Oczy świata zwrócone na to spotkanie. Putin i Łukaszenka byli w szoku

Trwa zła passa Władimira Putina. Oprócz niepowodzeń na froncie w Ukrainie, dyktatorowi sypie się sojusz w ramach bloku uważanego za "wschodnie NATO". Na szczycie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) było bardzo nerwowo, a premier Armenii sprzeciwił się podpisaniu końcowej deklaracji. - Dopóki wszyscy uważali, że Rosja ma najgroźniejszą armię świata, sojusz trwał. Kiedy okazało się, że Rosjanie na wojnie w Ukrainie w wielu punktach są nieskuteczni, sojusz zaczyna się rozsypywać – mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador w Armenii.

Temporary
Tajikistan's President Emomali Rakhmon (C), Russian President Vladimir Putin (2ndR), Armenian Prime Minister Nikol Pashinyan (R), Kyrgyz President Sadyr Japarov (back), Kazakhstan's President-elect Kassym-Jomart Tokayev (L) and Belarus President Alexander Lukashenko (2ndL) attend the Collective Security Treaty Organization (CSTO) Leaders meeting in Yerevan on November 23, 2022. (Photo by KAREN MINASYAN / AFP)
KAREN MINASYANOczy świata zwrócone na to spotkanie. Putin i Łukaszenka byli w szoku
Źródło zdjęć: © East News | KAREN MINASYAN
Sylwester Ruszkiewicz

Przywódcy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), do której należą Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan, spotkali się w stolicy Armenii – Erywaniu. Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów na ulice wyszło kilkaset osób przeciwnych obecności Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. Protestujący zarzucali Rosji i innym członkom sojuszu, że nie udzielili Armenii pomocy podczas wrześniowych, śmiertelnych starć przygranicznych z Azerbejdżanem.

W podobnym tonie mówił już na szczycie premier Armenii Nikol Paszynian. - Do dziś nie udało nam się wypracować decyzji o odpowiedzi na agresję. Te fakty wyrządzają poważną szkodę wizerunkowi sojuszu — mówił Paszynian w obecności Władimira Putina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Panika w Rosji. Boją się decyzji Putina, uciekają do tego kraju

Przypomnijmy, że po wrześniowym ataku Azerbejdżanu na Armenię rząd w Erywaniu zgłosił się po pomoc do Rosji i pozostałych państw w ramach ODKB. Według traktatu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, atak na jedno z państw jest uznawany także za atak na innych członków tego paktu. Sojusznicy na pomoc Armenii jednak nie przyszli.

– Brak jasnej politycznej oceny sytuacji przez ODKB i brak podjęcia powyższej decyzji może oznaczać nie tylko odmowę przez ODKB zobowiązań sojuszniczych, ale także zostać zinterpretowany przez Azerbejdżan jako zielone światło od ODKB dla dalszej agresji przeciwko Armenii. A to jest sprzeczne nie tylko z literą, ale także z duchem i znaczeniem podstawowych dokumentów ODKB – mówił armeński premier podczas szczytu. W efekcie Paszynian odmówił podpisania projektu "Deklaracji Rady Bezpieczeństwa Zbiorowego ODKB i wspólnych działań na rzecz pomocy Republice Armenii". Wywołało to konsternację u Putina i Łukaszenki, którzy po ogłoszeniu decyzji ormiańskiego polityka bezradnie rozkładali ręce.

Zdaniem dr. hab. Agnieszki Leguckiej, analityczki ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, to już od dawna nie jest sojusz państw w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.

Rosja tylko "głęboko się zaniepokoiła"

- Niedawno Azerbejdżan przetestował jedność sojuszników ODKB, atakując bezpośrednio terytorium Armenii. W poprzednich latach było podobnie – Azerowie "testowali" wiarygodność sojuszu, atakując Górski Karabach. Wówczas członkowie ODKB również wycofywali się z pomocy dla Armenii, argumentując, że tereny Karabachu należą formalnie do Azerbejdżanu, a więc nie jest to terytorium sojusznicze - mówi Wirtualnej Polsce dr hab Agnieszka Legucka z PISM.

