Nowy rząd Morawieckiego. Bielan uchyla rąbka tajemnicy
Adam Bielan zdradził nieco szczegółów dotyczących nowego rządu Mateusza Morawieckiego, którego skład ma zostać zaprezentowany w poniedziałek. - Nie będzie tam pierwszoplanowych polityków - zdradził lider Partii Republikańskiej.
- Wszyscy, którzy dostali propozycję od premiera, przyjęli ją. Znam dużą część tego składu. Nie będzie tam pierwszoplanowych polityków. Od samego początku było takie założenie - powiedział na antenie telewizji Polsat News Bielan.
W poniedziałek po południu ma dojść do zaprzysiężenia rządu Mateusza Morawieckiego. Temat listy osób, które zostaną powołane do tej misji, rozgrzewał niedzielne polityczne programy telewizyjne. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości sugerują, że wszystko jest już gotowe. Jak jednak podkreśla nowa większość, gabinet Morawieckiego nie ma szans na otrzymanie wotum zaufania w Sejmie, gdzie większość ma dotychczasowa opozycja. Oznacza to, że rząd Morawieckiego może upaść po dwóch tygodniach.
Prezydencki minister Wojciech Kolarski poinformował w niedzielę w TVP Info, że w poniedziałek o godzinie 16.30 dojdzie do zaprzysiężenia rządu Mateusza Morawieckiego. Kolarski dodał, że premier będzie miał od tej chwili dwa tygodnie na uzyskanie większości w Sejmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bielan zarzekał się, że zna nazwiska przyszłych ministrów jednak kategorycznie odmówił ich podania. Lider Republikanów potwierdził także, że sam nie znajdzie się w nowym gabinecie Morawieckiego. - Myślę, że pan prezydent zna już te nazwiska - dodał Bielan.
"Niepoważne" zachowanie Hołowni
Polityk związany z obozem Zjednoczonej Prawicy skrytykował też Szymona Hołownię i środowisko demokratycznej opozycji, które odrzuciło zaproszenie Morawieckiego na rozmowy dotyczące ewentualnej koalicji.
- Niepoważne jest zachowanie Szymona Hołowni czy części Trzeciej Drogi, która odmówiła spotkania z premierem. Mówili, że będą trzecią drogą. Wypadałoby choćby z szacunku dla wyborców rozmowy podjąć - powiedział Bielan na antenie Polsat News.
- Nikogo do niczego nie przymusimy. Jeśli chcą pokazać wyborcom, że są tylko przybudówką Donalda Tuska, przynajmniej w tej chwili, to tak będzie zapewne w Sejmie - dodał.