Obecność w Polsce wojsk NATO i USA będzie się zwiększała. Zmiany są niezależne od lipcowego szczytu NATO w Warszawie
• Polska będzie zabiegać o stałe stacjonowanie wojsk NATO
• W 2016 roku struktury sojusznicze w Polsce istotnie się rozrosną
• Polska już udostępniła USA pięć lokalizacji dla sprzętu Amerykanów
• Zmiany nastąpią niezależnie od lipcowego szczytu w Warszawie
Paul Jones, ambasador USA w Polsce, w grudniu 2015 roku podczas konferencji prasowej w Redzikowie potwierdził, że pierwsi żołnierze amerykańscy mają się pojawić w tej miejscowości już w styczniu 2016 roku. To oni będą nadzorować prace budowlane tzw. tarczy antyrakietowej - amerykańskiej bazy przechwytującej pociski balistyczne, która w 2018 roku powinna osiągnąć pełną zdolność operacyjną. Pojawienie się ich w Redzikowie, gdzie baza zostanie zlokalizowana, można uznać za symboliczny początek obecności sił NATO w naszym kraju, bo do tej pory Amerykanie stacjonowali u nas głównie rotacyjnie, uczestnicząc w ćwiczeniach i operacjach razem z innymi państwami sojuszu.
Koncepcja budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce ma już swoją historię. Pierwszą umowę o rozmieszczeniu rakiet antybalistycznych w naszym kraju podpisano z administracją prezydenta George’a W. Busha w 2008 roku. Ta koncepcja została zmieniona przez jego następcę Baracka Obamę, który zdecydował, że w Polsce znajdą się pociski SM-3 średniego zasięgu, a nie rakiety dalekiego zasięgu. Zmianę tę uzasadnił względami ekonomicznymi, ale też technicznymi i strategicznymi. Rakiety te już są elementem amerykańskiego sytemu antybalistycznego, a obecnie trwają prace nad zwiększeniem ich możliwości, tak by mogły zwalczać wrogie rakiety o zasięgu międzykontynentalnym.
Według zapowiedzi Amerykanów bazę pod Słupskiem ma docelowo obsługiwać od 150 do 300 żołnierzy. Tak liczne siły państwa należącego do NATO dotychczas nie stacjonowały na naszym terytorium. Polska już podpisała z USA 17 z 21 negocjowanych umów regulujących status amerykańskich żołnierzy w naszym kraju w ramach tzw. umowy SOFA (status of forces agrement).
Od czasu rosyjskiej aneksji na Krymie polskie władze przyznają, że oczekują poprawy bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO i sugerują konieczność zwiększenia obecności wojsk z państw sojuszu na naszym terytorium. Na amerykańskim personelu w Redzikowie oczekiwania się nie kończą. Także w tym wypadku kierujemy spojrzenia na USA, bo to one, jako państwo wiodące w NATO, mają największe możliwości utrzymywania swoich baz w Europie.
Wschodnia flanka
Potrzebę zwiększenia "odstraszającej" obecności NATO w naszym kraju podkreślały zarówno poprzednie władze, jak i obecny rząd oraz prezydent. Andrzej Duda jeszcze w kampanii wyborczej zapowiadał, że w Polsce powinny powstać stałe bazy NATO, w których stacjonowaliby żołnierze sił sojuszniczych razem z Polakami. Jego ostatnie wypowiedzi na forum międzynarodowym pokazują, że ten kierunek starań zwierzchnika sił zbrojnych nie uległ zmianie. Duda podczas zeszłorocznej, listopadowej wizyty w Rumunii, gdzie spotkali się przywódcy państw wschodniej flanki NATO, przekonywał wraz z nimi pozostałych członków, że sojusz powinien się rozwijać w sposób bardziej zrównoważony. Oznacza to, że powinien zwiększać nie tylko swoją obecność "infrastrukturalną" we wschodniej części Europy, ale przede wszystkim umieszczać tu żołnierzy. Także premier Beata Szydło w swoim exposé podkreśliła, że w obecnej sytuacji to Amerykanie są "głównym gwarantem światowego pokoju" i zapewniła, że będzie dążyła do tego, by sojusz był silniej obecny
w naszym kraju.
W lipcu 2016 roku odbędzie się w Warszawie szczyt NATO. Na stadion narodowy w stolicy przybędzie 2,5 tys. delegatów, w tym szefowie państw i rządów, a także przedstawiciele organizacji międzynarodowych, m.in. ONZ i Unii Europejskiej. Zdaniem strony polskiej dyskusja na temat zwiększenia obecności wojsk NATO w naszym regionie powinna być przełomowa i doprowadzić do konkretnych decyzji już na szczycie.
NATO już zwiększyło swoją obecność w regionie, na razie głównie przez większe niż dotychczas tymczasowe kierowanie sił państw sojuszniczych na wspólne ćwiczenia do Europy Wschodniej, ale też do wsparcia niektórych zadań, takich jak stała operacja "Air Policing". Państwa członkowskie sojuszu wzmocniły tę misję dodatkową liczbą samolotów, rozmieszczając je m.in. w Malborku.
Inną ważną decyzją, podjętą w ramach NATO już po kryzysie ukraińskim, jest planowane na połowę tego roku rozmieszczenie na wschodzie Europy amerykańskiego ciężkiego sprzętu wojskowego, który miałby służyć żołnierzom US Army kierowanym do nas nie tylko na ćwiczenia, lecz także jako wsparcie. W ramach tzw. europejskiej inicjatywy wzmocnienia ogłoszonej przez prezydenta Baracka Obamę w 2014 roku Amerykanie mają przeznaczyć na ten cel miliard dolarów i chcą przerzucić na wschód Europy sprzęt dla jednej amerykańskiej brygady wojsk lądowych, czyli nawet dla 5 tys. żołnierzy. Chodzi o to, że w razie kryzysu na naszej wschodniej granicy szybciej można przerzucić samych żołnierzy niż ciężki sprzęt. W razie zagrożenia z tego kierunku Amerykanie mają stanowić część tzw. szpicy NATO, czyli sił bardzo wysokiej gotowości.
