Nowoczesna traci miliony. Eksperci: "to strzał w samo serce partii", "PO będzie teraz łatwiej"
• Nowoczesna Ryszarda Petru straci 75 proc. subwencji (ok. 4,65 mln zł co rok)
• Prof. Rafał Chwedoruk: wizerunkowo trudno sobie wyobrazić bardziej precyzyjny strzał, w samo serce partii
• Prof. Kazimierz Kik: Nowoczesna traci dużą kasę, a naprzeciw stoi bogata PO
22.09.2016 | aktual.: 22.09.2016 19:06
W połowie lipca PKW odrzuciła sprawozdanie Nowoczesnej i Razem z powodu "naruszania Kodeksu wyborczego". Obie partie niezgodnie z przepisami przelały pieniądze z rachunku partii bezpośrednio na konto komitetu wyborczego. Tymczasem zgodnie z Kodeksem wyborczym pieniądze te najpierw powinny trafić na konto funduszu wyborczego partii, a dopiero stamtąd przelane powinny zostać na konto komitetu wyborczego.
Nowoczesnej straci teraz ogromne pieniądze. Po pierwsze będzie to strata jednorazowa w wysokości źle przyjętej kwoty (ok. 2 mln zł), ale to dla Petru najmniejszy problem. A po drugie: partia straci także 75 proc. przyznanej jej ponadsześciomilionowej subwencji, czyli ok. 4,65 mln zł każdego roku az do końca kadencji. Będzie zatem otrzymywać tylko 1,5 mln zł rocznie. W ciągu całej kadencji Nowoczesna straci w sumie ok. 20 mln zł.
W rozmowie z Wirtualną Polską skutki utraty pieniędzy przez Nowoczesną przewidują politolodzy.
Jak podkreśla prof. Rafał Chwedoruk, przyczyną odebrania środków jest błahy błąd, a nie defraudacja. - Zaplecze Nowoczesnej będzie w stanie kompensować tę stratę finansową. Ryszard Petru ma klub parlamentarny, który jest osnową struktury partyjnej, więc straty Nowoczesnej będą raczej ilościowe, a nie jakościowe - ocenia wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Politolog dodaje, że "paradoksalnie gorzej jest z wizerunkiem". Dlaczego? - Gdyby taka wpadka przydarzyła się innej partii, to może te straty byłyby mniejsze, ale partia Petru miała wizerunek formacji profesjonalistów, 30-, 40-letnich technokratów, pracujących na odpowiedzialnych stanowiskach w korporacjach. Wizerunkowo trudno sobie wyobrazić bardziej precyzyjny strzał, w samo serce tej partii - uzasadnia rozmówca WP, podkreślając, że rachunkowość towarzysząca kampanii wyborczej nie jest wcale skomplikowana.
- Gdyby miało dojść do jakiegoś tąpnięcia poparcia dla Nowoczesnej, to z wielu przyczyn, a na pewno finanse nie byłyby główną. Dużo ważniejszy dla Petru jest deficyt struktur lokalnych, szczególnie w mniejszych miejscowościach - dodaje prof. Chwedoruk. Konkludując zauważa, że choć utrata subwencji przez Nowoczesną "osłabi wizerunkowo i trochę finansowo", to "nie zabije partii Petru".
Z kolei prof. Kazimierz Kik na wstępie mówi WP, że "pieniądze, a nie idee i wartości tworzą politykę". Stąd - dodaje - praktyczny skutek utraty pieniędzy przez partię Petru to mniej biur, lokali, wyposażenia i "wolontariuszy", mniej wieców i skromniejsze kampanie. Bardziej dalekosiężny skutek może według politologa być jednak istotny. - 4,65 mln zł to jest bardzo duża kasa, a naprzeciw Ryszarda Petru stoi bogata Platforma Obywatelska. Mniejszy budżet Nowoczesnej zwiększa szanse i poprawia perspektywy PO. Teraz to Platformie łatwiej będzie zostać liderem opozycji - uzasadnia.
Prof. Kik zastrzega jednak, że nie ma prostego przełożenia, że oto bogatsza partia na pewno będzie dzierżyć laur lidera opozycji, ale "na pewno PO przejmie inicjatywę". - Platforma ma pieniądze, ale nie ma wiarygodności. Nowoczesna ma wiarygodność, ale nie ma pieniędzy. Czy wiarygodność można "kupić"? - zastanawia się prof. Kik.
Rozmówca WP na koniec ocenia, że mimo błędu w rozliczaniu kampanii Nowoczesna nie straciła na wiarygodności, bo strata subwencji wzięła się z niedopatrzenia, a nie z malwersacji. - Dla partii, która jest nowa na scenie politycznej, nic to nie ujmie na wizerunku. Gdyby błąd popełniły stare wygi z PSL, to byłoby gorzej - dodaje.