Odnaleziono ślady średniowiecznej ludwisarni
Pozostałości średniowiecznego warsztatu odlewania dzwonów znaleźli archeolodzy w Wągrowcu. Odkrycia średniowiecznych ludwisarni są rzadkością - to dopiero ósmy obiekt tego typu w Polsce. Naukowcy szacują, że warsztat pochodzi z końca XIV w. lub pierwszej połowy XV w.
Na ludwisarnię natrafili archeolodzy z Muzeum Regionalnego w Wągrowcu - Małgorzata Kranca i Tomasz Podzerek oraz współpracujący z nimi Marcin Krzepkowski z Pracowni Dokumentacji Archeologicznej, podczas wykopalisk prowadzonych przy Alei Jana Pawła II.
- Odkryliśmy relikty glinianego pieca szybowego służącego do topienia brązu. Wewnątrz niego częściowo zachował się gliniany tygiel wypełniony brązowym żużlem i węglem drzewnym. Tygiel udało się wydobyć w całości i przetransportować do Muzeum Regionalnego. Zostanie on poddany zabiegom konserwacyjnym oraz specjalistycznym badaniom metaloznawczym i być może udostępniony będzie zwiedzającym wągrowieckie muzeum - tłumaczy Krzepkowski.
Niewielka odległość odkrytej pracowni ludwisarskiej od wągrowieckiej fary pozwala przypuszczać, że odlany tu dzwon przeznaczony był dla tej świątyni. Naukowcy nie wykluczają jednak, że służył cystersom, którzy w latach 90. XIV wieku rozpoczęli przenoszenie konwentu z Łekna do Wągrowca.
- Doskonały stan w jakim zachowały się relikty ludwisarni pozwolił na zrekonstruowanie wymiarów instrumentu, którego dźwięk rozbrzmiewał nad średniowiecznym Wągrowcem. Miał on średnicę około 60 cm, a jego wysokość wraz z koroną (uchwytem do zawieszenia) mogła dochodzić do 90 cm - opisuje Krzepkowski.
Na podstawie dokonanych odkryć i wiedzy czerpanej z dzieła Mnicha Teofila żyjącego w XI lub XII wieku, archeolodzy potrafią dokładnie zrekonstruować proces odlewu wągrowieckiego dzwonu.
Jak wyjaśnia Krzepkowski, w początkowym etapie wykonywano rdzeń formy dzwonu - tzw. dzwon fałszywy, na który nakładano łój zwierzęcy, odwzorowujący kształt przyszłego instrumentu. Wymodelowaną powierzchnię pokrywano kilkoma warstwami gliny wymieszanej z końskim nawozem pilnując, aby każda kolejna warstwa odpowiednio podeschła, a następnie formę wzmacniano żelaznymi obręczami.
Kolejnym etapem była budowa glinianego pieca zaopatrzonego w miechy - fragment dyszy od miecha odkryto w trakcie wykopalisk w Wągrowcu.
We wnętrzu pieca umieszczono gliniany tygiel wypełniony miedzią i węglem drzewnym. Obok pieca wykopano jamę, której ściany i dno wylepiono gliną, a następnie umieszczono w niej przygotowaną uprzednio formę. Po wypaleniu formy w jamie, zasypywano ją, a ziemię dokładnie ubijano drewnianymi stemplami, co miało uchronić od rozsadzenia modelu przez roztopiony brąz.
Po rozpaleniu pieca dodawano w odpowiednim momencie cynę, a po jej dokładnym wymieszaniu z miedzią i osiągnięciu wymaganej temperatury odtykano otwór w piecu i za pomocą specjalnej rynienki spuszczano płynny stop metalu do zakopanej formy.
Według licznych legend, wytwórcy dzwonów dodawali do brązu odrobinę srebra lub złota, by zapewnić dzwonowi lepsze, czystsze brzmienie. Zdaniem badaczy, zapewne podobnie było w przypadku dzwonów wyrabianych w ludwisarni w Wągrowcu.
Kiedy metal stężał w formie, odkopywano ją i za pomocą specjalnych narzędzi rozbijano odsłaniając odlew, którego powierzchnię wykańczano za pomocą pilników i szlifowano. Po zamontowaniu serca, wykutego zapewne z żelaza, dzwon był gotów do transportu i zawieszenia w miejscu przeznaczenia.
Pozostałe pracownie w których odlewano dzwony znane są z pobliskiego Łekna, dwie z terenu Poznania, Stargardu Szczecińskiego, Płocka, Malborka i Wrocławia.