PolskaNożownicy z Łodzi stanęli przed sądem

Nożownicy z Łodzi stanęli przed sądem

21-letnie Paweł G. i 23-letni Wojciech P. stanęli przed łódzkim sądem za zabójstwo 36-letniego Ormianina i usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób.

Nożownicy z Łodzi stanęli przed sądem
Źródło zdjęć: © WP.PL

Groźby i wściekłe okrzyki posypały się pod adresem dwóch bandytów, gdy policjanci wprowadzali ich do sali sądowej. Dwie Ormianki, wdowa i siostra jednej z ofiar, najchętniej by ich zlinczowały. Chciały bić sprawców pięściami i torbą...

Gdy tumult nie ustępował, zdenerwowany sędzia Jarosław Papis zagroził, że jeśli nie będzie spokoju, to sala zostanie opróżniona, zaś osoby najbardziej krewkie trafią do aresztu. Pomogło. Sala się uspokoiła.

Do takich emocji doszło w Sądzie Okręgowym w Łodzi w pierwszym dniu procesu 21-letniego Pawła G. i 23-letniego Wojciecha P., którzy po pijanemu chodzili po ulicach Łodzi i atakowali nożem każdego, kto im się nawinął. Finał ich krwawego szlaku był tragiczny: 36-letni Ormianin Karapet G. zmarł, zaś Maria K. i Czesław K. zostali ciężko ranni i trafili do szpitali, w których lekarze uratowali im życie.

Prokurator zarzucił oskarżonym zabójstwo i usiłowanie zabójstwa, za co grozi im dożywocie. W sądzie sprawiali wrażenie skruszonych. Główny oskarżony, Paweł G., popłakał się nawet, wyraził żal i przeprosił żonę Karapeta G., która wciąż przeżywa śmierć męża. Została sama z 15-letnim synem i 16-letnią córką. W procesie jest oskarżycielem posiłkowym. Będzie domagać się od sprawców 100 tys. zł zadośćuczynienia.

- Mój bliski kolega Karapet był spokojny i bezkonfliktowy - wspomina ofiarę inna Ormianka Grachia Barsegian. - Pochodził z Erewania. W Polsce przebywał od 1996 roku. Razem handlowaliśmy odzieżą.

Do tragicznych wydarzeń doszło 8 października 2009 roku. Paweł G. wziął nóż, kominiarkę i zaproponował Wojciechowi P., aby wyszli na ulicę i kogoś okradli. I tak się zaczęło. Na ul. Łowickiej grożąc nożem obrabowali Tomasza K. z... 10 zł.

Na ul. Milionowej Paweł G. podbiegł do Ormianina, który otwierał bagażnik fiata tipo i wbił mu nóż w brzuch. Chciał ukraść auto. Napadnięty zmarł nazajutrz w szpitalu. Także Paweł G. na przystanku MPK ul. Tymienieckiego ugodził nożem Czesława K., a na ul. Grota-Roweckiego Marię K. Łupy były mizerne: wiertła, maszynka do golenia i drobne pieniądze.

Polecamy w internetowym wydaniu www.lodz.naszemiasto.pl

sądśmierćnóż
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)