Kpiny Obamy z Trumpa hitem internetu. Jeden sugestywny gest
- Trump jest jak sąsiad, który trzyma włączoną dmuchawę do liści przez cały dzień - kpił były prezydent Barack Obama podczas konwencji wyborczej Demokratów w Chicago. W trakcie przemówienia wykonał nagle bardzo sugestywny gest, mówiąc o Trumpie i jego "obsesji na punkcie wielkości tłumów". Przemówienie szybko stało się hitem w internecie.
Podczas przemówienia, będącego gwoździem programu drugiego dnia konwencji Demokratów w Chicago, Obama złożył hołd prezydentowi Bidenowi, nazywając go "wybitnym prezydentem, który obronił demokrację".
Wyraził też poparcie dla Kamali Harris i powiedział, że to ona otworzy nowy rozdział w historii Ameryki. Jednocześnie Obama ostrzegł przed powrotem do władzy Donalda Trumpa, porównując go do "sąsiada trzymającego włączoną dmuchawę do liści przy twoim oknie każdej minuty każdego dnia".
- Trump to 78-letni miliarder, który nie przestaje narzekać na swoje problemy, odkąd dziewięć lat temu zjechał złotymi ruchomymi schodami. To nieustanny strumień narzekań i żalów, który staje się coraz gorszy, odkąd boi się przegrać z Kamalą - mówił Obama.
- Są też te dziecinne przezwiska, szalone teorie spiskowe... dziwna obsesja na punkcie wielkości tłumów - stwierdził Obama, wykonując jednocześnie sugestywny gest. W tym momencie tłum wybuchł śmiechem i nagrodził byłego prezydenta oklaskami. Wideo z tym fragmentem szybko obiegło internet i stało się hitem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wybory w USA. "My sobie poradzimy, ktokolwiek by nie wygrał"
W tym kontekście warto tu przypomnieć, że Trump niedawno na swoim portalu społecznościowym przekonywał, że Kamala Harris "dorabia" sobie tłumy na zdjęciach i nagraniach przy pomocy sztucznej inteligencji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Obama zarzuca Trumpowi "najstarsze zagrywki w polityce"
Obama stwierdził też, że Trump kieruje się jedynie własnym interesem i wykorzystuje "najstarsze zagrywki w polityce", żerując na lękach i najniższych instynktach wyborców.
Były prezydent wezwał jednocześnie do jedności i zachowania podstawowych wartości Ameryki jako narodu zbudowanego na ideach, a nie rasie czy pochodzeniu.
- Dlatego właśnie, gdy podtrzymujemy nasze wartości, świat staje się trochę jaśniejszy, a kiedy nie, staje się trochę ciemniejszy. Dyktatorzy i autokraci czują się wówczas ośmieleni, a my stajemy się trochę mniej bezpieczni - zauważył były prezydent.
Podkreślał też, że zarówno Harris, jak też kandydat na wiceprezydenta Tim Walz, pochodzą z klasy średniej i są - w jego ocenie - wzorem ludzi, którzy powinni zajmować się polityką.
Michelle Obama: przyszedł czas, by stanąć po stronie tego, co słuszne
Przed 20-tysięczną widownią w United Center w Chicago wystąpiła też żona Obamy. Michelle Obama zagrzewała sympatyków demokratów do podjęcia wysiłków, by zmobilizować wyborców i wygrać wybory. Przyznała, że choć jeszcze niedawno, podobnie jak inni, odczuwała "namacalne uczucie lęku o przyszłość", to ostatnie tygodnie - i polepszające się perspektywy wyborcze Kamali Harris - przywróciły jej nadzieję.
- To my powinniśmy być antidotum na ten mrok i podziały. Nie obchodzi mnie, jak identyfikujesz się politycznie, czy jesteś demokratą, republikaninem, niezależnym, czy żadnym z powyższych. Teraz przyszedł czas, by stanąć po stronie tego, o czym wiemy w naszych sercach, że jest słuszne - nie tylko naszych podstawowych wolności, ale też godności i człowieczeństwa, podstawowego szacunku, empatii i wartości stanowiących cały fundament tej demokracji - mówiła była Pierwsza Dama.
- Naszą sprawą jest to, by pamiętać, o czym mówiła Kamali jej matka: nie siedź i nie narzekaj, tylko coś zrób! - dodała.
Podobnie jak jej mąż, Michelle Obama krytykowała Trumpa, kpiąc z niego i przypominając promowane przez niego teorie spiskowe na temat byłego prezydenta i jego rzekomego sfałszowanego aktu urodzenia.
- Przez lata Donald Trump robił wszystko, co w jego mocy, by sprawić, by ludzie się nas bali. Jego ograniczony, wąski światopogląd powodował, że czuł się zagrożony istnieniem dwojga ciężko pracujących, dobrze wykształconych ludzi z sukcesami, którzy po prostu byli czarni. (...) Tylko kto mu powie, że praca, o którą się ubiega, to może być jedna z tych prac dla czarnych? - kpiła była pierwsza dama.
Czytaj więcej: