Ocena wizyty Koehlera w Polsce w niemieckiej prasie
Niemieckie gazety podsumowują i oceniają niedawną wizytę w Polsce
prezydenta RFN Horsta Koehlera. Koehler obrał Polskę za cel swej pierwszej zagranicznej podróży
po rozpoczęciu 1 lipca urzędowania jako dziewiąty prezydent RFN.
Po odwiedzeniu Warszawy i Gdańska udał się następnie do
Paryża.
17.07.2004 | aktual.: 17.07.2004 13:20
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwrócił uwagę na fakt, iż na szczeblu prezydentów stosunki niemiecko-polskie rozwijają się już od dłuższego czasu znacznie lepiej niż stosunki niemiecko-francuskie. Zdaniem gazety, powodów tego stanu należy szukać w różnicach między zakresem władzy prezydentów Niemiec i Francji. Pozbawieni władzy niemieccy prezydenci nie byli dla "niekoronowanych królów" Francuskiej Republiki, jakimi są francuscy prezydenci, równorzędnymi partnerami. Natomiast z polskimi prezydentami, nie dysponującymi tak wielką władzą, poprzednicy Koehlera mogli rozmawiać niemal "jak równy z równym" - ocenia komentator.
Przy tej okazji "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca uwagę na zasadnicze różnice w programie wizyt Koehlera w Polsce i Francji. "Pałac Elizejski przygotował dla Koehlera program minimum bez małżonek - termin zdjęciowy, obiad oraz 'spotkanie z prasą'". Natomiast prezydent RP Aleksander Kwaśniewski zaprosił Koehlera do "głębszego poznania się". Niemiecka gazeta podkreśla, że obie pary prezydenckie spędziły bez tłumaczy cały wieczór w domu gościnnym polskiego prezydenta na Helu.
W ocenie "Frankfurter Allgemeine Zeitung", kontakty z Polską są dla głów niemieckiego państwa dużo wdzięczniejszym polem do działania niż stosunki z Francją. "W żadnym innym kraju ich rola jako moralnego autorytetu, pośrednika i instytucji przełamującej lody nie jest traktowana tak poważnie jak w Polsce".
"Sueddeutsche Zeitung" napisała, że pomimo udanej wizyty Koehlera stosunki niemiecko-polskie pozostaną nadal "trudne". Świadczy o tym m.in. najnowsza wypowiedź przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, która potwierdziła zamiar zbudowania w Berlinie "Centrum przeciwko Wypędzeniom". Natomiast były przewodniczący Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie Bartosz Jałowiecki opowiedział się za polskimi roszczeniami reparacyjnymi wobec Niemiec.
"Berliner Zeitung" uznał, że prezydent RFN znalazł podczas wizyty w Polsce "właściwe słowa" w kraju, w którym "niemieckie zbrodnie 60 lat po zakończeniu wojny są ciągle jeszcze żywe". Komentator gazety ocenił jednak jako "zgrzyt" powtarzane przez Koehlera kilkakrotnie słowa o "powrocie Polski do Europy". "Polacy czuli się zawsze jak Europejczycy, nie tylko w sensie geograficznym" - zauważył. Jego zdaniem, Polacy musieli odczuć słowa prezydenta jako nietakt - tak jakby obywatelom NRD gratulowano, że ponownie stali się Niemcami. To - zdaniem "Berliner Zeitung" - paternalistyczny ton, który nie przystoi niemieckiemu prezydentowi szczególnie wobec Polaków.
Jacek Lepiarz