Obajtek, Kamiński i Wąsik jadą do Europy [OPINIA]

Prawo i Sprawiedliwość swoje najznamienitsze kadry wysyła do Brukseli. Zabraknie jedynie Ryszarda Czarneckiego, który mógłby wozić całą ferajnę na posiedzenia Parlamentu Europejskiego, oraz Jacka Kurskiego, który zabawiałby towarzystwo śpiewem.

Na zdjęciu Daniel Obajtek
Na zdjęciu Daniel Obajtek
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Patryk Słowik

09.06.2024 | aktual.: 17.06.2024 18:13

Skłamałbym, gdybym napisał, że jestem zaskoczony, iż najlepszy menedżer w powojennej historii Polski, najwybitniejszy koordynator służb specjalnych po 1989 r. oraz zastępca najwybitniejszego koordynatora służb specjalnych po 1989 r. zdobyli europarlamentarne mandaty.

Nie jestem w ogóle zaskoczony. Ale zniesmaczony - owszem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Będą w końcu (euro)posłami

Przyznaję, że sympatyzowałem z kandydaturami Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Broniłem ich nawet, występując kilka tygodni temu w Radiu ZET.

A było to tak, że w jednym z podsumowań tygodnia współkomentujący narzekali, że Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica wystawiają na listach wyborczych ministrów i posłów. Zarzut był taki, że dopiero co, w październiku 2023 r., ludzie ich wybrali do oczyszczenia Polski, a ci już chcą czmychnąć na lepiej opłacane stanowiska.

Potem koleżanka i koledzy dziennikarze narzekali, że Prawo i Sprawiedliwość wystawia takich ludzi jak Kamiński i Wąsik. Nie wytrzymałem wówczas i powiedziałem, że przecież Kamiński i Wąsik spełniają oczekiwane standardy: przecież nie są posłami. A że byli skazani za przestępstwa urzędnicze? Każdemu może się przecież przytrafić.

A mówiąc całkiem poważnie: stało się to, co stać się musiało. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik dostali "biorące" miejsca na listach do Parlamentu Europejskiego niejako w ramach zadośćuczynienia za krzywdy (krzywdy - w ocenie PiS-u), które ich spotkały. W ocenie nie tylko Jarosława Kaczyńskiego, lecz także wielu wyborców PiS-u byli oni przecież więźniami politycznymi. Takich zaś trzeba wspierać.

Jednocześnie w PiS-ie – o czym oficjalnie nikt nie powie, ale niemal wszyscy mówią zakulisowo – odetchnięto z ulgą, bo w końcu można skończyć szopkę z kwestionowaniem obsady Sejmu, na której PiS jedynie traciło, bo cały czas, z której strony by nie spojrzeć, wychodziło na to, że największa opozycyjna partia broni prawa do zasiadania w parlamentarnych ławach przez skazańców.

Wyrwanie się z piekła

Danielowi Obajtkowi spokojne lata w Parlamencie Europejskim się po prostu należą. Ten biedny człowiek w kwietniu 2024 r., w wywiadzie dla Money.pl, ujawnił, że spędził długie lata w piekle. Orlen, którym zarządzał, był nie narodowym czempionem, tylko - pardon, cytuję Obajtka - g****m, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb.

Obajtek dziękował Bogu, że nie jest już prezesem Orlenu. To była dla niego prawdziwa gehenna. Sześć lat prawdziwej męki za skromne kilkanaście milionów zł. Prezes Jarosław Kaczyński musiał to docenić. Miejsce w Parlamencie Europejskim to i tak drobnostka w porównaniu z wielkimi czynami i wieloletnimi wyrzeczeniami Daniela Obajtka.

Kadry do Europy

Dobrze, teraz już naprawdę koniec żartów. W Prawie i Sprawiedliwości naprawdę jest wielu rozsądnych polityków. Ludzi dobrze wykształconych, znających języki obce, dobrze wypadających w mediach, potrafiących rozsądnie debatować z ludźmi o innych poglądach, niekaranych. Ktoś może ich nie lubić, nie popierać ich poglądów, ale ciężko im zarzucić bycie partyjnym betonem bez kompetencji. Większość tych ludzi jednak albo w ogóle nie znalazło się na listach do europarlamentu, albo dostali miejsca, z których w praktyce nie dało się uzyskać mandatu. Mieli tylko zbierać głosy, by łatwiej było wejść Kamińskiemu, Wąsikowi czy Obajtkowi.

Miejsca "biorące" dostali tacy ludzie jak Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i Daniel Obajtek. Czyli politycy, którymi - bądźmy szczerzy - ciężko się pochwalić w Europie. W najlepszym dla nich razie trafiają na przedwczesną emeryturę. W gorszym – lada moment Parlament Europejski będzie rozpatrywał wnioski o uchylenie immunitetów w związku z chęcią stawiania im zarzutów przez polską prokuraturę.

Jeśli chce się komuś podziękować za wieloletni trud, można mu dać dyplom, a nie miejsce "biorące" w wyborach. Tym bardziej, gdy się jest w opozycji i deklaruje, że walczy o odzyskanie władzy.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także
Komentarze (436)