o. Konrad Hejmo: dla mnie jest to szok
Nigdy nie byłem świadomym współpracownikiem. Nigdy nie podpisywałem żadnych zobowiązań. Nigdy nie brałem żadnych pieniędzy w Polsce od Służby Bezpieczeństwa. Nigdy - deklaruje w Radiu Zet ojciec Konrad Hejmo.
W Rzymie gościem Radia ZET jest ojciec Konrad Hejmo. Wita Monika Olejnik. Dzień dobry. Szczęść Boże. “Ojciec Hejmo donosił na papieża”, tak powiedział wczoraj prof. Leon Kieres. Ojciec Maciej Zięba, dominikanin, powiedział, że jest przerażony, że materiał dotyczący ojca jest “porażający”. No tak. To co powiedzieli, to powiedzieli. Dla mnie jest to niesamowity szok, a przede wszystkim ogromny ból bo w ogóle te sprawy nie wchodziły w rachubę i to co było, gdzieś za studenckich czasów ewentualnie, jakieś sprawy, które nie były wyjaśnione, dla mnie również to są rzeczy, które są niewspółmierne z pracą, z oddaniem i z całym życiem, które prowadziłem. W tych materiałach są dowody na to, że ojciec był świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, są podpisy. Nie, nigdy nie byłem świadomym współpracownikiem. Nigdy nie wiedziałem, że są agencji Służby Bezpieczeństwa w znaczeniu takim jakim właśnie wtedy w Rzymie się kręcili. Ten jeden pan, który prawdopodobnie wyniósł te materiały, to jest człowiek, który był
zupełnie poza podejrzeniami, był zaprzyjaźniony z wieloma księżmi. Kogo ojciec ma na myśli? Na myśli mam takiego pana M. Nie chcę podawać nazwiska ze względu na jego rodzinę, która żyje. Czy to jest Polak? To jest Polak, który mieszkał w Niemczech. Był znany tutaj w środowisku rzymskim. Jak ja przyszedłem tutaj w 1979 r, to on tutaj już był zadawniony. Przyjeżdżał co miesiąc, co dwa miesiące. A skąd to podejrzenie, że to właśnie on, ojcze? Dlatego przede wszystkim, że on brał ode mnie materiały, w takim znaczeniu, ze odbijał materiały, które ja przygotowywałem zupełnie dla innych celów. A mówił, że dla kogo pracuje? Dla episkopatu niemieckiego, że chce pomóc środowisku polskiemu w Niemczech. A kiedy ojciec nabrał podejrzeń? Już w 1980 r. gdy po którymś razie mocno sobie wypił, to plótł takie rzeczy, co mogły wskazywać, że jest przysyłany przez kogoś. A kiedy ojciec był w Polsce, czy miał ojciec kontrakty ze Służbą Bezpieczeństwa? Nigdy nie miałem bezpośrednio, chyba, że w takiej formie, że jak przyleciałem
na drugą wizytę Ojca Świętego, to byli jacyś panowie, którzy powiedzieli mi, że ja nie wracam do Rzymu, tylko wiedzą dokładnie, że będę w Polsce w czasie drugiej wizyty Ojca Świętego. Przypuszczałem, że to są agenci. A czy w Polsce żaden agent nie próbował ojca zwerbować? Próbował, próbował. Zwłaszcza wtedy, gdy byłem duszpasterzem akademickim w Poznaniu. Każdy duszpasterz akademicki miał swojego “opiekuna” - myśmy to tak nazywali – który chodził, przypominał, chciał rozmowę, chciał wyprowadzić gdzieś do kawiarni. To są znane sytuacje, duszpasterze akademiccy mogą je wyliczać. Czy ojciec podpisywał jakieś zobowiązania? Nigdy nie podpisywałem żadnych zobowiązań, nawet wtedy, gdy leciałem za granice, gdzie nie chciałem lecieć, bo zostałem skierowany. Przy odbieraniu paszportu to były tylko takie monity, żeby nie szkalować Polski Ludowej, a potem podobno jak się wracało. Ja już byłem tam długie lata i nie wracałem. W tych dokumentach jest mowa również o tym, są dowody na to, że ojciec brał pieniądze. Jeżeli
