Obiecywała zwolnienia z więzienia, sama trafiła do aresztu
Zarzut płatnej protekcji postawiła białostocka policja oszustce, która powołując się na wpływy w wymiarze sprawiedliwości, obiecywała za pieniądze pomoc w zwolnieniach z więzienia. Sąd aresztował w czwartek kobietę na trzy miesiące. Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie pod nadzorem prokuratury.
Jak poinformowała szefowa prokuratury rejonowej Białystok-Południe Bożena Kiszło, oszustka przyznała się do winy, składa wyjaśnienia. Nie jest wykluczone, że śledztwo w tej sprawie będzie szersze. Chodzi o wyjaśnienie, czy kobieta dopuściła się innych tego typu przestępstw. Oszustka zaprzeczyła w czasie przesłuchań, że miała jakieś znajomości w wymiarze sprawiedliwości.
Kobieta została we wtorek zatrzymana przez policjantów z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, na gorącym uczynku, gdy w budynku białostockiego sądu przyjmowała dwanaście tysięcy złotych łapówki za obietnicę zwolnienia mężczyzny z zakładu karnego w Hajnówce (Podlaskie). Była to zasadzka; pieniądze przygotowała policja.
Cała sprawa zaczęła się w połowie listopada. Wtedy w Hajnówce doszło do przypadkowego spotkania oszustki z mieszkanką podbiałostockiej wsi, która przyjechała tam na widzenie do syna w więzieniu. Oszustka przedstawiła się jako pracownica sądu z dobrymi kontaktami w wymiarze sprawiedliwości, czego dowodem miał być fakt, że przyjechała właśnie do Hajnówki, by rzekomo odebrać "wykupionego" z aresztu chłopaka. Od słowa do słowa, zaproponowała pomoc i zostawiła numer telefonu komórkowego.
Po kilku dniach mieszkanka okolic Białegostoku zadzwoniła do niej. Oszustka spisała dane osadzonego i obiecała załatwić sprawę ze znajomym sędzią. W czasie kolejnych telefonicznych konsultacji powiedziała, że będzie to kosztować 12 tys. zł i trzeba się spieszyć, bo 7 grudnia sprawa miałaby stanąć na wokandzie sądowej. Kobieta, podejrzewając oszustwo, o wszystkim zawiadomiła policję.
Akcja zatrzymania oszustki została przeprowadzona we współpracy z sądem.