Nowe zarzuty dla Katarzyny W.
Prokuratorzy przedstawili Katarzynie Waśniewskiej dwa nowe zarzuty - podaje TVN24. Pierwszy z nich dotyczy zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie uprowadzenia dziecka. Drugi - podejmowania zabiegów i tworzenia fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko osobie, która rzekomo miała brać udział w uprowadzeniu dziewczynki.
28.03.2012 | aktual.: 28.03.2012 20:11
O przedstawieniu kobiecie zarzutów powiadomiła w komunikacie rzeczniczka prokuratury. Katarzyna W. już wcześniej była podejrzana o nieumyślne spowodowania śmierci dziecka.
- Podejrzana usłyszała zarzut zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie dotyczącym uprowadzenia dziecka. Drugi zarzut dotyczy podejmowania zabiegów i tworzenia fałszywych dowodów w celu skierowania postępowania karnego przeciwko osobie, która rzekomo miała brać udział w uprowadzeniu dziewczynki - głosi środowy komunikat prokuratury.
Zasłaniając się dobrem postępowania śledczy nie ujawniają, czy i jakiej treści wyjaśnienia złożyła Katarzyna Waśniewska. Sama podejrzana nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, zgromadzonymi w gmachu prokuratury. Za zarzucone jej przestępstwa może grozić kara do dwóch lat więzienia.
Matka Madzi ma już zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Kobieta miała upuścić córeczkę, która uderzyła głową w próg
W katowickiej prokuraturze oprócz matki Madzi stawił się także ojciec dziecka. Z nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że do gmachu weszli ok. godz. 13. Katarzyna opuściła prokuraturę po godz. 14, jej mąż po godz. 17. Każdemu z nich towarzyszyli zamaskowani pracownicy agencji Krzysztofa Rutkowskiego.
Wychodząc z prokuratury Bartłomiej Waśniewski nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Rzecznik prokuratury Marta Zawada-Dybek również nie informowała, w jakim celu przyjechał.
Prokurator generalny Andrzej Seremet mówił w RMF FM, że materiał dowodowy w tej sprawie nie wskazuje na to, że któraś z wersji przyjętych przez prokuraturę byłaby obecnie dominująca. - Natomiast materiał ten jednocześnie wskazuje na taki stopień komplikacji i taki stopień nieprzystawalności niektórych dowodów, że wymaga on dalszej pracy prokuratury - powiedział.
Przyznał, że zeznania osób zamieszanych w tę sprawę są ze sobą sprzeczne a także, że prokuratura na dziś nie ma pewności, iż dziecko zginęło w wyniku uderzenia główką o próg. - Nie ma zresztą pewności co do żadnego ustalenia, które byłoby istotne w tej sprawie. Postępowanie się toczy i to właśnie chciała zademonstrować i podkreślić prokuratura - powiedział Seremet.
Wcześniej jego rzecznik Mateusz Martyniuk powiedział, że - według prokuratora generalnego - mówiąc przed tygodniem na konferencji prasowej o wynikach postępowania, śledczy profesjonalnie poinformowali o sprawdzonych i pewnych ustaleniach poczynionych w jego toku i mieli na to zgodę prowadzących śledztwo. - Zaprezentowali też badane wersje śledcze - umyślnego lub nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki. Nie można czynić im z tego zarzutu - dodał.
Jak podkreślił, śledztwo w sprawie śmierci dziecka jest skomplikowane i ma charakter poszlakowy. - I o tym mówili prokuratorzy na konferencji. Zastrzegali też, że to nie oni, lecz sąd stwierdzi, kto jest winny. To oczywiste jednak, że prokuratura zakłada różne wersje tego zdarzenia - umyślne i nieumyślne spowodowanie śmierci. Tak samo robiła przecież kilka lat temu hiszpańska prokuratura badająca sprawę zaginięcia angielskiej dziewczynki Madeleine. Tam również informowano, że badane są różne wersje - przypomniał rzecznik.
Magda była poszukiwana od 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana (ten wątek śledztwa został umorzony). Potem powiedziała, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła ciało. Wskazała też miejsce zostawienia zwłok - w zrujnowanym budynku kolejowym w Sosnowcu.
Według Katarzyny W. niemowlę upadło na podłogę i uderzyło o próg w mieszkaniu. Kobieta została aresztowana pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, za co grozi do pięciu lat więzienia. O zwolnieniu jej z aresztu 15 lutego zdecydował sąd okręgowy, uwzględniając zażalenie obrońcy w tej sprawie.
W ostatnim czasie pojawiły się nowe wątki w tej sprawie. Media podały informację, że na kilka dni przed śmiercią dziewczynki, korzystając z komputera jej rodziców, ktoś sprawdzał w internecie np. ile kosztuje trumna dla dziecka, ile wynosi zasiłek pogrzebowy czy jakie są objawy zatrucia tlenkiem węgla (śledczy zlecili m.in. badania zawartości hemoglobiny tlenkowęglowej w organizmie dziecka).
Prowadząca śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki Prokuratura Okręgowa w Katowicach nie komentuje doniesień mediów. Jej rzeczniczka Marta Zawada-Dybek podkreśliła, że wciąż aktualne i kompletne - na obecnym etapie postępowania - są informacje, podane przez prokuraturę podczas środowej konferencji prasowej. - Istnieje prawdopodobieństwo współudziału osób trzecich co najmniej w ukryciu zwłok dziecka oraz w dalszych działaniach zmierzających do uniknięcia odpowiedzialności karnej przez sprawców lub sprawcę zgonu małoletniej - podała Zawada-Dybek.