jakiekolwiek pieniądze tam wpływały to poprzez pośredników, tzn. księża, którzy byli zaprzyjaźnieni z nim wiem, że czasem mi pomagali, bo ja w pierwszym roku nie miałem z czego żyć we Włoszech, w Rzymie. Miałem pracować w radiu, ale nie pracowałem w radiu, więc byłem na takim statusie wolnego - co sobie zarobię, to mam. Księża mi pomagali, ale nigdy nie brałem. A czy w Polsce brał ojciec jakieś pieniądze od Służby Bezpieczeństwa? Czy podpisywał coś? Nigdy nie brałem żadnych pieniędzy w Polsce od Służby Bezpieczeństwa. Nigdy. W Rzymie byliśmy niby poza naszą rzeczywistością PRL i dlatego pewne sprawy się traktowało ulgowo. To skąd się wzięła ta cała sprawa? Są dokumenty mówiące o tym? Nie wiem, bo ja tych dokumentów nie wiedziałem na oczy, co mam jako zarzut i żal do panów, którzy to prowadzą, że w ogóle nic na ten temat nie wiedziałem. Nie raczyli mnie nawet zaprosić wcześniej, żeby zobaczyć to wcześniej. Leciałem właśnie do Warszawy po to, żeby się spotkać z panami, bo miało to być odłożone, tymczasem na
lotnisku się dowiedziałem, że to już jest ogłoszone. Z kim ojciec miał się spotkać w Polsce? Chciałem się spotkać z IPN-em, aby z którymś z panów z IPN-u mnie umówiono. A czy prof. Kieres kontaktował się z ojcem? Nigdy. Nie pamięta ojciec nazwiska osoby? Czy ojciec się wtedy zaniepokoił, kiedy usłyszał, że IPN chce się z ojcem skontaktować? Nie. IPN się nie chciał ze mną nigdy skontaktować, tylko ja prosiłem przez przyjaciół, którzy mi donieśli z Warszawy, że coś takiego nade mną wisi, w co nie chciałem wierzyć. Prosiłem, że ja przylecę do Warszawy, żeby wyjaśnić pewne sprawy, które mogą się gdzieś tam zaplątać. Nie mogłem lecieć we wtorek, bo w środę jest audiencja, więc zaraz po audiencji skierowałem się na lotnisko, już byłem na lotnisku rzymskim, już przeszedłem na stronę tam gdzie się przechodzi do samolotów, gdy z komórki, dowiedziałem się od przyjaciół, że już jest ogłoszone, więc nie ma po co lecieć. No, ale jak ojciec ma zamiar dalej rozwiązać tę sprawę? Ja nie rozwiąże tej sprawy, ja tylko mogę się
modlić i prosić Ojca Świętego, Jana Pawła II, w którego wierze i któremu całe życie służyłem i złego słowa nie powiedziałem przeciwko Janowi Pawłowi II i jedynie dać tą sprawę do rozwiązania tym, którzy mają jakieś możliwości i mądrość w tym kierunku. A czy ojciec wróci do Polski, spotka się z dominikaninem ojcem Maciejem Ziębą, który czekał wczoraj na ojca? Ojciec Maciej Zięba jest życzliwy dla mnie i przyjedzie do Rzymu, już się umówiliśmy. Ojcze, w tych dokumentach jest również mowa, że ojciec mówił, co dzieje się w zakonie, charakteryzował sylwetki zakonników. Nic mi na ten temat nie wiadomo i nie wiem skąd to się wzięło dlatego, że w Rzymie w ogóle się nie zajmowałem sprawami zakonnymi. Nie, to jeszcze wtedy, kiedy ojciec nie mieszkał w Rzymie, tylko w Krakowie. A w Krakowie to nigdy nie miałem żadnych kontaktów z Służbą Bezpieczeństwa, jedynie gdy przygotowywałem do druku jakieś rzeczy to wtedy te rzeczy mogły gdzieś tam przecieknąć. To skąd to się bierze, że są tam charakterystyki zakonników, są
