Obchody Święta Wyzwolenia w cieniu kontestacji i napięć
W cieniu tradycyjnych kontestacji obchodzono we Włoszech Narodowe Święto Wyzwolenia, upamiętniające zwycięstwo antyfaszystowskiej partyzantki w 1945 roku. Nie pomogły apele przywódców kraju o to, by 65. rocznica minęła w duchu jedności.
25.04.2010 | aktual.: 26.04.2010 09:33
Powodem nie mijających różnic w ocenie włoskiego ruchu antyfaszystowskiego, które dzielą polityków, a także naród, jest lewicowy rodowód tej partyzantki. Włosi nieprzerwanie kłócą się także o faszyzm, który zdaniem części prawicy oraz niektórych jej zwolenników nie zasługuje wyłącznie na kategoryczne potępienie.
Znaczna część prawicowych polityków do niedawna nie uczestniczyła w ogóle w obchodach 25 kwietnia, a inni woleli świętować rocznicę urodzin Benito Mussoliniego, uważając faszystowskiego przywódcę Włoch za największego męża stanu w historii tego kraju.
Premier Silvio Berlusconi, który rocznicę zwycięstwa antyfaszystów obchodził po raz pierwszy w zeszłym roku, w tym wystąpił z telewizyjnym orędziem do narodu. - Obecnie stoi przed nami wyzwanie. Należy razem napisać nową wspólną kartę historii naszej demokracji i naszych Włoch - mówił szef rządu. Prezydent Giorgio Napolitano apelował o to, aby wszędzie obchody Święta Wyzwolenia upłynęły w klimacie spokoju i jedności.
Apele te nie zostały wysłuchane, o czym świadczą incydenty w największych miastach. Podczas ceremonii w Rzymie wygwizdana została nowa przewodnicząca władz stołecznego regionu Lacjum Renata Polverini, wywodząca się z centroprawicy. W kierunku przedstawicieli władz poleciały jajka i owoce, manifestanci odpalili również świece dymne. W obliczu tej gwałtownej kontestacji solidarność z Polverini wyraził obecny na ceremonii szef władz prowincji Nicola Zingaretti z lewicowej opozycji. On również trafiony został cytryną w oko.
Do napięć doszło także podczas tradycyjnego wielotysięcznego pochodu w Mediolanie. Na Piazza Duomo zwolennicy skrajnej lewicy protestowali przeciwko obecności prawicowej burmistrz Letizii Moratti.