Nowy Jork: wszyscy kultywują polską tradycję
Rozmowa z Ryszardem Koperem, księdzem wikarym parafii św. Krzyża na Maspeth w Npowym Jorku.
24.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Jak długo ksiądz jest w Ameryce?
- Przyjechałem do USA 11 lat temu, z archidiecezji lubelskiej, a konkretnie z Chełma Lubelskiego. I od początku jestem tutaj, w parafii św. Krzyża na Maspeth.
Maspeth to coraz bardziej polska dzielnica. Jacy są tutejsi mieszkańcy?
- Do kościoła przychodzi około 2 tys. ludzi. 70 proc. z nich to Polacy. Wielu, to jeszcze stara emigracja, część z nich tutaj się urodziła i wychowała.
Widzi ksiądz różnicę między starą a nową emigracją ?
- Wszyscy kultywują polską tradycję. Jednak ci, którzy tu przyjechali niedawno, pielęgnują ją szczególnie starannie. My tu obchodzimy wszystko jeszcze dokładniej niż w Polsce - i te kościelne i te narodowe święta, takie jak 3 maja, 11 listopada.
Przez 11 lat zmieniła się ta dzielnica?
- Coraz więcej przybywa do nas młodych rodzin polskich. Ci, którzy się tu urodzili wynoszą się z Nowego Jorku, natomiast z Greenpointu przenoszą się ci, którzy czegoś już się dorobili. Energiczni, zaradni, znający język angielski. Co roku Polacy kupują tu po kilkanaście, kilkadziesiąt domów. I widać to - bo chyba więcej jest polskości. Gdy tu przyjechałem, w naszej przykościelnej sobotniej szkole kultury i języka polskiego było 100 uczniów, teraz jest ich 450. Kiedyś mieliśmy po równo msze w języku angielskim i polskim. Teraz więcej jest po polsku. W Wigilię odprawiamy jedną pasterkę o 10 wieczorem po angielsku, kościół jest wtedy pełen, ale jeszcze można się wcisnąć. O północy jest polska pasterka, i jak się ktoś spóźni to ma zapewnione miejsce na chodniku, albo na ulicy.
Wigilia amerykańska różni się od polskiej?
- Amerykanie nie są aż tak rodzinni. Dla nas natomiast Boże Narodzenie to centrum roku rodzinnego. Zresztą to bardzo dobrze widać na przykładzie trzech pokoleń Polonii. Nowoprzybyli pielęgnują wszystkie tradycje bardzo starannie. Ich dzieci, które się tu urodziły są tak jakby pośrodku, znają te wszystkie nasze obyczaje, ale już się tak nimi nie przejmują.
Co by ksiądz chciał przekazać tym wszystkim Polakom, którzy tu często w trudzie budują swoją przyszłość?
- Bardzo ważna jest nadzieja. Bo gdy jej zabraknie wtedy człowiek nie ma motywacji. Tym, którzy chcą tu zostać i zintegrować się z tym społeczeństwem, potrzebna jest nadzieja, żeby do tego wytrwale dążyli. Inni, którzy przyjechali tutaj, żeby polepszyć sobie byt i wrócić do Polski potrzebują tej nadziei jeszcze bardziej. Muszą wierzyć, że ich trud, wyrzeczenia nie są czasem zmarnowanym, że wrócą do miejsc, za którymi tęsknią i do swoich bliskich. I będą razem z nimi cieszyć się i wspólnie obchodzić święta.
rozm. Michał Wichowski
Ks. Ryszard Koper ma 50 lat. Urodził się we wsi Oseredek pod Tomaszowem Lubelskim. Mieszka w USA i opiekuje się parafią na Maspeth. Każdą wolną chwilę poświęca na pisanie książek. Jego "Ku wolności" (coniedzielne kazania) i "Aby mądrzej żyć" (krótkie historie z życia ludzi znanych) rozeszły się w łącznym nakładzie 10 tys. egz. Na wakacje wybiera się do Polski, do swojej rodzinnej wsi, aby zebrać materiały do następnej książki. (pr)