Obława w Pradze. Ścigany zaatakował już cztery osoby
Czeska policja opublikowała w piątek w swoich mediach społecznościowych wizerunek mężczyzny, który w połowie marca w Pradze zaatakował i ciężko ranił cztery osoby. Policjanci zwrócili się z prośbą o pomoc w poszukiwaniach. Osoby, które znają miejsce aktualnego pobytu 35-latka proszone są o pilny kontakt z służbami. Funkcjonariusze podkreślili, że ścigany może być niebezpieczny.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
- Praga - detektywi z wydziału zabójstw poszukują mężczyzny, który w ciągu trzech godzin zaatakował cztery osoby w Pradze i ciężko je ranił. Jeśli ktokolwiek posiada informacje o jego aktualnym miejscu pobytu, prosimy o pilny kontakt. Uwaga, poszukiwana osoba może być niebezpieczna - przekazano na oficjalnym profilu czeskiej policji na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W połowie marca tego roku w Pradze doszło do czterech brutalnych ataków. Śledczy ustalili, że ich sprawcą jest 35-letni mężczyzna pochodzący z Gruzji.
Napastnik najpierw zaatakował nożem w jednym z mieszkań w Pradze 40-latka i broniącego go przyjaciela. Kolejny atak miał miejsce dwie godziny później. Przypadkowy przechodzień przed jednym z domów na ulicy Hněvkovského został pobity. 35-latek uderzył go i uciekł z miejsca zdarzenia do swojego mieszkania, gdzie po raz kolejny zaatakował nożem, tym razem swojego współlokatora. Ścigany żądał, by nie wzywał policji, pobił go i próbował wyłudzić od niego pieniądze.
Na podstawie zebranych dowodów, zeznań świadków i ustaleń śledczych wszczęto postępowanie karne przeciwko mężczyźnie. 35-latek jest podejrzewany o brutalną napaść i próbę wyłudzenia pieniędzy. Sprawcy grozi do dwunastu lat pozbawienia wolności.
Ucieczka Rosjan zakończyła się tragedią. Pełny żołnierzy wóz bojowy nagle wypadł z drogi
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski