"Obama umacnia islamski beton i mafijny kapitalizm"
Prezydent USA Barack Obama, który podczas kampanii wyborczej obiecywał otwarcie na Iran popełnia wobec Teheranu takie same błędy jak poprzednik. Kontynuowanie sankcji umacnia reżim i osłabia społeczeństwo obywatelskie - pisze Fareed Zakaria w "Washington Post". Według dziennikarza korzystają na tym przede wszystkim islamiści i biznesmeni z szarej strefy.
27.10.2011 | aktual.: 27.10.2011 11:27
Nakładanie coraz ostrzejszych sankcji na Iran nie jest bardzo efektywne, choć spowalnia jego wzrost gospodarczy. Kraj radzi sobie jednak dzięki pieniądzom za ropę naftową i dużemu rynkowi wewnętrznemu. Zaś bieda i braki towarów osłabiają społeczeństwo obywatelskie i umacniają reżim. A to jest efekt odwrotny od tego, który chcieliśmy osiągnąć - pisze znany publicysta i redaktor naczelny międzynarodowej edycji "Newsweeka" Fareed Zakaria.
Administracja Obamy popełnia błąd "popadając w politykę presji, presji i coraz większej presji".
Waszyngton powinien zaangażować się w dialog z Teheranem, który pozwoli na jakąkolwiek formę międzynarodowego nadzoru nad jego programem nuklearnym. Biały Dom zapomina o "niewygodnej prawdzie": nawet jeśli upadnie irański reżim, zmieni się rząd, to program nuklearny, który jest wśród Irańczyków popularny jako "wyraz ich nacjonalizmu i potęgi", będzie kontynuowany - twierdzi z naciskiem Zakaria.
Presja gospodarcza i izolowanie Iranu prowadzi w pewnych kwestiach do efektów paradoksalnych: umacnia islamski "beton" w siłach zbrojnych kraju, czyli Gwardię Rewolucyjną, która kontroluje teraz 40% gospodarki. Tak jak niegdyś w Iraku, polityka sankcji prowadzi do powstawania "gangsterskiego, mafijnego kapitalizmu" i pozwala reżimowi stosować wszechobecną kontrolę społeczeństwa.
- Jeśli chcesz coś importować, musisz korzystać z przemytu, a to oznacza, że musisz działać w porozumieniu z reżimem - powiedział irański biznesmen Zakarii podczas jego pobytu w Teheranie.
Obama powinien zrewidować swoją politykę - uważa Zakaria. Nie ma gwarancji, że próba nawiązania dialogu i złagodzenia napięć się powiedzie, w Iranie utrzymują się głębokie podziały, reżim jest nieprzewidywalny, wielu jego prominentnych zwolenników boi się wszelkiego otwarcia na Zachód.
Ale "strategiczne zaangażowanie przeciwnika" nie musi wykluczać polityki "zachęcania do zmiany reżimu". Takie były modus operandi USA wobec Związku Radzieckiego i Chin w latach 70. i 80. - przypomina naczelny międzynarodowego "Newsweeka".
Nawiązanie dialogu z Teheranem byłoby też korzystne dla Stanów Zjednoczonych ze względu na niebezpieczną sytuację w Afganistanie; Iran mógłby pomóc ją stabilizować i mógłby to być logiczny wspólny cel Waszyngtonu i Teheranu - dodaje Zakaria.
Napięcie w stosunkach USA z Iranem wzrosło ostatnio dramatycznie, gdy administracja Obamy poinformowała o domniemanym spisku, którego architektem miała być irańska Gwardia Rewolucyjna, a który miał doprowadzić do zabicia ambasadora Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie przez ludzi meksykańskiego kartelu narkotykowego.