Trwa ładowanie...
d3ma4hv
Nowe obostrzenia: koronawirus wymusił lockdown. "Walczymy o życie"

Nowe obostrzenia: koronawirus wymusił lockdown. "Walczymy o życie"

Nowe obostrzenia w związku z koronawirusem w Polsce stały się faktem. Podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił kolejne wojewódzkie lockdowny w Polsce. Zdaniem prof. Anny Piekarskiej, która jest członkiem rady medycznej przy premierze Mateuszu Morawieckim, ta decyzja była nieunikniona. - Nie ma innej możliwości, jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy mieli falę nie setek, a tysięcy zgonów dziennie - oceniła w programie WP "Newsroom". - Wszystkim tym, którzy buntują się przeciw lockdownowi ja mogę powiedzieć tylko tyle: my walczymy o życie - dodała. Piekarska stwierdziła również, że przy takich decyzjach nie można sobie pozwolić na zwłokę. Zwróciła również uwagę, że ona, jak i inni członkowie rady medycznej padają ofiarą hejtu internetowego, bo społeczeństwo jest bardzo krytycznie nastawione do wszelkich ograniczeń, które wymusza pandemia koronawirusa. Profesor Piekarska podkreśliła, że przy każdej podejmowanej decyzji brane były pod uwagę jej konsekwencje. - Wiedzieliśmy, że to jest krach gospodarczy, ale z drugiej strony wiedzieliśmy, że ta epidemia przyspieszy jeśli tego nie zrobimy - zaznaczyła w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą.

Pani profesor, są konkretne informRozwiń

Transkrypcja:

Pani profesor, są konkretne informacje od pana ministra, już pozwolę sobie przekazać - Mazowsze, Lubuskie z głębszym lockdownem. Zamknięte będą między innymi galerie handlowe, kina, obiekty sportowe. Adam Niedzielski mówi: "Nie ma sygnałów spowolnienia epidemii". I mówi pan minister, że w Mazowieckiem i w Lubuskiem poziom zakażeń jest gorszy niż w warmińsko-mazurskiem, w momencie, kiedy tam zamykano, tam była podejmowana decyzja o lockdownie. To chyba się było trzeba tego spodziewać, prawda, pani profesor? Kolejne lockdowny wojewódzkie. Proszę państwa, no nie ma innej możliwości. Jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy mieć falę nie setek, ale tysięcy zgonów dziennie. Proszę państwa, wszystkim tym, którzy się buntują przeciw lockdownowi ja mogę tylko powiedzieć tak, że my walczymy o życie. Niestety lockdowny nie wyleczyły nas z epidemii, prawda, całkowicie. Ale cały czas są skuteczną metodą zmniejszania liczby zgonów. Nie wygaszenia tego procesu do zera - no tego się nie da zrobić, to prawdopodobnie uda nam się dopiero szczepieniami masowymi. Natomiast jest to uratowanie życia i tak to trzeba czytać. Każdy lockdown to jest uratowanie życia tysięcy ludzi. I tak sobie myślę, pani profesor... I ten wybór jest straszny po prostu. I tak sobie myślę, pani profesor, że sytuacja musi być wyjątkowo trudna, tak musi ją Ministerstwo Zdrowia oceniać, skoro decyzja jest podejmowana dzisiaj, wejdzie w życie już za chwilę, już 15 marca, a więc w najbliższy poniedziałek. Na razie to jest od 15 do 28 marca. Rozumiem, że w Ministerstwie po prostu czytają te liczby i widzą, że, jak pan minister powiedział, nie tylko nie spowalnia, ale może nawet przyspiesza. Tak, bo tutaj nie ma na co czekać, proszę państwa. Trzeba pamiętać, że efekty takich decyzji są dopiero po 10-14 dniach. Więc jeżeli wprowadzamy tę decyzję 15 marca to tak naprawdę efekty będziemy widzieli w postaci zmniejszenia liczby zakażeń około 25 marca. Bo to jest związane z okresem wylęgania choroby. I tu naprawdę nie można sobie pozwolić na zwłokę. To jest ogromny problem, bo nam się bardzo często zarzuca, dlaczego nie uprzedzimy - no jak można uprzedzić burzę? To ja nie o uprzedzaniu przed tą decyzją, tylko uprzedzeniu ruchów, bo któryś z lekarzy mi ostatnio powiedział w tym programie, że my cały czas gonimy króliczka zamiast go wyprzedzać. No skoro widzimy, jaka jest tendencja, zamykamy kolejne dwa województwa, w tej chwili trzy zamknięte, to może po prostu trzeba zrobić krok do przodu, pandemię wyprzedzić, zamknąć, nie wiem, całą Polskę albo województwa, w których sytuacja nie jest jeszcze tak zła? Ależ panie redaktorze, nie. To jest po prostu cały czas ta sama dyskusja. Proszę sobie przypomnieć, sięgnąć pamięcią, o co państwo pytaliście nas ekspertów w styczniu czy w luty, kiedy było mało zakażeń. Histeria była dlaczego nie otwieramy, dlaczego jeszcze nie otwieramy. Praktycznie zmuszono ministra Niedzielskiego do tego, żeby otworzył szkoły, żeby otworzył galerie, żeby otworzył potem hotele, tak? I myśmy mieli ogromne obiekcje dlatego, że z jednej strony oczywiście wiedzieliśmy, że to jest krach gospodarczy, problem dla milionów ludzi, ale z drugiej strony zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że wobec tych wariantów, które krążą dookoła Polski, niestety tak epidemia przyspieszy, jeżeli to wszystko pootwieramy. Natomiast do tego stopnia nie było zrozumienia społecznego i akceptacji społecznej dla kontynuowania tych zamknięć, że po prostu trzeba było te ograniczenia zluzować. Po prostu nie było innego wyjścia, bo byliśmy - ja naprawdę nie chcę przytaczać, jakimi epitetami nas członków Rady Medycznej się raczy. Powiem szczerze, że jak na pracę społeczną, to jest to ciężka robota, bo jesteśmy hejtowani, straszeni, wyzywani od idiotów, głupców bezmyślnych i tak dalej, i tak dalej. Natomiast niestety jeżeli tylko luzujemy chociaż odrobinę, to widzimy co się dzieje, tak. I z jednej strony państwo mówicie: proszę wszystko pootwierać, bo gospodarka cierpi, a z drugiej strony jak zaczynają być zgony, to mówicie: ale dlaczego wy wszystkiego nie pozamykaliście? Nie ma dwóch Polsk, panie redaktorze, jest jedna Polska i jest jedna populacja.
d3ma4hv
d3ma4hv
Więcej tematów