O co chodzi w konflikcie ministerstwa z NFZ?
Polityczny i niemerytoryczny - tak większość rozmówców Polskiej Agencji Prasowej ocenia spór między ministrem zdrowia Markiem Balickim a prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzym Millerem. Jego efektem jest wniosek ministra o odwołanie Millera.
20.07.2005 | aktual.: 20.07.2005 16:20
Wniosek Balicki złożył do Rady Funduszu, która ma prawo powoływania i odwoływania prezesa.
Wiceprzewodniczący Rady Rudolf Borusiewicz podkreślił, że Rada nie miała żadnych zastrzeżeń do działalności prezesa. Jesteśmy na bieżąco informowani o wszystkim i nie mamy żadnych zastrzeżeń do przejrzystości i klarowności tych informacji - powiedział.
Dodał, że Rada już na początku zauważyła "pewien dystans" w relacjach między ministrem a prezesem, czemu chciała przeciwdziałać. Dlatego - jak wyjaśnił - już na drugim posiedzeniu Rada wystosowała zaproszenie do Balickiego, z którego nie skorzystał. Czasami na posiedzeniach był wiceminister Paweł Sztwiertnia, a najczęściej dyrektorzy departamentów - powiedział.
Borusiewicz powiedział, że Rada otrzymywała z ministerstwa formalne dokumenty, natomiast "pozostałe informacje czerpała z informacji w mediach". Wiceprzewodniczący nie zna uzasadnienia wniosku ministra, ponieważ takie uzasadnienie do Rady nie dotarło. Nie ma jednak takiego formalnego wymogu - zastrzegł.
Rzecznik ministra zdrowia Jan Bondar powiedział, że uzasadnienie wniosku o odwołanie będzie podane do publicznej wiadomości w dniu posiedzenia Rady.
Członkini Rady Elżbieta Hibner uważa, że konflikt na linii Balicki-Miller to rozgrywka o podłożu ambicjonalnym albo politycznym. Merytorycznie nie widzę żadnego uzasadnienia tego wniosku. Jesteśmy po posiedzeniu rady, która przyjęła sprawozdanie. W Radzie zasiadają osoby, które potrafią czytać sprawozdania finansowe; nie dostrzegliśmy żadnego oszustwa ani nieprawidłowości, a realizacja budżetu odbywa się ze właściwą starannością - powiedziała.
Rada NFZ składa się z 9 członków, powoływanych na wniosek rozmaitych organów i instytucji państwowych - m.in. ministra zdrowia, samorządów terytorialnych, rzecznika praw obywatelskich.
Większość polityków z Sejmowej Komisji Zdrowia proszonych o komentarz w sprawie konfliktu i wniosku o odwołanie, jest zażenowanych sytuacją. Tę sytuację, że dwóch szefów instytucji kłóci się w mediach, oceniam negatywnie, bowiem stwarza to wrażenie zagrożenia wśród pacjentów - powiedział Jakub Derech-Krzycki (SLD). Jego zdaniem, w tej sytuacji powinien pilnie interweniować premier.
Postawę Balickiego negatywnie ocenia Elżbieta Radziszewska (PO). To żenujące. Balicki odpowiada za ochronę zdrowia i odpowiedzialność za niepowodzenia próbuje zwalić na swojego wykonawcę - prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia - powiedziała. Jej zdaniem, skandaliczne jest to, że konflikt toczy się w mediach. Ona także wskazuje, że czas na interwencję premiera.
Niesmaczny, przedwyborczy konflikt - ocenia Bolesław Piecha (PiS). Minister ma odpowiednie narzędzia, by NFZ kontrolować i nie bardzo wiem, dlaczego teraz się obudził. Jedno jest pewne - przegranym będzie pacjent - powiedział.
To rozgrywki, które gdzieś tam buzują od roku; to wchodzenie i jednego i drugiego w nie swoje kompetencje - dodał. Jego zdaniem pewien spór jest wpisany w ustawę, określającą kompetencje ministerstwa i Funduszu.
O istniejącym w samej ustawie podłożu obecnego sporu jest przekonany Władysław Szkop (SdPl), który bierze jednak stronę Balickiego. Ministrowi przypadła w udziale dbałość o zdrowie publiczne, a Narodowy Fundusz Zdrowia musi się mu podporządkować. To Fundusz musi poszukiwać porozumienia z ministrem, a nie na odwrót - powiedział.