Nowy projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji u Beaty Szydło. Czym różni się od poprzedniego?
Projekt ustawy całkowicie z zabraniającej aborcji, która została złożona we wrześniu przez Polską Federację Ruchów Obrony Życia, właśnie trafiła do premier Beaty Szydło. Premier ma określić, co rząd planuje w tej sprawie. To drugi tego typu projekt, który ma całkowicie zniwelować prawo do dokonywania aborcji.
Po raz pierwszy pomysł na całkowity zakaz aborcji trafił do Sejmu w lipcu ubiegłego roku. Był to projekt obywatelski komitetu "Stop Aborcji", po którego opublikowaniu tysiące ludzi wyszło w proteście na ulice. Zakładał on bowiem między innymi karę więzienia dla kobiet, które dokonały zabiegu aborcji. Na wniosek odpowiedniej komisji, do której został skierowany, Sejm odrzucił projekt. Niemal tę samą propozycję, zaledwie po kilku poprawkach, złożył we wrześniu ubiegłego roku Zarząd Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Na czym polegają różnice między dwoma projektami ustawy?
Utrzymanie niekaralności kobiet
Oba projekty określają termin "dziecka poczętego", wskazując na "człowieka w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej". Znacznie za to zmienił się art. 152. Z projektu zaproponowanego przez komitet "Stop Aborcji" jasno wynikało, iż kobieta, która podda się zabiegowi terminacji ciąży, może trafić za kratki nawet na 5 lat. Z kolei po zmianach wprowadzonych przez PFROŻ, kobieta nie będzie prawnie odpowiadać za umyślne bądź nieumyślne spowodowanie śmierci płodu.
Wykreślenie tego paragrafu było pokłosiem sprzeciwu nie tylko części środowiska obrońców życia. Za utrzymaniem niekaralności kobiet opowiedzieli się też polscy biskupi. W Komunikacie Konferencji Episkopatu Polski z 16 kwietnia br. czytamy, że biskupi "nie popierają karania kobiet, które dopuściły się aborcji".
Zaproponowany przez Federację projekt zakłada jednak pełną prawno-karną ochronę życia dziecka poczętego i zakazuje aborcji, bez wyjątków, które obowiązują w obecnie funkcjonującej ustawie (gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego).
Bezpośrednie zagrożenie życia
Wątpliwości wciąż budzi przepis określony w par. 3 art. 152, który zachował takie samo brzmienie, jak w przypadku ustawy zaproponowanej w lipcu ubiegłego roku. Lekarz nie popełnia przestępstwa tylko wówczas, gdy śmierć płodu jest następstwem działań leczniczych, które mają zniwelować bezpośrednie zagrożenie życia kobiety. Do tego paragrafu PFROŻ dodała także "bezpośrednie zagrożenie życia dziecka poczętego w razie ciąży mnogiej".
Ustawa nie określa, czym jest bezpośrednie zagrożenie życia. - Żaden sędzia nie ma wystarczającej wiedzy medycznej, dlatego jeśli doszłoby do procesu, będzie musiał zostać powołany biegły. Z doświadczenia wiem, że opinie biegłych lekarzy zwykle znacznie się od siebie różnią - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską mec. Anna Węgrzyn. Dlatego też zapis o bezpośrednim zagrożeniu życia jest trudny do zinterpretowania i pozostawia wiele niejasności.
Antykoncepcja nielegalna
Znacznie łagodniej w nowym projekcie zostali potraktowani sprawcy przemocy, w wyniku której dziecko poczęte poniesie śmierć. Ustawa "Stop Aborcji" przewidywała dla nich karę pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Natomiast po poprawkach sprawcy będzie groziło więzienie od 6 miesięcy do lat 8.
Największy sprzeciw wobec nowego projektu ustawy budzi art. 154a, dodany przez PFROŻ, który w praktyce może całkowicie zdelegalizować środki antykoncepcyjne oraz poronne. Za ich wytwarzanie, wprowadzenie do obrotu, reklamowanie bądź zbywanie, będzie groziła kara pozbawienia wolności nawet do dwóch lat. W praktyce, jeśli lekarz wystawi receptę na taki środek, może trafić do więzienia.
Projekt został zgłoszony w trybie ustawy o petycjach, która umożliwia zgłaszanie projektów ustaw przez organizacje społeczne. To oznacza, że nie wymaga się od zgłaszających minimalnej liczby podpisów, a o tym, czy projekt zostanie skierowany do Laski Marszałkowskiej, decyduje Sejmowa Komisja ds. Petycji. Ta z kolei nie odrzuciła projektu ustawy zgłoszonego przez PFROŻ, ale nie przekazała go także do dalszych prac w Sejmie. Zwróciła się za to do Beaty Szydło o udzielenie odpowiedzi w sprawie planów rządu w tym temacie. Premier musi zająć stanowisko w sprawie w ciągu 30 dni od otrzymania dezyderatu.