NYT: Za bombami w listach do ambasad Ukrainy i USA stali Rosjanie
Na przełomie listopada i grudnia do hiszpańskich instytucji politycznych i gospodarczych trafiły przesyłki zawierające ładunki wybuchowe. Paczki wysłano m.in. do ambasady Ukrainy w Madrycie i siedziby premiera Pedro Sancheza. Amerykańscy i europejscy urzędnicy twierdzą, że akcją kierowali rosyjscy agenci, a pakunki dostarczała skrajnie prawicowa grupa bojowa z siedzibą w Sankt Petersburgu - poinformował "The New York Times".
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Śledczy ustalają, kto wysłał sześć przesyłek zawierających ładunki wybuchowe do oficjalnej rezydencji premiera Pedro Sancheza, amerykańskiej i ukraińskiej ambasady, siedziby Ministerstwa Obrony, koncernu zbrojeniowego w Saragossie oraz bazy lotniczej Torrejon de Ardoz pod Madrytem. Do incydentów doszło w listopadzie i grudniu ubiegłego roku. W atakach, które amerykańscy urzędnicy uznali za akt terroryzmu, nikt nie zginął - lekko ranny został pracownik ukraińskiej ambasady, gdy jedna z dostarczonych paczek eksplodowała.
Funkcjonariusze, którzy badają sprawę, podejrzewają, że za incydentami stoi Rosyjski Ruch Imperialny - skrajnie prawicowa grupa, której działaniami najprawdopodobniej kieruje Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Rosji (GRU - przyp.red.) - informuje "The New York Times". Uważa się, że grupa ma powiązania z nie tylko z rosyjskim wywiadem, ale i skrajnie prawicowymi organizacjami hiszpańskimi. Wiadomo, że ważni członkowie grupy przebywali w Hiszpanii.
Dziennik podkreśla, że Rosyjski Ruch Imperialny to "radykalne ugrupowanie, które ma zwolenników i partnerów w całej Europie, a także ośrodki szkoleniowe w stylu wojskowym w Petersburgu. Departament Stanu USA uznał je za organizację terrorystyczną".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Snajper zaczaił się na Rosjan. Zabójcza celność na froncie
Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że rosyjscy oficerowie, którzy dowodzili działaniami, mogą testować grupy pośrednie na wypadek, gdyby Moskwa zdecydowała się na eskalację konfliktu. Oczywistym celem akcji było zasygnalizowanie, że Rosja i jej marionetki mogą przeprowadzać ataki terrorystyczne w całej Europie, w tym w stolicach państw członkowskich NATO.
"To było ostrzeżenie, że Rosja i jej zwolennicy mogą przeprowadzić ataki terrorystyczne w całej Europie, a w tym w stolicach państw członkowskich NATO, które wspierają Ukrainę od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji" - przekazał anonimowy amerykański urzędnik cytowany w "The New York Times".
- Wygląda to na strzał ostrzegawczy - powiedział Nathan Sales, koordynator ds. zwalczania terroryzmu w Departamencie Stanu w administracji Trumpa, który pełnił swoją funkcję, gdy Rosyjski Ruch Imperialny został uznany za organizację terrorystyczną. - To Rosja wysyła sygnał, że jest gotowa użyć terrorystycznych metod do ataku na tyłach Zachodu - powiedział.
Przedstawiciele hiszpańskiej ambasady w Waszyngtonie nie skomentowali doniesień, zaznaczając, że w sprawie wciąż trwa śledztwo.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski