O życiu chorych na raka decydują urzędnicy NFZ
Łódzcy lekarze alarmują, że o życiu osób chorych na białaczkę decydują urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia. Zarządzili oni bowiem, że lek przeciw białaczce Glivec może być jedynie podawany pacjentom do 50. roku życia.
31.01.2005 | aktual.: 31.01.2005 18:56
Lekarze twierdzą, że takie kryteria doboru chorych są niedopuszczalne. Zdaniem wojewódzkiego konsultanta do spraw hematologii profesora Tadeusza Robaka, określanie sztywnej granicy wieku to wyznaczanie linii śmierci dla pacjentów, którzy mają więcej niż 50 lat. Dodał, że jest to nie do zaakceptowania zarówno z ludzkiego, jak i lekarskiego punktu widzenia.
Narodowy Fundusz Zdrowia twierdzi natomiast, że tworząc programy leczenia białaczki opierał się, między innymi, na opiniach konsultantów krajowych. Zdaniem jednego z nich, profesora Wiesława Jędrzejczaka, jest to decyzja polityczna, która musi zostać podjęta ponieważ nasz kraj przeznacza za mało pieniędzy na ochronę zdrowia. Jędrzejczak podkreślił, że leczenie jednego chorego na białaczkę kosztuje 150 tysięcy złotych rocznie.
Rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia Renata Furman uspakaja, że nikt nie zapomina o chorych na białaczkę, a zwłaszcza tych po 50. roku życia. Według niej osoby te również mają szansę na leczenie Glivekiem, gdy pozwala na to sytacja finansowa w oddziałach wojewódzkich NFZ-u.
Ministerstwo zdrowia nie chce się wypowiadać na ten temat, bo jak argumentują jego urzędnicy, kompetencje w tej sprawie posiadają specjaliści z NFZ-u.