Nowe rewelacje ws. impeachmentu. Erdogan ma "haki" na zięcia Trumpa?
Dochodzenie ws. impeachmentu już potwierdziło wiele z kluczowych zarzutów wobec prezydenta Trumpa. A sprawy mogą przybrać dla niego jeszcze gorszy obrót. W kolejce ustawiają się kolejni świadkowie gotowi do zeznań przeciwko niemu.
04.11.2019 | aktual.: 04.11.2019 20:22
W ubiegłym tygodniu Izba Reprezentantów zagłosowała za przejściem do nowej fazy śledztwa przeciwko prezydentowi: publicznych wysłuchań świadków. Spełniła w ten sposób postulat republikanów, którzy krytykowali tajność" przesłuchań za zamkniętymi drzwiami. Ale wiele wskazuje na to, że upublicznienie procesu wcale nie pomoże Donaldowi Trumpowi.
Jak pisze amerykańska wersja brytyjskiego konserwatywnego dziennika "The Spectator", aż siedmiu sygnalistów jest gotowych do złożenia zeznań ws. potencjalnych przestępstw dokonywanych przez Trumpa. Jak dotąd było wiadomo jedynie o trzech. O ile dotychczas dyskusje dotyczyły tylko nadużyć prezydenta w relacjach z Ukrainą, przynajmniej jeden ze świadków ma mieć informacje na zupełnie inny temat: szantażu prezydenta Turcji Recepa Erdogana wobec Donalda Trumpa.
W centrum sprawy ma być przechwycone przez Turcję nagranie rozmowy między doradcą Trumpa i jego zięciem Jaredem Kushnerem z saudyjskim następcą tronu Mohamedem bin Salmanem. Według źródła "Spectatora", Kushner dał Saudom zielone światło dla aresztowania ukrywającego się w USA saudyjskiego dysydenta Dżamala Chaszukdżiego, który został zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. To groźba publikacji tego nagrania miała stać za decyzją Trumpa o wycofania się USA z Syrii.
Gdyby rewelacje dziennika się potwierdziły, byłby to potężny skandal. Póki co jednak mamy do czynienia z informacją opartą na tylko jednym źródle. Zapytany o nie przez WP pracownik jednej z komisji Kongresu biorącej udział w procesie impeachmentu, informacji dziennika nie potwierdził. Ale dodał:
- Na pewno można się spodziewać pewnych niespodzianek.
Przeczytaj również: Impeachment Donalda Trumpa przyspiesza. Izba Reprezentantów formalnie rozpoczyna procedurę
Trump w opałach
Jak wynika z dokumentów, już teraz jednak w trakcie zamkniętych przesłuchań zgromadzono pokaźną ilość informacji poważnie obciążających prezydenta. Z zeznań pracowników Białego Domu Fiony Hill oraz Alexandra Vindmana oraz ambasadora USA na Ukrainie Billa Taylora wyłania się jednoznaczny obraz potwierdzający główny zarzut wobec Trumpa: że szantażował on prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, domagając się od niego wszczęcia śledztwa wobec Joe Bidena, prawdopodobnego oponenta Trumpa w przyszłorocznych wyborach.
Od ogłoszenia śledztwa prezydent USA uzależniał odblokowanie pomocy wojskowej wartej 400 miliardów oraz wizyty w Białym Domu. Vindman, specjalista ds. ukraińskich w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa, który słuchał rozmowy Trumpa z prezydentem Zelenskim na żywo, miał ponadto stwierdzić, że opublikowany przez Biały Dom zapis konwersacji pominął kluczowe fragmenty niekorzystne dla Trumpa.
- Właściwie wszystko, co zawierało doniesienie pierwszego sygnalisty, się potwierdziło. Ale przyszłość tego procesu będzie zależała od tego, jak zareaguje opinia publiczna i jakie nowe informacje się pojawią. To dość nieprzewidywalna sytuacja - mówi WP Michał Baranowski, dyrektor think-tanku German Marshall Fund w Warszawie.
Mimo niekorzystnych zeznań ze strony pracowników Białego Domu, przywódca USA utrzymuje, że nic złego nie zrobił.
"To co powiedziałem w rozmowie telefonicznej z ukraińskim prezydentem, zostało 'perfekcyjnie' ujęte. Nie ma sensu wzywać świadków, by analizować moje słowa. To po prostu kolejny szwindel demokratów, z którym muszę się zmagać. Haniebne!" - napisał Trump.
Los Trumpa w rękach republikanów
Jaka przyszłość czeka prezydenta? Bardzo prawdopodobne, ze kontrolowana przez opozycję Izba Reprezentantów po zakończeniu dochodzenia zagłosuje za impeachmentem. Ale los Trumpa będzie leżał w rękach Senatu, gdzie większość mają republikanie. Aby usunąć głowę państwa z urzędu, przeciwko niemu musiałoby się opowiedzieć przynajmniej 20 z 51 republikańskich senatorów. Jak dotąd większość z nich była lojalna wobec prezydenta, ale nie jest to lojalność bezwarunkowa.
Jak powiedział WP Michael Carpenter, były doradca Joe Bidena, wszystko będzie zależeć od tego, jak na publiczne przesłuchania zareaguje elektorat. Jeśli republikańscy wyborcy zaczną odwracać się od Trumpa, "rebelia" senatorów będzie możliwa.
- To żadna tajemnica, że wielu senatorów prywatnie ma go dość i jest przerażona tym, co robi. Oczywiście, powinni zrobić to z patriotycznego obowiązku. To, co zrobił Trump, było absolutnie niedopuszczalne, to nadużycie władzy w czystej postaci. Dokładnie na takie sytuacje był przewidziany proces impeachmentu - ocenił Carpenter.
Polska powinna być gotowa na prezydent Warren
Jeśli Trump przetrwa impeachment, będzie miał jednak całkiem duże szanse, by uzyskać reelekcję. W przeprowadzonych na rok przed wyborami sondażach w sześciu kluczowych dla wyborów stanach, Trump jednoznacznie przegrywa tylko z Bidenem. Ale pozycja byłego wiceprezydenta słabnie; nowym faworytem do nominacji demokratów jest senator Elizabeth Warren, która według badań ma zdecydowanie mniejsze szanse na pokonanie obecnego przywódcy w Białym Domu.
Jak mówi WP Baranowski, Polska powinna być przygotowana na każdy scenariusz. A tak do końca nie jest.
- Zdecydowanie za mało jest kontaktów z kandydatami, zwłaszcza z Warren. O ile w ekipie Bidena są ludzie znani i lubiani z administracji, to z ludźmi Warren kontaktu brak. Warto to nadrobić, bo sytuacja jest nieprzewidywalna - ocenia ekspert.
Przeczytaj również: Ambasador Daniel Fried: Poparcie Republikanów dla prezydenta nie jest tak mocne, jak mogłoby się wydawać
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl