Obama: zrozumiałe rozczarowanie wynikiem Kopenhagi
Prezydent USA Barack Obama wyraził w środę zrozumienie dla rozczarowania rezultatami konferencji klimatycznej ONZ w Kopenhadze.
- Sądzę, że rozczarowanie wynikiem Kopenhagi jest usprawiedliwione - powiedział amerykański przywódca w wywiadzie dla stacji telewizyjnej PBS.
- Byliśmy jednak w stanie porozumieć się co do niewiążących celów dla wszystkich krajów, nie tylko Stanów Zjednoczonych, nie tylko Europy, ale także dla Chin i Indii, które - wybiegając w przyszłość - będą największymi w świecie emitentami dwutlenku węgla - powiedział Obama.
- Chodzi o to, że w zasadzie zamiast całkowitego fiaska w Kopenhadze, mamy mały sukces i nie musieliśmy zbytnio cofać się z miejsca, w którym byliśmy wcześniej - podkreślił.
Wcześniej Obama określił wynegocjowany w Kopenhadze kompromis mianem "przełomu".
Przewodnicząca pracom UE w tym półroczu Szwecja uznała tymczasem porozumienie, w którym rolę mediatora pełnił Obama, za katastrofę dla środowiska. Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown powiedział, że szczyt w stolicy Danii był "niedoskonały" i "chaotyczny".
Po mediacji Obamy ostatecznie zatwierdzono w drodze specjalnej procedury porozumienie w sprawie klimatu, uzgodnione wcześniej przez grupę krajów o najbardziej rozwiniętych gospodarkach. Nie doszło jednak do ustalenia wiążących redukcji dwutlenku węgla po roku 2012.
Uzgodniono ponadto, że państwa uprzemysłowione w latach 2010-2012 przekażą krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na walkę ze zmianami klimatu. W kolejnych latach, do 2020 r., mają na ten cel przeznaczać po 100 mld rocznie.
Krytycy podkreślali, że porozumienie osiągnięte w Kopenhadze, a mające na celu utrzymania globalnego wzrostu temperatur w granicach dwóch stopni Celsjusza, nie precyzuje, w jaki sposób można to osiągnąć. Jednocześnie dodają, że redukcje emisji, do których zobowiązali się uczestnicy konferencji klimatycznej, nie wystarczą, by zrealizować ten cel.