informacje o księżach? Bo myśmy mieli swoje wewnętrzne pismo nasze zakonne, w którym pialiśmy różne rzeczy o sobie. To było dla wewnętrznego użytku. Ale czy ojciec też pisał w tym piśmie o innych czy tylko o sobie? Nie. W piśmie to się pisze o sprawach, nie tylko o osobach. Nie mam zielonego pojęcia, bo nic sobie na ten temat nie przypominam. Nic. Kompletnie. Żadnej charakterystyki zakonników? Żadnych plotek z Rzymu? Nic, w ogóle, nigdy mnie to nie dotyczyło, ani mnie to nie interesowało. Nigdy nie byłem przełożonym, nigdy nim nie chciałem być. No to skąd takie porażenie ojca Zięby? Ja nie wiem. A czy ojciec rozmawiał wczoraj z abp Dziwiszem? Ze Stanisławem rozmawiałem, tylko krótko węzłowato. Będziemy rozmawiać. I co powiedział abp Dziwisz? Cóż, powiedział, że wszyscy ubolewają, ja też i twierdzi się, że to jest uderzenie nie we mnie tylko uderzenie w kult Jana Pawła II, który był takim człowiekiem świętym, wielkim, oddanym, że teraz usiłuje się go obrzucić. A czy ktoś ojca próbował kiedyś szantażować? Czy
ktoś próbował grozić? Nigdy. Ja pamiętam, że w duszpasterstwie akademickim, to oczywiście, że chciano pewne rzeczy wydobyć o młodzieży, co się przygotowywało, jakieś programy itd. ale nie było żadnych umówień czy coś w tym rodzaju. Wg dokumentów, które zgromadził IPN, ojciec współpracował z SB aż do 1988 r. To jest poroniony pomysł dlatego, że ja w 1984 r. poszedłem do opieki nad pielgrzymami i w ogóle już nie miałem żadnego kontaktu nawet z tym panem, który gdzieś tam zachorował w terenie. 1980 r był takim momentem pracy, które miałem zlecone, informacje nt. kościoła polskiego i wszystkich spraw, ale miałem dawać je ks. abp Dąbrowskiemu i właśnie temu środowisku. I ojciec przekazywał te informacje? Ja to przekazywałem i myślę, że duża część tych informacji właśnie tam się znalazła. Czyli ojciec przekazywał informacje dotyczące tego, co się dzieje abp Dąbrowskiemu, tak? No tak, bo miałem to robić, bo po to mnie niby wysłali jak już nie pracowałem w radiu, to pracowałem właśnie nad informowaniem w Polsce, co
tu prasa mówi, co uczelnie, na temat naszego papieża, który dopiero zaczynał kierowanie kościołem. Czy ojciec kiedykolwiek kontaktował się z władzami polskimi, z gen. Jaruzelskim? Z szefem MSW, Kiszczakiem? Nigdy nie maiłem żadnych kontaktów ani z tym, ani z tym, w żadnych władzach wyższych. Jedynie w czasie pierwszej wizyty papieża w Polsce, ponieważ pracowałem w biurze prasowym wtedy, jako jedyny przedstawiciel Episkopatu z drugim przedstawicielem watykańskim. Tam władze przychodziły, przychodzili ci, co kierowali tą wizytą w Warszawie. Czy ojciec wystąpi z wnioskiem do IPN-u? Nie mam pojęcia jaka jest sytuacja z tymi sprawami, ponieważ się tym nie interesowałem. Każdy kto jest poszkodowany może wystąpić do IPN-u z wnioskiem o to, żeby IPN pokazał materiały. Ja się będę kierował mądrością prowincjała, ewentualnie biskupów. Czyli czeka ojciec na decyzje ojca Zięby, co dalej zrobić? Ojciec Zięba przyjedzie tutaj i będziemy rozmawiać, on na pewno jest na tyle rozsądny i wie, ze sprawy są specjalnie dorabiane.
Czy abp Dziwisz jest wstrząśnięty tą sytuacją? Ja myślę, że o tyle, że dotyczy to spraw Ojca Świętego. Nikomu to nie jest miłe. Jestem wdzięczny tym, którzy oficjalnie wystąpili, jak kard. Grocholewski i inni jeszcze, którzy bronią, bo w zasadzie ja sobie nie mam nic do wyrzucenia w znaczeniu, żebym współpracował. Ja 1979, 1980, 1981, aż do 1984 roku byłem poza jakimkolwiek kontaktem z Watykanem. Czyli ojciec zostaje w zakonie? W zakonie zawsze zostaje, to nie jest powodem do wyjścia z zakonu. A wyobraża sobie ojciec, że dalej będzie opiekunem polskich pielgrzymów? Nie, nie muszę być, bo w tej sytuacji byłaby pewna niezręczność, myślę dla obu stron. Na razie, póki nie mam żadnych ku temu wskazań. Szczęść Boże ojcze. Bóg zapłać. Dziękuję. Ojciec Konrad Hejmo był gościem Radia ZET.