Skandal w rosyjskiej armii. Okrutna kara od dowódcy
Skandal w rosyjskiej armii. Jeden ze zmobilizowanych żołnierzy odmówił udziału w szturmie. Prosił także o przeniesienie do służby cywilnej. Dowódca wymierzył mu okrutną karę - pobił i przywiązał do drzewa. O sprawie zrobiło się głośno dzięki obrońcom praw człowieka.
05.12.2023 | aktual.: 05.12.2023 11:48
Jak podaje grupa obrońców praw człowieka "Ruch Świadomego Sprzeciwu" (DSO), zmobilizowani Giennadij i Siemion Kiskorow złożyli pod koniec listopada meldunki z prośbą o zastąpienie służby wojskowej - służbą cywilną. Dowództwo batalionu jednak je odrzuciło, twierdząc, że takie postępowanie w przypadku osób zmobilizowanych "nie jest przewidziane przez prawo".
Przywiązali go na noc do drzewa
"Ze względu na przekonania religijne domagali się przejścia do alternatywnej służby cywilnej, ale dowódca im odmówił. Obaj bracia są żołnierzami 1. batalionu strzelców zmotoryzowanych jednostki wojskowej nr 21005 i przebywają w obwodzie donieckim" - pisze kanał Astra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Giennadij po powrocie ze szpitala i odmówił wzięcia udziału w akcji bojowej. "Wtedy oficer go pobił i kazał przywiązać do drzewa. A za zwolnienie musiał zapłacić 50-100 tys. rubli. Czasem do drzewa przybijano kajdanki tak, że dana osoba nie mogła nawet usiąść" - ustaliła rosyjska redakcja Radia Svoboda, która twierdzi także, że Giennadij był w ten sposób traktowany przez kilka dni.
Po nocy spędzonej w takich warunkach Giennadij miał prosić dowództwo o zgodę na wysłanie na front. O sprawie zrobiło się głośno, ponieważ brat Giennadija opublikował dramatyczny wpis i nagranie w sieci społecznościowej VKontakte. Zdążył także porozmawiać o zdarzeniu z obrońcami praw człowieka.
Później - jak czytamy - Siemion "usunął wszystkie wpisy ze swojej strony i przestał odpowiadać dziennikarzom". Bracia zostali wezwani "na dywanik" przez władze i zażądano od nich napisania wyjaśnień, że to żołnierze ukraińscy przywiązali Giennadija do drzewa, a nie rosyjscy.
Siemion został także zmuszony do usunięcia wszystkich wpisów z sieci oraz nagrań z telefonu. Zadzwonił do żony i poprosił o wycofanie zeznań w sprawie, bo rzekomo to wszystko było "wpływem Ukraińców i zagranicznych agentów" - przekazali działacze na rzecz praw człowieka.
To kolejny dowód na to, jak rosyjskie dowództwo znęca się nad wojskowymi. Wcześniej Astra donosiła o torturowaniu Rosjan, czy zsyłania ich do "piwnic dla odmawiaczy", w których byli zamykani na całe tygodnie.