapowiedział kontrolę dotacji udzielonych Stowarzyszeniu Kultury Akademickiej "Instytut Sztuki" przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - powiedziała Odorowicz. Wyjaśniła, że minister zadzwonił do niej po zapoznaniu się z oświadczeniem, jakie przekazała mediom.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł na temat Odorowicz, z którego wynika, że wykończenie mieszkania dyrektor PISF mogło być przykrywką dla wyprowadzenia ponad 100 tys. złotych z tego Stowarzyszenia. Odorowicz jest jedną z założycielek Stowarzyszenia.
Szefowa PISF podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej odpierała zarzuty gazety. Bertold Kittel, autor artykułu w "Rzeczpospolitej", powiedział, że podtrzymuje wszystkie zarzuty zawarte w tekście.
Artykuł nosi tytuł "Love story z korupcją w tle". Zdaniem Odorowicz, "jest po prostu obrzydliwy", zawiera nieprawdę i insynuacje. Do korupcji w Stowarzyszeniu nie doszło - powiedziała Odorowicz.
Według "Rzeczpospolitej", Stowarzyszenie Kultury Akademickiej zainwestowało ponad 200 tys. zł w remont krakowskiego mieszkania Odorowicz. Zapłaciło m.in. za kafelki z Włoch, włączniki światła z Belgii, kominek i luksusową, wartą ok. 27 tys. złotych wannę. Jak podała gazeta, wanna ta "ma kształt serca, nazywa się 'love story' i należy do najdroższych na rynku". Mamy drugą sławną wannę - skomentowała szefowa PISF.
W 2004 roku podpisałam umowę przedwstępną na kupno-sprzedaż mieszkania, które Stowarzyszenie chciało zaadaptować na pokoje gościnne. Do podpisania umowy właściwej nie doszło z przyczyn ekonomicznych - ceny mieszkań w Krakowie znacznie wzrosły i byłoby z mojej strony głupotą pozbywanie się takiego mieszkania. Zgodnie z umową zwróciłam więc Stowarzyszeniu wszelkie koszty, jakie poniosło - powiedziała Odorowicz.
W specjalnie wydanym oświadczeniu w tej sprawie szefowa PISF doprecyzowała, że w zawartej ze Stowarzyszeniem umowie przedwstępnej kupna-sprzedaży z dnia 15 listopada 2004 r. zobowiązała się do sprzedaży krakowskiego mieszkania z przeznaczeniem na pokoje gościnne Stowarzyszenia, za cenę 183 tys. złotych (niecałe 2,3 tys. za metr kwadratowy).
W specjalnie wydanym oświadczeniu w tej sprawie szefowa PISF doprecyzowała, że w zawartej ze Stowarzyszeniem umowie przedwstępnej kupna-sprzedaży z dnia 15 listopada 2004 r. zobowiązała się do sprzedaży krakowskiego mieszkania z przeznaczeniem na pokoje gościnne Stowarzyszenia, za cenę 183 tys. złotych (niecałe 2,3 tys. za metr kwadratowy).
"Od tego momentu Stowarzyszenie miało prawo do przeprowadzania wszelkich prac podwyższających standard tego mieszkania" - napisała Odorowicz w oświadczeniu. "Umowa została zawarta w chwili, gdy nie była jeszcze założona księga wieczysta dla tego lokalu. W związku z powyższym, w umowie przewidziano możliwość odstąpienia od umowy z jakiegokolwiek powodu, a w szczególności w przypadku nie przedstawienia właściwego wyciągu z ksiąg wieczystych. O fakcie założenia księgi wieczystej i zawarciu w niej właściwego wpisu dowiedziałam się dopiero we wrześniu 2006 r., kiedy poproszony przeze mnie adwokat, Andrzej Majewski, uzyskał stosowny wypis".
Według Odorowicz, artykuł w "Rzeczpospolitej" mógł być zabiegiem, mającym ją skompromitować. W środowisku filmowym od dawna krążyły pogłoski, że szykowane są materiały na Instytut, żeby mnie skompromitować - powiedziała szefowa PISF.
Odorowicz uważa, że powodem ataków na jej osobę może być Ustawa o kinematografii, która zobowiązuje nadawców prywatnych do płacenia podatku w wysokości 1,5% przychodów z reklam oraz operatorów telewizji kablowych do płacenia 1,5% przychodu uzyskanego z opłat za dostęp do reemitowanych programów telewizyjnych. Pieniądze te mają służyć finansowaniu produkcji polskich filmów przez PISF.
Ustawa o kinematografii nie wzbudza zachwytu płatników tej ustawy. Nic od czasu tej ustawy nie robię, tylko odpowiadam na różne donosy - powiedziała dyrektor PISF.
Jeżeli pani Odorowicz twierdzi, że napisaliśmy nieprawdę, może nas pozwać - powiedział Bertold Kittel.
Podczas dzisiejszej konferencji pani Odorowicz nie przekazała dziennikarzom wszystkich dokumentów. Zabrakło jej listu do Zarządu Stowarzyszenia Kultury Akademickiej, w którym odstępuje ona od umowy - podkreślił Kittel.