Do Polski mają trafić czołgi i bojowe wozy piechoty. W sumie od połowy 2016 roku w naszym kraju, ale też m.in. w Rumunii i Bułgarii, znajdzie się sprzęt dla 750-osobowych batalionów, a w państwach bałtyckich: na Litwie, Łotwie i w Estonii, dla 150-osobowych kompanii żołnierzy amerykańskich.
Polska już przygotowała pięć lokalizacji, które zostaną udostępnione Amerykanom. Są to tereny i obiekty w Łasku, Drawsku Pomorskim, Skwierzynie, Choszcznie i Ciechanowie. W tym ostatnim mieście w województwie mazowieckim Amerykanie planują utworzenie dowództwa swojej brygady i umieszczenie znacznych ilości - około 200 jednostek - sprzętu. Ciężki sprzęt ma trafić też do Skwierzyny w województwie lubuskim, a Choszczno w województwie zachodniopomorskim jest przewidziane na lokalizację zapasową amerykańskich składów broni.
Inwestycje w obronę
Amerykanie chcą też inwestować w Łasku, gdzie już stacjonuje ich dziesięcioosobowy pododdział lotniczy Aviation Detachment, obsługujący lotników przybywających do Polski na ćwiczenia rotacyjne. Nieoficjalnie mówi się, że chcą oni też wydłużyć, a może nawet wybudować drugi pas startowy w tej jednej z najnowocześniejszych polskich jednostek. Wynika to z ich wymogów bezpieczeństwa dla samolotów transportowych, a także wielozadaniowych - amerykańskie F-16 nie mają spadochronów hamujących. W Łasku, który jest stosunkowo małą bazą, powstałą wyłącznie na potrzeby polskie, Amerykanie prawdopodobnie postawią też nowe obiekty dla swoich lotników, w tym budynki mieszkalne - teraz ich piloci są rozlokowani w hotelach. Podobne obiekty przydałyby się również w okolicy poligonu w Drawsku Pomorskim, gdzie już rotacyjnie szkołą się żołnierze amerykańskich sił lądowych. Sprzęt ciężki ma być przetransportowany do Polski, tak by można go było wykorzystać w ćwiczeniach "Anakonda". Później zostanie złożony w przygotowanych przez
Amerykanów magazynach.
Lokowanie infrastruktury NATO w naszym kraju nie jest niczym nowym. Trzeba pamiętać, że Polska była pierwszym państwem przyjętym do NATO po 1989 roku, w którym umiejscowiono ważne ośrodki sojusznicze. Mowa o Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO, powstałym w Bydgoszczy w 2004 roku, które, jako element struktury sojuszu, podlega Sojuszniczemu Dowództwu Transformacji w Norfolk w USA. W Szczecinie z kolei mieści się Kwatera Główna Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, powołanego w ramach NATO w 1998 roku przez Polskę, Niemcy i Danię. Jest to jedna z dziewięciu certyfikowanych kwater sił wysokiej gotowości NATO rozmieszczonych w Europie. Obecnie w Polsce są cztery ośrodki, które są częścią dowodzenia lub struktury sojuszu, a także dwa centra eksperckie certyfikowane przez NATO - dla policji wojskowej i dla służb kontrwywiadowczych.
NATO wyłożyło pokaźne środki na poprawę zdolności wojskowych Rzeczypospolitej. Z ostatniej informacji o inwestycjach sojuszu w naszym kraju przekazanych posłom z sejmowej Komisji Obrony Narodowej w 2015 roku przez MON wynika, że w ramach "Programu inwestycji NATO w dziedzinie bezpieczeństwa" (NATO Security Investment Programme - NSIP) wydano w Polsce do tej pory 2,5 mld zł, a bilans środków przeznaczonych na realizację tego programu był korzystny dla Polski. Otrzymaliśmy większe wsparcie finansowe niż wynosiła nasza składka do kasy sojuszu, a procentowy udział w wydatkach na inwestycje NATO w Polsce wyniósł 60 proc. po stronie sojuszu i 40 proc. po naszej.
Inwestycje, choć opłacane ze wspólnej kasy, stają się własnością naszej armii i jako takie służą całemu sojuszowi. NSIP składa się z ośmiu projektów inwestycyjnych podzielonych na 129 zadań, z czego zdecydowana większość, ponad 70 proc., już została zrealizowana. W ramach tego programu są rozbudowywane bazy lotnicze i morskie, stanowiska dowodzenia, magazyny i składy paliwowe, radary dalekiego zasięgu, a także siedziby dowództw sojuszniczych.
W Polsce funkcjonują natowskie instytucje:
• ośrodki, które są częścią dowodzenia lub struktury NATO
- Dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego (MNCNE)
- Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO (JFTC) w Bydgoszczy
- Dowództwo 3 Batalionu Łączności NATO (3 NSB) w Bydgoszczy
- Jednostka Integracji Sił NATO w Bydgoszczy (NFIU)
• centra eksperckie akredytowane przez NATO
- policji wojskowej - NATO Military Police Centre of Excellence (NATO MP COE) w Bydgoszczy
- kontrwywiadu - NATO Counter Intelligence Centre of Excellence (NATO CI COE) w Krakowie (certyfikacja planowana na czerwiec 2016 roku)
Krzysztof Kowalczyk, "Polska Zbrojna"