Nowy Jork: "imigracyjny" ślub w dwie minuty
W ostatnich kilku dniach w urzędach stanu cywilnego Nowego Jorku odbyły się dziesiątki tysięcy ceremonii zaślubin imigrantów, którzy wchodzą w związki małżeńskie, aby zdążyć przed upływem terminu wygaśnięcia art. 245(i). Umożliwia on staranie się o "zieloną kartę" bez wyjeżdżania z USA. W Kew Gardens przeciętnie ceremonia trwa dwie minuty.
19.04.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
"Na Dzień Walentynek (w lutym br.) przeprowadziłam około 100 zaślubin i myślałam, że to dużo" - powiedziała Dora Young, urzędnik biura w Kew Gardens na Queensie. Dodała od razu, że w ostatnich dniach liczba ceremonii małżeńskich udzielanych w jej biurze co dzień ulegała podwojeniu. Zawarcie małżeństwa przed terminem wygaśnięcia art. 245(i) ustawy imigracyjnej Legal Immigration Family Equity Act uchwalonej 21 grudnia 2000 roku, umożliwia danej osobie staranie się o "zielona kartę" w ramach sponsorowania rodzinnego, jeśli jeden z małżonków posiada już stały pobyt.
Podczas wizyty na Greenpoincie miesiąc temu George Pataki, gubernator Nowego Jorku poinformował, że ok. 700 tys. przebywających w USA imigrantów może się starać o zalegalizowanie swego pobytu w kraju.
Koszt wydania zezwolenia na ślub (marriage licence) w Nowym Jorku wynosi 30 dolarów. Za dodatkowe 25 dolarów para składająca sobie przysięgę na wierność może uzyskać od urzędnika zgodę na przeprowadzenie ceremonii w "kaplicy". Jest to prowizoryczny, umieszczony w rogu tego samego pokoju biura "ołtarz", przy którym pary dokonują rytualnej wymiany przysięgi małżeńskiej i pocałunków. Osoby, które ceremonie widziały żartują, że wymiana pocałunków trwa czasem dłużej niż sama ceremonia.
Większość osób zawierających "imigracyjne" związki małżeńskie nie narzeka na koszty ceremonii, raczej na kilometrowe kolejki, jakie tworzą się przed urzędami już o 4:00 rano. Ci, którzy przychodzą później muszą czekać po sześć, siedem godzin zanim dojdzie do wymiany obrączek. (mt/pr)