I zaznacza, że obecnie, z racji tego, że Rosja jest uwiązana w Ukrainie, Azerowie zdecydowali się zaatakować bezpośrednio terytorium Armenii. - Jedyną odpowiedzią Putina był "deep concern" (głębokie zaniepokojenie – przyp. red.). Co prawda sekretarz ODKB zapowiedział wysłanie tzw. misji sprawozdawczej, ale najważniejsze ustalenia sojuszu, czyli ochrona zaatakowanego państwa, nie została wdrożona – dodaje.

I jak przypomina, w odpowiedzi Armenia nie wysłała swoich żołnierzy do wspólnych ćwiczeń w ramach ODKB, a teraz nie podpisała konkluzji na szczycie w Erywaniu.

- Armenia już wcześniej wypowiadała się, że sojusznicy nie stoją po jej stronie, a bardziej wspierają Azerbejdżan. Mówiąc w skrócie: handlują z władzami w Baku. I to nie tylko Rosja, ale też Kazachstan, Kirgistan czy Tadżykistan. Tylko siedem procent Ormian liczy na wsparcie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Mieszkańcy Armenii nie wiążą nadziei na wojskowy sojusz w ramach ODKB – uważa analityczka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdecydowany ruch NATO. "Rosja ma coraz mniej możliwości"

W podobnym tonie wypowiada się Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP w Armenii i na Łotwie. - W OKDB jest głęboka rozbieżność interesów. Dlatego sojusz traci poparcie wśród Armenii i innych państw. Do tej pory "trzymała go za twarz" Moskwa. I dopóki wszyscy uważali, że Rosja dysponuje najgroźniejszą armią świata, sojusz trwał. Ale kiedy okazało się, że Rosja jest na wojnie z Ukrainą w wielu punktach nieskuteczna, sojusz zaczyna się rozsypywać - ocenia Jerzy Marek Nowakowski.

"Osłabienie Rosji oznacza, że sojusz się rozsypie"

I podkreśla, że dla Armenii Rosja i ODKB były jedyną gwarancją bezpieczeństwa w obliczu konfliktu z Azerbejdżanem. - Po czym okazało się, że ani organizacja, ani sama Rosja w żaden sposób nie pomogły władzom w Erywaniu. A dodatkowo część członków ODKB zaopatrywała w broń Azerbejdżan, szczególnie Kazachstan i Białoruś. Trudno się więc dziwić irytacji i odmowie podpisania rezolucji przez ormiańskiego premiera Paszyniana – komentuje były dyplomata.

Jego zdaniem, w przypadku ODKB wyszło na jaw to, co jest charakterystyczne we wszystkich organizacjach stworzonych przez Rosję. - A mianowicie ich kolonialny charakter. Dopóki Moskwa jest w stanie dominować, narzucać innym państwom swoje priorytety i cele, te organizacje działają. W momencie jakiegokolwiek osłabienia Moskwy i braku zdecydowania Putina, one się rozsypują. Podobnie funkcjonowały instytucje w czasach ZSRR. To tzw. model gwiaździsty, gdzie centrum gwiazdy jest w Moskwie, a "wypustki" idą do poszczególnych krajów. Jakakolwiek możliwość współpracy tej układanki zakłada, że wszystkie decyzje muszą zapadać na Kremlu. Osłabienie centrum, czyli Rosji, powoduje, że organizacja się rozsypuje – mówi Jerzy Marek Nowakowski.

I jak dodaje, dopóki Putin był w stanie narzucać swoje decyzje, to sojusz trwał. - Już kryzys w Kazachstanie na początku roku pokazał, że Moskwa musiała ustąpić prezydentowi Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi i wycofać – pod naciskiem Chin – wojska, które trafiły tam pod pretekstem misji pokojowej ODKB. To pokazało, że organizacja jest potrzebna jedynie jako "zasłona dymna dla Rosji" – uważa Nowakowski.

W opinii ekspertów, mimo że sojusznicy Rosji z ODKB coraz bardziej się od niej dystansują, Organizacja będzie formalnie działać nadal. Ale określanie jej mianem rosyjskiego czy wschodniego NATO nie ma już racji bytu.

- Widać, że Rosja słabnie. Na wojnie w Ukrainie rzekoma druga armia świata ponosi porażki na froncie. Sojusznicy dystansują się wobec Putina. Byłabym jednak daleka w stawianiu tezy, że Armenia nie będzie liczyła na porozumienie z Rosją. Oni nie mają innego wyjścia, są skazani na Putina. Rezygnacja z bliskiego sojuszu z Moskwą oznacza wejście Azerbejdżanu do Górskiego Karabachu i całkowita utrata tego terytorium. ODKB jeszcze całkowicie się nie rozpadło – mówi dr. hab. Agnieszka Legucka z PISM.

Z kolei w opinii Jerzego Marka Nowakowskiego, Armenia w sytuacji realnego zagrożenia niepodległości i braku wsparcia sojuszników w ramach ODKB zaczyna rozglądać się gdzie indziej.

- Dużo bardziej efektywne rozmowy Ormian z Azerami toczą się w Europie i Stanach Zjednoczonych, a nie w Moskwie. Spotkanie w Soczi, które zwołał Putin, okazało się kompletną klapą. Rosja, będąc osłabiona przez wojnę w Ukrainie, nie może sobie pozwolić na konflikt z Azerbejdżanem i Turcją, popierającym Azerów. Armenia stała się dla Putina sprawą marginalną, ponieważ ma zupełnie inne priorytety – uważa były dyplomata.

Jego zdaniem, ODKB będzie trwać, ale nie będzie efektywne. - W międzyczasie jakieś państwo może z niej wystąpić. Armenia już straszyła takich ruchem. Ormianie mają głębokie poczucie, że zostali zdradzeni przez Putina – podsumowuje Nowakowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Rosja szerzy fake newsy o wypadku atomowym. Ukraina reaguje
Rosja szerzy fake newsy o wypadku atomowym. Ukraina reaguje
Tragedia w Poznaniu. W mieszkaniu znaleziono ciała ojca i syna
Tragedia w Poznaniu. W mieszkaniu znaleziono ciała ojca i syna
Inwazja szczurów w Irvine. Dom uznany za zagrożenie publiczne
Inwazja szczurów w Irvine. Dom uznany za zagrożenie publiczne
"Obrzydliwe". Lawina komentarzy po słowach Domańskiego o Ziobrze
"Obrzydliwe". Lawina komentarzy po słowach Domańskiego o Ziobrze
Nowa jednostka w strukturach policji: powstanie Narodowe Biuro Śledcze
Nowa jednostka w strukturach policji: powstanie Narodowe Biuro Śledcze
Wraca sprawa słów Frasyniuka. Sąd zmienił wyrok
Wraca sprawa słów Frasyniuka. Sąd zmienił wyrok
Ziobro wróci? "Miałem wykupiony bilet"
Ziobro wróci? "Miałem wykupiony bilet"
"Wielki Bu" przekazany Polsce. Żurek krótko skomentował
"Wielki Bu" przekazany Polsce. Żurek krótko skomentował
Angelina Jolie w Ukrainie. Odwiedziła Mikołajów i Chersoń
Angelina Jolie w Ukrainie. Odwiedziła Mikołajów i Chersoń
Rzeszów: matka skazana na 25 lat więzienia za śmierć 8-letniego syna
Rzeszów: matka skazana na 25 lat więzienia za śmierć 8-letniego syna
Bolesny cios dla armii Putina. Partyzantka niszczy logistykę
Bolesny cios dla armii Putina. Partyzantka niszczy logistykę
Uzbroić granicę z Rosją. Polska i Rumunia z nowym systemem obronnym
Uzbroić granicę z Rosją. Polska i Rumunia z nowym systemem obronnym