"Obciąć pieniądze i zlikwidować". Los RMN przesądzony, ale najpierw wybór następcy Czabańskiego
Po odwołaniu Krzysztofa Czabańskiego z Rady Mediów Narodowych marszałek Sejmu musi ogłosić nabór następcy. Choć koalicja rządząca chce jak najszybszej likwidacji Rady, to bez podpisu prezydenta nie może tego zrobić. Zdania są podzielone, ale najprawdopodobniej kluby wskażą swoich kandydatów i będą domagały się cięcia w przyszłorocznym budżecie Rady.
Sejmowa większość jest przekonana, że odwołanie Krzysztofa Czabańskiego z Rady Mediów Narodowych to pierwszy krok do likwidacji tego organu. Niekonstytucyjność Rady to nie tylko opinia parlamentarzystów, bo organ wymyślony przez PiS został podważony w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku. Uznano wówczas, że nowy organ nie może odebrać kompetencji Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Posłowie koalicji rządzącej powołują się na to rozstrzygnięcie, ale podkreślają, że do likwidacji tego organu konieczna będzie ustawa, której – jak przewidują – nie podpisze prezydent.
- W pierwszym możliwym momencie trzeba zlikwidować Radę Mediów Narodowych. Oni nic tam nie robią i ta instytucja nikomu do niczego nie jest potrzebna. Może z wyjątkiem PiS-u, bo oni stworzyli Radę jako spółdzielnię regulacji kadrowych w swoich mediach – mówi WP Urszula Augustyn, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji kultury z Koalicji Obywatelskiej.
Koalicja rządząca jest jednomyślna w sprawie likwidacji Rady, ale wszyscy mają też świadomość ograniczeń wynikających ze sprzeciwu Andrzeja Dudy. Stąd wśród posłów większości parlamentarnej pojawiają się pomysły obcięcia finansowania Rady Mediów Narodowych w przyszłorocznym budżecie. Zdecydować może o tym Kancelaria Sejmu, bo to ona utrzymuje Radę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Cięcia do minimum"
O cięciach mówi m.in. Mirosław Suchoń z Polski 2050. Poseł nie ma jednak złudzeń, że tych środków nie da się zredukować do zera. - Choć nikt z nas nie zgadza się na funkcjonowanie Rady, to Sejm jest zobowiązany, żeby je utrzymywać. Moim zdaniem cięcia w budżecie powinny być, ale musimy zapewnić niezbędne minimum zgodnie z przepisami prawa – mówi.
Minister finansów w rozmowie z WP poinformował, że jego resort przekazał premierowi analizę o możliwym ograniczeniu wydatków w części instytucji, takich jak Sąd Najwyższy, KRS czy KRRiT, ale jak zastrzega za finansowanie Rady Mediów Narodowych odpowiada Kancelaria Sejmu, a prace nad budżetem teraz w rękach Sejmu. - Myślę, że te środki są wysokie, ale to decyzja Kancelarii Sejmu, czy zdecyduje się te środki ograniczyć – mówi Andrzej Domański.
Poszukiwania następcy Czabańskiego
W koalicji rządzącej nie ma jeszcze spójnego stanowiska w sprawie wyboru następcy Krzysztofa Czabańskiego. Przeważają jednak głosy za tym, by kluby wskazały kandydatów, bo wybór następcy musi zostać uruchomiony.
- Ustawa mówi, że po wygaśnięciu mandatu Czabańskiego, marszałek Sejmu ogłasza nabór na to stanowisko, więc kluby mogą zgłaszać kandydatów. Nie jesteśmy w stanie wywalić tej ustawy w powietrze, więc skoro procedura mówi, że jest nabór na to miejsce, to kluby powinny rozważyć wskazanie kandydata, mimo że ta ustawa strasznie bruździć w mediach – mówi Urszula Augustyn. Podobne zdanie ma Ryszard Petru. - Nie mamy wyboru, to ciało, funkcjonuje. Uważam, że ktoś powinien być wybrany – mówi poseł Polski 2050.
Inne zdanie ma jego klubowy kolega Mirosław Suchoń. – Moim zdaniem to ciało powinno zostać pozostawione samemu sobie, żeby nie miało możliwości funkcjonowania, wpływu na rzeczywistość. Wszystkie środki, które są zgodne z prawem i możliwe do zastosowania, łącznie z tym, żeby nie uzupełniać składu, powinny zostać wzięte pod uwagę. To jest organ niekonstytucyjny, więc każdy kto tam wejdzie to tak jakby wchodził do bagna, więc nie wiem, czy znajdzie się odważny – podkreślił Suchoń.
Krasulski i PiS bronią Czabańskiego
Leonard Krasulski z PiS nie rozumie odwołania Krzysztofa Czabańskiego, swojego dawnego kolegi z klubu PiS. – Wypełnił swoją powinność zgodnie z moimi oczekiwaniami – tak mówi o obecności Czabańskiego w Radzie Mediów Narodowych.
Krasulski broni też Jacka Kurskiego w fotelu prezesa TVP, który wspierał tam PiS, a później startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego. - A co to przeszkadza jedno drugiemu. Wówczas nie był posłem PiS – mówi. Na uwagę, że w TVP pod rządami PiS jego partia była chwalona, a okresowo nawet obecność koalicjantów z Suwerennej Polski była ograniczana, poseł stwierdził, że "raczej słusznie nas chwalili", po czym dodał, że to żart.
- Chodzi o to, że media publiczne zostały postawione w stan likwidacji, a cały czas trwa ich zasilanie z publicznego budżetu. Chodzi o to, żeby za wszelką cenę wyjść z tej formuły likwidacyjnej i właśnie przejęcie Rady Mediów Narodowych będzie do tego służyło. A więc chodzi o zalegalizowanie przestępstw – tak z kolei uważa Zbigniew Kuźmiuk z PiS.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski