Nowe przemówienie dyktatora: to nie skończy się szybko!
Libijski przywódca Muammar Kadafi oświadczył w telewizji państwowej, że naloty zachodniego lotnictwa na jego kraj to terroryzm. Wcześniej mówił, że zmieni Morze Śródziemne w pole bitwy. Groził, że wojna nie skończy się szybko.
- Wojna będzie długa - mówił Kadafi. - Nie zostawimy naszej ziemi i wyzwolimy ją, a rządowe siły zwyciężą - dodał. Libijski przywódca zapowiedział, że wszyscy mieszkańcy noszą odtąd broń. Do walki stanąć mają też kobiety, specjalnie szkolone na wojnę. Kadafi stwierdził, że walka będzie toczona z "partią szatana", która zostanie ostatecznie pokonana.
- Nie pozwolimy eksploatować naszej ropy - oświadczył Libijczyk. - To nie my umrzemy, tylko wy. My zwyciężymy, a wy przegracie. - stwierdził.
Koalicja USA, Francji, W.Brytanii, Kanady i Włoch przystąpiła w sobotę do operacji "Świt Odysei", mającej powstrzymać ataki wojsk Kadafiego na ludność cywilną, zwłaszcza wokół powstańczej stolicy Bengazi.
Kadafi nazwał koalicjantów zdrajcami. - A wiemy, jak kończą zdrajcy - dodał dyktator. Zapowiedział, że celem ataków Libijczyków stanie się też każdy zdrajca współpracujący z koalicją bądź "chrześcijańską krucjatą". Kadafi zarzucił również Zachodowi, że nie wyciąga wniosków z klęski w Somalii. Jego zdaniem, tak samo skończy się starcie w Libii.
Amerykańskie i brytyjskie okręty wystrzeliły w sobotę 112 pocisków Tomahawk do ponad 20 celów na libijskim wybrzeżu. W atakach sił koalicji międzynarodowej zginęło 48 osób, a 150 uznaje się za zaginione - ogłosiły w nocy z soboty na niedzielę libijskie siły zbrojne.
W nocy z czwartku na piątek RB ONZ uchwaliła rezolucję nr 1973, zezwalającą na użycie siły w celu obrony ludności cywilnej przed atakami sił wiernych Kadafiemu.