O co libański handlarz bronią zaskarżył "Rzeczpospolitą"?
Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz musi być zwolniony z tajemnicy państwowej, by zeznawać jako świadek "Rzeczpospolitej" w procesie wytoczonym jej przez handlarza bronią Abdula Rahmana El Assira, o którym było głośno przy prywatyzacji stoczni.
23.02.2010 | aktual.: 23.02.2010 14:37
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie Macierewicz zeznał, że z nazwiskiem Assira zetknął się jako szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) w latach 2006-2007. Zasłonił się zaś tajemnicą państwową, pytany przez mec. Barbarę Kondracką, pełnomocnika pozwanych, o domniemane związki Assira z organizacjami terrorystycznymi. - By odpowiedzieć, musiałbym być zwolniony z obowiązku zachowania tej tajemnicy i zostać przesłuchany w trybie tajnym - dodał poseł PiS.
Adwokat wystąpiła do sądu, by zwrócił się do SKW o takie zwolnienie, bo to "kluczowy świadek". Sąd uwzględnił ten wniosek; proces odroczono bezterminowo.
W sądzie nie stawił się drugi świadek pozwanych, były szef CBA Mariusz Kamiński, który był wzywany na adres CBA. Nie było też samego Assira, Libańczyka mieszkającego w Gstaad w Szwacjarii (powód nie ma obowiązku stawiennictwa).
Przyczyną procesu był artykuł "Rzeczpospolitej" z października 2008 roku pt. "Stocznie nie dla księcia". Pisano w nim o Assirze, że "z informacji Agencji Wywiadu wynika, że był podejrzewany o współpracę z Hezbollahem oraz o związki z terrorystami z al Kaidy". Jak podała "Rzeczpospolita", "nazwisko El Assira pojawia się w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Ma ono wyjaśnić, czy z Bumaru wyprowadzono miliony złotych poprzez umowy prowizyjne. Badane są m.in. wypłaty, które jako pośrednik Bumaru otrzymywał właśnie Libańczyk".
Za naruszenie dóbr osobistych El Assir żąda od wydawcy gazety i autora artykułu przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel charytatywny. "Rzeczpospolita" wnosi o oddalenie pozwu, twierdząc, że napisała prawdę, której będzie mogła dowieść m.in. dzięki zeznaniom powołanych świadków.
Pełnomocnik El Assira mec. Ryszard Siciński powiedział, że Mariusza Kamińskiego pozwie w oddzielnym procesie za podobne naruszenie dóbr swego klienta. Mec. Siciński dodał, że pozwani są już m.in. Anita Gargas i wydawca "Gazety Polskiej", gdzie opublikowano wywiad Macierewicza, m.in. o El Assirze.
Kamiński mówił wiele razy, że żaden "inwestor katarski dla polskich stoczni nie istniał". - Jedynym, który realnie występował w tej sprawie był El Assir - twierdził b. szef CBA.
Oddzielny proces ma też dziennikarz "Gazety Wyborczej" Witold Gadomski, który napisał o Libańczyku, że jest "zamieszany w liczne przestępstwa, handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy i zwykłe łapówkarstwo".
- Jako pełnomocnicy procesowi Abdula Rahmana El Assira oświadczamy, że w związku z trwającą od dłuższego czasu serią zniesławiających naszego mandanta pomówień i oszczerczych informacji w mediach, zostaliśmy upoważnieni do występowania na drogę sądową w celu ochrony jego dobrego imienia w przypadku takiego naruszenia - oświadczyli w 2009 r. adwokaci El Assira. Mec. Czesław Jaworski informował wtedy, że za oszczerstwa uznaje on stawianie El Assirowi zarzutów prania brudnych pieniędzy, zlecania zabójstw i pisanie, że jest ścigany listem gończym lub że był skazany. - Pan El Assir zajmuje się legalnie pośrednictwem w handlu bronią - to twierdzenie nie narusza jego dóbr - podkreślił adwokat.
Nazwisko El Assira pojawiło się w polskich mediach w związku ze sprawą nieudanej prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Był tylko jeden chętny do jej zakupu - fundusz popierany przez rząd katarski, który ostatecznie wycofał się z zakupu prywatyzowanego majątku stoczniowego. El Assir był przedstawicielem tego inwestora, co potwierdził minister skarbu Aleksander Grad. Resort skarbu zapewniał, że nikogo nie faworyzował przy tej prywatyzacji, a katarski inwestor był jedynym nią zainteresowanym.
Prasa pisała też, że były minister w Kancelarii Prezydenta Robert Draba w czerwcu 2007 r. podróżował do Gruzji m.in. w towarzystwie El Assira. Na pokładzie samolotu Drabie miał towarzyszyć były wiceprezes Bumaru Artur Trzeciakowski. Według biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP, El Assira Draba poznał przez zarząd Bumaru.
Grad informował, że El Assir sugerował resortowi, by sfinalizował ugodę pomiędzy Bumarem a spółkami z Bliskiego Wschodu pośredniczącymi w sprzedaży bronią. Minister dodał, że tego nie zaakceptował, bo nie można tego łączyć ze sprzedażą stoczni. Według doniesień "Wprost", CBA uznało Assira za jedną z głównych postaci w sprawie procesu sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Miał on - pisze tygodnik - domagać się od MSP zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar S.A. Media podawały wcześniej, że Assir to libański handlarz bronią, z którego konta wpłacono wadium za stocznie.
Grad wyjaśnił, że otrzymywał "pozytywne rekomendacje na jego temat ze strony naszych ambasadorów w Kuwejcie i w Katarze". - Ich zdaniem, jest to osoba, do której strona katarska i kuwejcka ma zaufanie, w tym kuwejccy akcjonariusze spółki założonej z Bumarem. Oni tę osobę delegowali do rozmów - podkreślił minister. Dodał, że dla resortu Assir był mało istotny, ale stronie katarskiej czy kuwejckiej zależało na jego udziale w negocjacjach. Minister tłumaczył, że Bumar miał w stosunku do spółek z Bliskiego Wschodu niezapłacone zobowiązania z wcześniejszych lat na kwotę ok. 60 mln USD. - W wyniku negocjacji Bumaru z tymi podmiotami wynegocjowano kwotę 13 mln USD - powiedział.