Obama poprosił - Polska wyśle 600 żołnierzy na wojnę
Polska najprawdopodobniej wyśle w przyszłym roku do Afganistanu dodatkowych 600 żołnierzy; kolejnych 200 będzie znajdować się w rezerwie w kraju - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś. Prezydent USA Barack Obama rozmawiał w tej sprawie we wtorek z premierem Donaldem Tuskiem.
02.12.2009 | aktual.: 02.12.2009 12:17
- Ze wstępnych analiz, które zostały przygotowane przez ministra (obrony narodowej Bogdana - red.) Klicha, taka najbardziej prawdopodobna liczba, ale ona jeszcze nie jest przesądzona, to jest 600 dodatkowych żołnierzy w przyszłym roku w Afganistanie i 200 w rezerwie w kraju - powiedział Graś w radiu TOK FM.
Rzecznik rządu podkreślił, że MON będzie jeszcze prowadzić analizy, zaś sama decyzja o zwiększeniu polskiego kontyngentu musi jeszcze przejść całą procedurę formalną - od wniosku ministra ON przez aprobatę rządu po decyzję prezydenta.
- Ostateczna decyzja będzie należała do pana prezydenta, ale z tego, co mówił chociażby pan premier Donald Tusk po rozmowie z panem prezydentem, pan prezydent jest za tym, żeby ten kontyngent zwiększyć" - dodał Graś.
We wtorek premier Donald Tusk rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą. Amerykański prezydent prosił, aby Polska, wspólnie z innymi państwami europejskimi, "uzupełniła dodatkowy kontyngent" żołnierzy, którzy zostaną wysłani do Afganistanu - poinformował Tusk. Sami Amerykanie mają wysłać do Afganistanu dodatkowych 30 tys. żołnierzy.
Nie starczy, by opanować sytuację
Piotr Krawczyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że wysłanie kolejnych Polaków do Afganistanu jest uzasadnione. Jego zdaniem, w tak dużej i ludnej prowincji, jaką jest Ghazni, siły, które posiada Polska są niewystarczające do pełnego zapanowania nad sytuacją.
- Wysyłanie kolejnych żołnierzy jest usprawiedliwione, ale pytanie brzmi, w jakiej skali ta sytuacja się zmieni - dodaje ekspert.
Wysłanie kolejnych 600 Polaków do Afganistanu oznacza, że nasz kontyngent będzie liczył 2600 osób. To więcej niż oddziały, które w 2003 roku wysyłaliśmy do Iraku.