O co będzie walczył premier, gdy zostanie prezydentem?
Jednym z atutów, które ostatnio ujawnił Tusk jako potencjalny kandydat na prezydenta, jest obietnica, że nigdy nie będzie organizował Gali z okazji Dnia Niepodległości (TVN 24, 16.11). Myślę, że to bardzo poważny atut, ale jednocześnie może on wielu zniechęcić do obecnego premiera, bo Gala, którą zorganizował prezydent Kaczyński, przeniosła nas (estetyką) w lata 70., w epokę Gierka, do której wielu obywateli bardzo tęskni. Poza tym Gala, smutkiem sentymentalnych pieśni, sprawiała wrażenie jakby niepodległość została właśnie utracona, a więc jednocześnie, że jest o co walczyć i walkę tę niezawodnie podejmie śmiały Lech Kaczyński. A o co będzie walczył Tusk, gdy zostanie prezydentem?
17.11.2008 | aktual.: 03.02.2009 10:59
Póki co, Tusk dość zręcznie broni roku swoich rządów przed zarzutami pozoranctwa i zastoju. I przychodzi mu to z dużą łatwością, bo premier ma wiele atutów (oprócz niechęci do gierkowskich gali). Przede wszystkim jest dobrym mówcą, mówi rozsądnie, z pewną pasją, ale bez przesady. Raczej przekonuje niż porywa, daje się słuchać, a nie zagłusza myśli, stara się unikać odwoływania do negatywnych emocji, co robił poprzedni premier podsycając społeczną zawiść i kanalizując ją wokół jakiś wydumanych upiorów („układów”, „wykształciuchów”, „III RP” etc.). Tusk może nie jest specem od miłości, za jakiego chce uchodzić, ale niewątpliwie daleki jest od bycia specem od resentymentu, którym był Jarosław Kaczyński.
Nie czas może jeszcze oceniać efektywność reform rządu Tuska, bo zarówno autostrady, reforma zdrowia, finansów publicznych, systemu emerytalnego i reforma szkolnictwa znajdują się w stanie najlepszym czyli „wiecznego początku” (dużo nadziei, mało konkretów, a brak skuteczności można przypisać wrażej działalności prezydenta), ale niewątpliwie nie ma wokół nich ani takiego zamieszania, tylu dętych obietnic, ani przypadkowości i skandalów, które charakteryzowały działania poprzedniego rządu. W ogóle można powiedzieć, że największym błogosławieństwem rządu Tuska jest poprzedni rząd i obecny prezydent. Na tym tle praktycznie wystarczy nie robić nic, by się dobrze prezentować. I Tusk oraz jego doradcy doskonale o tym wiedzą.
Spokój Tuska fantastycznie kontrastuje z chaosem, jaki rozsiewa pan prezydent i jego ekipa. Tusk z wdziękiem wykorzystuje wszystkie potknięcia prezydenta i wyciąga nauki z tych starć, w których zachował się nie fair. Nie będzie więc więcej kłócił się o samolot, tylko wykorzystywał nieustanne szanse jakie daje mu prezydent. I tak to zapewne będzie trwało, bo pan prezydent nie zamierza zmienić swojego otoczenia, a otoczenie nie zamierza się zmienić i ciągle pracuje nad kolejnymi kompromitacjami prezydenta. I właśnie to będzie największym atutem Tuska, zarówno w roli premiera, jak i kandydata na prezydenta.
Szkoda tylko, że gdzieś w tym wszystkim zagubiła się polityka prowadzona, po prostu, dla dobra państwa.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski