Nowe materiały w procesie ws. śmierci Grzegorza Przemyka
Nieznane wcześniej 12 zdjęć, pokazujących prawdopodobnie jak przygotowywano milicjantów do zeznawania w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka z maja 1983 r., przedłożyła Sądowi Okręgowemu w Warszawie pełnomocniczka oskarżyciela posiłkowego - ojca Przemyka.
08.11.2006 | aktual.: 08.11.2006 14:55
15 listopada sąd postanowi, czy włączyć fotografie do materiału dowodowego. To nieoczekiwany zwrot w toczonym już po raz piąty procesie, który w środę miał zostać zamknięty, a oskarżyciele i obrońcy mieli wygłaszać mowy końcowe.
Jeśli sąd uzna zdjęcia za materiał dowodowy, trzeba będzie prawdopodobnie przesłuchać osoby, które na nich widnieją - są to świadkowie w sprawie, byli zomowcy oraz milicjanci, którzy w dniu śmierci Przemyka pełnili służbę w komisariacie przy ul. Jezuickiej w Warszawie.
Przemyka, 19-letniego wówczas maturzystę, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, jako jedynego z grupy maturzystów świętujących na Starówce zdane egzaminy, zatrzymali milicjanci i zaprowadzili do komisariatu przy ul. Jezuickiej. Chłopak został pobity i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Oskarżono o to Ireneusza K., 20-letniego wówczas zomowca (do niedawna pracował w policji w Biłgoraju, obecnie korzysta z mundurowej emerytury). Niezależnie od procesu, własne śledztwo w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Bada, kto utrudniał wyjaśnienie sprawy. Planuje postawienie zarzutów.
Sprawa śmierci Przemyka toczy się już po raz piąty. Jak dotąd, sądy I instancji cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia.
W środę, gdy piąty proces miał się zakończyć, mec. Ewa Milewska- Celińska, reprezentująca przed sądem ojca Przemyka, Leopolda, który jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym, oświadczyła, że przeglądając swe dokumenty - aby przygotować się do mowy końcowej - znalazła kopertę. Było w niej 12 zdjęć, na których widać młodego oskarżonego Ireneusza K., innego zomowca, którego rozpoznał ojciec Przemyka, a także kilku starszych wiekiem milicjantów - niewykluczone, że jest wśród nich osądzony już w sprawie dyżurny komisariatu Arkadiusz Denkiewicz. Kilka zdjęć zrobiono przed komisariatem, a inne wewnątrz.
Według mec. Milewskiej-Celińskiej, zdjęcia to część zapisu nieodnotowanej w dostępnych sądowi aktach "nieformalnej wizji lokalnej", która mogła służyć przygotowywaniu milicjantów do zeznawania w śledztwie dotyczącym śmierci Przemyka. W każdym razie z tych zdjęć na pewno wiadomo, kto gdzie stał w komisariacie i jak były tam rozstawione stoliki. Ireneusz K. stał twarzą do posadzonego na stołku Przemyka- dodała.
W 1983 r. prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów przed karą. Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala.
W 1984 r., po reżyserowanym przez władze procesie, od zarzutu pobicia Przemyka uwolniono dwóch milicjantów - Ireneusza K. i Arkadiusza Denkiewicza. Skazano zaś, po wymuszeniu nieprawdziwych zeznań, dwóch sanitariuszy, którzy wieźli chłopca z komisariatu do szpitala. Bezprawne działania SB i MO wobec nich doprowadziły do tego, że zaczęli oskarżać się wzajemnie. Po 1989 r. wyroki te uchylono.
W ocalonych w 1989 r. aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze. O tej tezie mówiła oficjalna propaganda, która prowadziła też kampanię zniesławiania matki Przemyka.
W 1997 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił K., zaś Denkiewicza, dyżurnego komisariatu, skazał na 2 lata więzienia. Kazimierz Otłowski, oficer MO, został skazany na półtora roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania. Sprawy Denkiewicza i Otłowskiego są prawomocnie zakończone.
Mec. Milewska-Celińska nie pamiętała w środę, w jakich okolicznościach i kiedy dokładnie weszła w posiadanie tych zdjęć. Po rozprawie dziennikarzom mówiła, że różne osoby przekazywały jej w ostatnich latach informacje i zapiski mogące mieć znaczenie w całej sprawie.
Z tym materiałem zdjęciowym stykam się w tej sprawie po raz pierwszy. Zdaje się on obligować do przeprowadzenia dalszych czynności procesowych dotyczących okoliczności tej nieformalnej wizji lokalnej, przesłuchać osoby ze zdjęć, być może przeprowadzić konfrontacje - uznał prokurator.
Adwokat oskarżonego Grzegorz Majewski pytał natomiast o datę zdjęć i ich pochodzenie. Zaproponował powołanie biegłego, który by to ocenił. Jakie znaczenie mają te zdjęcia. Historyczne - pewnie tak, ale czy dowodowe? - nie wiem. Dopiero po ocenie biegłego można się zastanawiać nad powoływaniem świadków, czy konfrontacjach - powiedział.
Drugi obrońca, mec. Jan Brzekcy pytał, "czemu pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego trzymał przez tyle lat te dowody". "Dziś jest możliwe wywołanie nowych zdjęć na starym papierze zdjęciowym" - dodał._ Grożenie mi, mówienie, że ja coś zatajam, jest dla mnie śmieszne_- replikowała mec. Milewska-Celińska.
Ireneusz K. odmówił ustosunkowania się do przedłożonych fotografii.