ŚwiatObserwatorzy ONZ dotarli do syryjskiej wioski Tremseh

Obserwatorzy ONZ dotarli do syryjskiej wioski Tremseh

Obserwatorzy ONZ dotarli do syryjskiej wioski Tremseh, 25 km na północny zachód od miasta Hama, by zbadać doniesienia o dokonanej tam przez siły reżimowe masakrze cywilów - poinformowała rzeczniczka misji obserwacyjnej Sausan Ghosheh.

14.07.2012 | aktual.: 14.07.2012 19:26

Czwartkowa masakra ponad 200 osób w Tremseh spotkała się z międzynarodowym potępieniem. Reżim syryjski twierdzi, że była to operacja militarna przeciwko "terrorystom", jak Damaszek określa przeciwników reżimu, i że nie było ofiar wśród ludności cywilnej. Państwowa telewizja syryjska pokazywała ujętych "terrorystów", skonfiskowaną im rzekomo broń i amunicję.

W skład ekipy obserwatorów, którzy dotarli do Tremseh, wchodzą eksperci cywilni i wojskowi. BBC zwraca uwagę, że obserwatorzy ONZ już wcześniej ustalili, iż syryjskie siły reżimowe użyły do ataku na Tremseh czołgów, artylerii i śmigłowców.

Podanej przez opozycję liczby około 220 ofiar śmiertelnych w Tremseh nie udało się dotąd zweryfikować korzystając z niezależnych źródeł. Jeśli jednak opozycyjne doniesienia się potwierdzą, będzie to najtragiczniejszy dotąd incydent w trwającym od marca 2011 roku konflikcie.

Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun powiedział, że atak na te wioskę podaje w wątpliwość intencje prezydenta Syrii Baszara el-Asada, który twierdzi, że akceptuje plan pokojowy specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana.

Masakrę w Tremseh potępiły szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i sekretarz stanu USA Hillary Clinton. W ich ocenie położona w zachodniej Syrii prowincja Hama, ze stolicą o tej samej nazwie, jest celem najokrutniejszych ataków i represji, do jakich doszło w ciągu 16 miesięcy powstania przeciwko Asadowi.

Powodem narastającego zaniepokojenia światowej opinii publicznej rozwojem sytuacji w Syrii stały się też w piątek doniesienia, według których rząd syryjski rozpoczął przemieszczanie części swego potężnego arsenału broni chemicznej.

Według amerykańskiego dziennika "Wall Street Journal" ("WSJ") reżim wywozi ją obecnie z magazynów, w których była składowana. Chodzi o sarin, gaz musztardowy i cyjanek.

"WSJ" pisał, że "niektórzy amerykańscy funkcjonariusze" obawiają się, iż rząd w Damaszku "będzie chciał użyć tej broni przeciwko cywilnym powstańcom". Zdaniem innych urzędników, których dziennik również nie zidentyfikował, być może chodzi jednak o zabezpieczenie broni chemicznej, aby nie trafiła w ręce powstańców. (PAP)

az/ ap/

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)