Nowe fakty w sprawie wytrucia 2,5 miliona pszczół w Chmielniku. Są wyniki badań toksykologicznych
Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach zakończył prace nad badaniem próbek pszczół, które zatruto w miejscowości Chmielniku pod Rzeszowem. Za śmiercią 2,5 miliona pszczół stoi działanie człowieka.
18.10.2018 12:46
Do tragedii pszczół w pasiece Rafała Szeli doszło 19 września tego roku w Chmielniku pod Rzeszowem. Z powodu bardzo mocnego zatrudnia, w krótkim czasie zmarło ok. 2,5 miliona pszczół z 66 rodzin. Była to jedyna pasieka w okolicy, która poniosła straty.
21 września bieżącego roku, po incydencie w pasiece zebrała się specjalna komisja mająca potwierdzić zatrucie pszczół. W trakcie inspekcji ustalono, że za otrucie pszczół odpowiedzialny jest człowiek. Jednoznacznie wykluczono występowanie jakichkolwiek innych chorób.
„Komisja pobrała próbę do badań toksykologicznych, która została zgodnie z obowiązującymi przepisami opatrzona protokołem, zapakowana, zaplombowana i zamrożona. Tak przygotowaną próbę osobiście zawiozłem do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, który jest akredytowanym instytutem badawczym.”- mówi właściciel pasieki, Rafał Szela.
Badania toksykologicznie potwierdziły obecność trzech substancji aktywnych. Dwie z nich to pochodne leku, który stosowany był z zalecenia lekarza weterynarii, zwalczający pasożyta Varroa Destructor. Trzecia substancja nie miała związku z pszczelarstwem. Okazał się nią pirymifos metylowy, silny środek do zwalczenia insektów magazynowych. Nie jest ona jednak przeznaczona do prac polowych.
„To właściwie jedyna możliwa przyczyna zatrucia naszej pasieki. Zawartość pirymifosu metylowego ponad siedmiokrotnie przewyższa spodziewane maksimum, przyjęte przez PIWet do badań. Pozostałe substancje polekowe nie mogły stanowić jakiegokolwiek zagrożenia dla pszczół.” – twierdzi pszczelarz.
Rafał Szela jest przekonany, że musiało dojść do interwencji osób trzecich
„W mojej opinii, niestety wszystkie okoliczności wskazują na celowe działanie osób trzecich. Zastosowanie substancji zgodnie z jej przeznaczeniem, w zamkniętym pomieszczeniu, całkowicie wyklucza możliwość wtargnięcia naszych pszczół i przypadkowego zatrucia, tym bardziej, w tak ogromnej liczbie. Mam nadzieję, że dochodzenie Policji przyczyni się do wyjaśnienia sprawy.” – dodaje.
Szacuje się ogrom strat, który może wynosić ok. 100 tysiąca złotych. Przy odbudowie pasieki wymagana będzie utylizacja wszystkich elementów ula, które mogą mieć potencjalny kontakt z substancją toksyczną. W tym celu potrzebne będą ogromne nakłady finansowe.
Pomoc dla Pana Rafała
Dramat w pasiece Rafała Szeli generuje ogromne emocje. Tysiące osób w mediach społecznościowych oferuje swoją pomoc. Tego typu działania nie są wyłącznie oznaką empatii dla pszczelarzy, ale również dla miłośników miodu
„Widząc zapał tak wielu osób, emocje i wsparcie, tak bardzo istotne dla nas w tej chwili, pomyśleliśmy o zbiórce, która pomoże nie tylko nam, ale przyczyni się także do zrobienia czegoś dobrego”. – mówi Rafał Szela
5 października 2018 uruchomiono zbiórkę pieniędzy za pośrednictwem platformy www.pomagam.pl/pasiekarafalszela. Obecnie udało się zebrać ponad 21 tysięcy złotych.
„Każdą złotówkę powyżej 10 tys. przeznaczymy na działania edukacyjne, które pozwolą wzajemnie dzielić się wiedzą i przekazać ją dalej”. – dodaje pszczelarz.