Obrońcy skazanych ws. FOZZ chcą uchylenia wyroków
Uznania za przedawnione lub uchylenia wyroków
5 lat więzienia za niegospodarność dla Grzegorza Żemka oraz 2,5
roku dla Dariusza Przywieczerskiego chcą ich obrońcy. Prokuratura
jest za utrzymaniem orzeczonych kar. Sąd ogłosi wyrok w najbliższy
poniedziałek.
Na wokandę Sądu Apelacyjnego w Warszawie wróciła sprawa Żemka, b. dyrektora generalnego FOZZ i "bohatera" największej afery III RP, i Przywieczerskiego. Sąd bada część sprawy głównej, w której Żemek usłyszał wyrok łączny 8 lat, a Przywieczerski 3 lat i 6 miesięcy - za zagarnięcie z FOZZ olbrzymich sum, działanie na szkodę Funduszu i niegospodarność.
W większej części wyroki są prawomocne. Po przejściu sprawy przez wszystkie instancje Sąd Najwyższy w 2006 r. uchylił do ponownego rozpoznania przez Sąd Apelacyjny w Warszawie sprawę Żemka w części obejmującej zarzut niegospodarności w FOZZ i Przywieczerskiego - w sprawie czeku na ponad milion USD z Royal Bank of Scotland dla Banku Inicjatyw Gospodarczych. Żemek był za to skazany na 5 lat, a Przywieczerski - na 2 i pół roku.
W wystąpieniach obrońców powróciła sprawa delegowania do osądzenia sprawy FOZZ sędziego Andrzeja Kryże (późniejszego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS), którego Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie wyznaczyło do osądzenia tej sprawy, mimo że był on sędzią z innego wydziału. Mec. Marcin Zaborski podkreślał też, że trzy z pięciu zarzutów, którymi teraz zajmuje się sąd, już się przedawniło, więc w tej części sąd powinien umorzyć sprawę.
Przedawnienie karalności czynów to osobny temat apelacji obrońców ze sprawy FOZZ. Latem 2005 r., gdy proces w I instancji nie był jeszcze zakończony i wiele wskazywało na to, że sprawa afery FOZZ z lat 1989-90 może się przedawnić, Sejm znowelizował Kodeks karny, wydłużając terminy przedawnienia karalności zarzuconych oskarżonym czynów tak, że przedawnią się one dopiero w 2014 r.
W sprawie przedawnienia - na wniosek sądu - wypowiedział się też Trybunał Konstytucyjny, który potwierdził legalność takiej zmiany przepisów. - Trybunał stwierdził wprawdzie, że przepis jest zgodny z konstytucją w ogólności, ale w tej konkretnej sprawie jest to niekonstytucyjne, bo sąd powinien wobec oskarżonego Żemka zastosować dawniej obowiązujące przepisy, jako względniejsze dla sprawcy - i umorzyć postępowanie - przekonywał mec. Zaborski.
Broniący Przywieczerskiego mec. Piotr Korzeniowski był w tej sprawie podobnego zdania. Co do zarzutu związanego z czekiem, mec. Korzeniowski przekonywał, że wystawiony czek był "formą przelewu między bankami", Przywieczerski nie mógł więc go przywłaszczyć. - Wyjaśnienie tych wątpliwości zostało przez sąd I instancji uniemożliwione, bo sędzia Kryże zdecydował, żeby nie wzywać biegłych na rozprawę, a jedynie zadać im pytania na piśmie - więc wątpliwości pozostały - mówił Korzeniowski.
Prokurator Marek Deczkowski wniósł o utrzymanie zaskarżonych przez obronę wyroków i uznanie ich za prawidłowe. - Sąd orzekł w zgodzie ze stanem faktycznym i właściwie ocenił dowody - dodał oskarżyciel.
Sam Żemek, który odsiedział już 7 lat z zasądzonych mu 11 i pół roku więzienia, oświadczył, że "podda się każdemu wyrokowi", zaś co do zasady - popiera swego obrońcę. Sąd ogłosi wyrok w poniedziałek.
Do Polski wciąż nie wraca oskarżony Dariusz Tytus Przywieczerski, którego sędzia Kryże w ustnym uzasadnieniu wyroku I instancji nazwał "mózgiem afery FOZZ". Przed ogłoszeniem tego wyroku Przywieczerski opuścił kraj i był poszukiwany listem gończym. Odnaleziono go w USA i wystąpiono o ekstradycję do Polski.
Żemka skazano w warszawskim procesie w aferze FOZZ na osiem lat za zagarnięcie z kasy FOZZ wielomilionowych kwot i działanie na jego szkodę. W innych procesach sąd w Stalowej Woli skazał go na pięć lat i trzy miesiące więzienia za zorganizowanie i kierowanie grupą, która wyłudzała kredyty, a sąd w Nisku - na dwa lata za wyprowadzenie z tamtejszych zakładów mięsnych ok. 400 tys. zł. Wyrok łączny za te wszystkie sprawy opiewał na 11,5 roku oraz grzywnę.
Skazany, który w sumie odsiedział w aresztach i więzieniu niecałe siedem lat, prawo do warunkowego przedterminowego zwolnienia nabył w kwietniu 2008 r. W lutym br. komisja penitencjarna przy areszcie na Mokotowie wystąpiła do sądu o takie zwolnienie. Wzięto pod uwagę jego dobre sprawowanie i brak zastrzeżeń; co oznacza, że proces resocjalizacji skazanego dobiegł końca.
Sprawę Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego określano mianem największej afery III RP. Według prokuratury w latach 1989-1990 afera spowodowała 350 mln zł strat; sądy uznały, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł. Aferę wykryła NIK. Prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 r. Akt oskarżenia przekazano do Sądu Wojewódzkiego w 1993 r. We wrześniu tego samego roku sąd odesłał sprawę prokuraturze do uzupełnienia. Ponowny akt oskarżenia trafił do sądu w 1998 r. Proces formalnie zaczął się w grudniu 2000 r. Rok później przerwano go, gdy prowadząca go sędzia Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera.
Ponowny proces - pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryże, późniejszego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS - ruszył we wrześniu 2002 r. Kryże w rekordowym terminie przesłuchał 100 świadków i w marcu 2005 r. ogłosił wyrok - przed terminem przedawnienia, na co dawano mu małe szanse. Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem.