Odgryzł ucho klientowi restauracji!
Poszedł stracić pieniądze, a stracił coś zupełnie innego
"Jak przygoda to tylko w Warszawie, w Warszawie" - śpiewała kiedyś Irena Santor. Jednak takiej przygody na pewno nie spodziewał się jeden z klientów restauracji na Krakowskim Przedmieściu, który poszedł stracić pieniądze, a stracił coś zupełnie innego. Jak powiedział później policji, spożywał spokojnie posiek, gdy nagle zaczął go zaczepiać mężczyzna. Kłótnia między panami szybko zamieniła się w szarpaninę, a następnie w bójkę.
Podczas wymiany ciosów sprawca odgryzł pokrzywdzonemu kawałek ucha.
Ktoś trzeźwy wezwał policję. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, poszkodowany wskazał sprawcę ugryzienia, który... stał sobie spokojnie obokmi przyglądał się całej akcji. Był to 32-letni Jarosław B., który natychmiast został zatrzymany i przewieziony do komendy przy ul. Wilczej. Badanie wykazało 1,8 promila alkoholu we krwi, gryzł więc poszkodowanego w stanie wskazującym. Po dojściu do siebie Jarosław B. został przesłuchany i usłyszał zarzut uszkodzenia ciała. Grozi mu za to nawet 5 lat więzienia.
Nie podejrzewamy, by na Trakcie Królewskim pojawili się nagle Zombie. Chodzi raczej o sytuację, w której do głosu dochodzi alkohol, a oponenci są głusi na rozsądne argumenty. Być może Jarosław B, za mocno wziął sobie do serca arabskie przysłowie "ucho jest bezużyteczne, kiedy umysł jest roztargniony" - nie wiemy. Mamy też nadzieję, że nie stanie się to nową, warszawską tradycją. W każdym razie panu z ugryzionym uchem życzymy powodzenia i - jak napisała kiedyś Maria Kownacka, uszy do góry!