Pani profesor, są konkretne informacje od pana ministra, już pozwolę sobie przekazać - Mazowsze, Lubuskie z głębszym
lockdownem. Zamknięte będą między innymi galerie handlowe, kina, obiekty sportowe. Adam Niedzielski mówi: "Nie ma sygnałów
spowolnienia epidemii". I mówi pan minister, że w Mazowieckiem i w Lubuskiem poziom
zakażeń jest gorszy niż w warmińsko-mazurskiem, w momencie, kiedy tam zamykano,
tam była podejmowana decyzja o lockdownie. To chyba się było trzeba tego spodziewać, prawda, pani profesor? Kolejne lockdowny
wojewódzkie.
Proszę państwa, no nie ma innej możliwości. Jeżeli
tego nie zrobimy, to będziemy mieć falę nie setek, ale tysięcy zgonów dziennie.
Proszę państwa, wszystkim tym, którzy się buntują przeciw lockdownowi ja mogę tylko powiedzieć tak,
że my walczymy o życie. Niestety lockdowny nie wyleczyły nas z epidemii,
prawda, całkowicie. Ale cały czas są skuteczną metodą zmniejszania liczby zgonów.
Nie wygaszenia tego procesu do zera - no tego się nie da zrobić, to prawdopodobnie uda nam się dopiero
szczepieniami masowymi. Natomiast jest to uratowanie życia i tak
to trzeba czytać. Każdy lockdown to jest uratowanie życia tysięcy ludzi.
I tak sobie myślę, pani profesor...
I ten wybór jest straszny po prostu.
I tak sobie myślę, pani profesor, że sytuacja musi być wyjątkowo trudna, tak musi ją Ministerstwo Zdrowia oceniać, skoro
decyzja jest podejmowana dzisiaj, wejdzie w życie już za chwilę, już 15 marca, a więc w najbliższy poniedziałek.
Na razie to jest od 15 do 28 marca. Rozumiem, że w Ministerstwie po prostu czytają te liczby i
widzą, że, jak pan minister powiedział, nie tylko nie spowalnia, ale może nawet przyspiesza.
Tak, bo tutaj nie ma na co czekać, proszę państwa. Trzeba pamiętać, że efekty takich decyzji są dopiero
po 10-14 dniach. Więc jeżeli wprowadzamy tę decyzję 15
marca to tak naprawdę efekty będziemy widzieli w postaci zmniejszenia liczby zakażeń około
25 marca. Bo to jest związane z okresem wylęgania choroby. I tu naprawdę
nie można sobie pozwolić na zwłokę. To jest ogromny problem,
bo nam się bardzo często zarzuca, dlaczego nie uprzedzimy - no jak można uprzedzić burzę?
To ja nie o uprzedzaniu przed tą decyzją, tylko uprzedzeniu ruchów, bo któryś z lekarzy mi ostatnio
powiedział w tym programie, że my cały czas gonimy króliczka zamiast go wyprzedzać. No skoro widzimy, jaka jest tendencja, zamykamy kolejne
dwa województwa, w tej chwili trzy zamknięte, to może po prostu trzeba zrobić krok do przodu, pandemię wyprzedzić, zamknąć, nie wiem, całą Polskę albo
województwa, w których sytuacja nie jest jeszcze tak zła?
Ależ panie redaktorze, nie. To jest po prostu
cały czas ta sama dyskusja. Proszę sobie
przypomnieć, sięgnąć pamięcią, o co państwo pytaliście nas ekspertów w styczniu
czy w luty, kiedy było mało zakażeń. Histeria
była dlaczego nie otwieramy, dlaczego jeszcze nie otwieramy. Praktycznie
zmuszono ministra Niedzielskiego do tego, żeby otworzył szkoły, żeby otworzył galerie,
żeby otworzył potem hotele, tak? I myśmy
mieli ogromne obiekcje dlatego, że z jednej strony oczywiście wiedzieliśmy, że to jest krach
gospodarczy, problem dla milionów ludzi, ale z drugiej strony zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że wobec tych
wariantów, które krążą dookoła Polski, niestety tak epidemia przyspieszy, jeżeli to
wszystko pootwieramy. Natomiast do tego stopnia nie było zrozumienia społecznego i akceptacji
społecznej dla kontynuowania tych zamknięć, że po prostu trzeba było te ograniczenia
zluzować. Po prostu nie było innego wyjścia, bo byliśmy - ja naprawdę
nie chcę przytaczać, jakimi epitetami nas członków Rady Medycznej się raczy.
Powiem szczerze, że jak na pracę społeczną, to jest to ciężka robota, bo jesteśmy
hejtowani, straszeni, wyzywani od idiotów, głupców bezmyślnych i tak dalej, i tak dalej.
Natomiast
niestety jeżeli tylko luzujemy chociaż odrobinę, to widzimy co się dzieje, tak.
I z jednej strony państwo mówicie: proszę wszystko pootwierać, bo gospodarka cierpi,
a z drugiej strony jak zaczynają być zgony, to mówicie: ale dlaczego wy wszystkiego nie pozamykaliście? Nie ma dwóch Polsk, panie redaktorze,
jest jedna Polska i jest jedna populacja.