Nowy ład, ale i nowe grabieże na ulicach Bagdadu
Setki irackich policjantów powróciło w niedzielę do służby na ulicach Bagdadu, starając się pod amerykańskim nadzorem przywrócić ład i porządek w mieście. Podając tę informację Reuters zaznaczył, że również w niedzielę Irakijczycy kontynuowali rabowanie Pałacu Republiki - rezydencji Saddama Husajna w centrum Bagdadu.
04.05.2003 | aktual.: 04.05.2003 19:38
W Bagdadzie chaos nastał 9 kwietnia, gdy wejście wojsk amerykańskich wyzwoliło falę przemocy i grabieży. Od tego czasu sytuacja zdążyła się częściowo unormować, ale pięciomilionowa metropolia jest daleka od pełnego spokoju.
Powrót irackich policjantów do pracy rozpoczął się około dwóch tygodni temu, w wyniku amerykańskich zachęt. Jednak dopiero w niedzielę obecność rodzimej policji na ulicach Bagdadu stała się wyraźnie widoczna. Policja drogowa rozpoczęła regulowanie ruchu na głównych skrzyżowaniach i patrolowanie miasta służbowymi samochodami.
Według amerykańskich władz wojskowych, do pracy zgłosiło się już 3 tysiące bagdadzkich policjantów. Policja drogowa nie jest uzbrojona, natomiast inni funkcjonariusze noszą na służbie pistolety lub karabiny automatyczne.
Fotograf Reutera widział jednak w niedzielę, jak rabusie wynosili lampy i obrazy z częściowo zrujnowanego Pałacu Republiki. Wyprowadzono stamtąd nawet uszkodzony samochód z kolekcji old- timerów. Część rozległego kompleksu pałacowego użytkowana jest przez Amerykanów, ale rabusie, niektórzy z pistoletami za pasem, najprawdopodobniej prześliznęli się przez kordon bezpieczeństwa.
Powracający do służby policjanci oceniają, że powstały po upadku Saddama chaos to wina Amerykanów, którzy mogli zrobić więcej dla zabezpieczenia porządku. "Amerykanie są winni chaosu. Nie mianowali znanej irackiej osobistości do kierowania sprawami (policyjnymi)" - powiedział Reuterowi policjant Ali Rahim.
Mianowany 24 kwietnia szefem bagdadzkiej policji Zuhir al-Naimi ustąpił w sobotę ze stanowiska, co odebrano jako porażkę amerykańskich wysiłków na rzecz normalizacji. Jak poinformował rzecznik sił USA, podpułkownik Alan King, al-Naimi oświadczył, że chce zrobić miejsce dla osoby młodszej.