Nowe plany PiS. Szczegóły strategii na najbliższe trzy lata
Nowe plany PiS wynikają trochę z programu partii, a trochę ze zmieniającej się sytuacji politycznej. Jak partia Jarosława Kaczyńskiego zamierza wykorzystać trzy lata bez żadnych wyborów?
10.09.2020 09:00
Czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna" donosi, że zna plany rządu Zjednoczonej Prawicy na najbliższe trzy lata. Pojawienie się tego typu doniesień w mediach bezpośrednio łączy się z rekonstrukcją rządu i debatami na temat przyszłego programu ekipy premiera Morawieckiego. Okazuje się, że koalicjanci PiS mają nie tylko stracić po jednym ministrze (być może otrzymają ministrów "bez teki"), ale też będą mieć mniejszy wpływ na program koalicji.
Dla Solidarnej Polski w programie PiS brakuje wątków anty-LGBT. Ziobryści chcieliby wprowadzić ustawowy zakaz dla lekcji edukacji seksualnej i posiadać wpływ na to co w tym kontekście wykładane jest na uniwersytetach (potencjalny zakaz "gender studies"). Z kolei gowinowcy mieliby naciskać na wprowadzanie ułatwień dla przedsiębiorstw i promowanie energii odnawialnej.
Na tym tle toczą się rozmowy. To czego na pewno chciałby PiS to poszerzenie kompetencji wojewodów (wspomina o tym program wyborczy partii). W tym celu przedstawiciele rządu w regionach mieliby otrzymać pod swoją jurysdykcję niektóre szpitale. Politycy PiS, z którymi rozmawiali dziennikarze "DGP" mieli przekonywać, że zadłużone szpitale to jedynie problem dla samorządów, które nie radzą sobie z ich zarządzaniem.
Nowe plany PiS. Zmiany w sądownictwie
Zmiany mają czekać też sądy. Nie chodzi jednak o "tworzenie kolejnego frontu z Brukselą", a wyłącznie o usprawnienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. W tym celu miałaby pomóc zmiana ustawy o biegłych oraz wprowadzenie instytucji sędziów pokoju (to obietnica z prezydenckiej kampanii wyborczej).
Inaczej miałoby też wyglądać przyznawanie subwencji z budżetu państwa dla partii politycznych. Zyskać miałyby koalicje, a więc Zjednoczona Prawica i Lewica. Od tej pory mniejsi koalicjanci dostawaliby pieniądze proporcjonalne do swojego wyniku wyborczego "automatycznie", a nie licząc na dobrą wolę hegemona (w wypadku Lewicy jest to SLD).
Pozostałe zmiany albo zostały już zapowiedziane, albo są czysto kadrowe. Odchudzanie ma czekać administrację, a wymiana kadr dyplomację. Ta po raz kolejny miałaby przebiegać pod hasłem "dekomunizacji". W zeszłorocznym "dużym" programie PiS to słowo pojawia się raz i w innym kontekście. PiS obiecał wówczas, że wdroży dyplomację ekonomiczną.