Ile za taksówkę? Pasażerka pokazała paragon grozy
Pasażerka zapłaciła prawie 190 zł za kurs z dworca PKP w Rzeszowie na lotnisko. Zdjęcie "paragonu grozy" trafiło do sieci, sprawa wywołała kontrowersje, a do tematu odniósł się miejski rzecznik konsumentów.
29 grudnia 2024 r. pani Maja zamówiła taksówkę na dworcu PKP w Rzeszowie, by zdążyć na lot do Monachium. Kurs, który powinien kosztować mniej niż 100 zł, zakończył się rachunkiem na 188 zł. Dodatkowo, na rachunku widniała błędna godzina rozpoczęcia przejazdu.
Podczas podróży taksówkarz został zatrzymany przez policję za przekroczenie prędkości o 11 km/h, jednak uniknął mandatu, tłumacząc się koniecznością dowiezienia pasażerki na czas. Trasa została wydłużona z 13 do ponad 17 km, co również wpłynęło na wysokość opłaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielkie odkrycie na Pomorzu. Skarb sprzed tysiąca lat
Nie pierwszy taki przypadek
Miejski rzecznik konsumentów w Rzeszowie, Radomir Stasicki, ocenił zachowanie taksówkarza jako niewłaściwe i nieetyczne.
- Kwota jest wygórowana w stosunku do przejechanych kilometrów. Wygląda na to, że licznik naliczał opłatę nawet podczas kontroli policyjnej - skomentował w rozmowie z serwisem nowiny24.pl.
Okazuje się, że to już kolejny taki przypadek, opisany przez portal. W sierpniu 2024 roku, seniorka z Rzeszowa za przejazd 8 km, z dworca na osiedle Drabinianka, zapłaciła 136 zł, zamiast 40 zł.
Radomir Stasicki radzi, co zrobić w takich sytuacjach.
- Jeśli płacimy, to z adnotacją, że to świadczenie nienależne. Wskazujemy, że nie godzimy się z wysokością danej opłaty i będziemy składać w tym zakresie stosowną reklamację. Taką adnotację możemy wpisać w tytule przelewu, czy transakcji Blik. Potem wysyłamy reklamację, a gdy zostaje odrzucona, to do akcji wkracza rzecznik praw konsumenta - wyjaśnia.
Czytaj też:
Źródło: Nowiny24/WP