Kolejna fala mobilizacji w Rosji. Wywiad ujawnia szczegóły
29.12.2022 | aktual.: 30.12.2022 22:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wojna w Ukrainie trwa już 310 dni. Według informacji ukraińskiego wywiadu już 5 stycznia w Rosji ma rozpocząć się kolejna fala mobilizacji. - Rosjanie mają ogromne problemy z kompletowaniem (składu osobowego) w istniejących oddziałach. Nie wystarcza im też ludzi do formowania nowych (jednostek). Biorąc to pod uwagę, podjęli już decyzję o rozpoczęciu nowej fali mobilizacji 5 stycznia. Nie ma znaczenia, czy ogłoszą to w tym dniu, czy 9 stycznia, ponieważ to niczego nie zmieni - mówił wywiadzie dla BBC szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) generał Kyryło Budanow.
- Dmytro Kułeba w mocnym wywiadzie dla ukraińskiego portalu zapewnił, że Ukraina wciąż jest bardzo zdeterminowana i nie interesuje jej "pokój za wszelką cenę". - Rosję należy wtłoczyć w jej granice i zamknąć na kłódkę; uchyliliśmy drzwi rosyjskiej szafy i wszyscy zobaczyli, że nie ma w niej paradnego munduru, ani nawet trupa w mundurze, a tylko kupa rosyjskiego łajna - przekonywał w wywiadzie dla RBK-Ukraina minister spraw zagranicznych Ukrainy.
- Według informacji ukraińskiego wywiadu już 5 stycznia w Rosji ma rozpocząć się kolejna fala mobilizacji. - Rosjanie mają ogromne problemy z kompletowaniem (składu osobowego) w istniejących oddziałach. Nie wystarcza im też ludzi do formowania nowych (jednostek) - mówił wywiadzie dla BBC szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) generał Kyryło Budanow.
- Władimir Putin spotkał się w trybie online z przywódcą Chin Xi Jinpingiem i zaprosił go do Moskwy na wiosnę przyszłego roku. Gdyby do takiej wizyty państwowej doszło, byłaby ona potraktowana jako publiczne okazanie solidarności z Rosją - w trakcie gdy ta prowadzi krwawą wojnę z Ukrainą.
- Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał Niemcy i inne kraje Sojuszu do dalszego dostarczania broni Ukrainie. - Może zabrzmieć to paradoksalnie, ale wsparcie dla Ukrainy jest najszybszą drogą do pokoju - powiedział.
Dziękujemy, że dziś byliście z nami. Zapraszamy do śledzenia relacji na żywo z kolejnego dnia wojny w Ukrainie.
Wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker był pytany w piątek w Polsat News o sytuację na Ukrainie i o to, jak obecnie wygląda sprawa z uchodźców. "Ten rok był rokiem wielu wyzwań dla polskiej administracji, dla Polski, dla Polaków, dlatego również podejście do otrzymania środków z Krajowego Planu Odbudowy powinno być determinowane tymi wyzwaniami, a widzimy, co się dzieje za naszą wschodnią granicą" - ocenił Szefernaker.
Wiceszef MSWiA zaznaczył, że Polska w tym roku przyjęła na stałe ponad milion uchodźców. - Przez Polskę przeszło parę milionów uchodźców, którzy albo wrócili już do Ukrainy, albo są w Europie Zachodniej. Pozostało ponad milion - mówił.
Dodał, że obecnie obserwowany jest ruch na granicy naszego kraju, który wynika z czasu świątecznego. - Mamy dużo większy ruch na granicy, ale w obie strony. Wiele kobiet z dziećmi jedzie do swoich mężów, którzy przez dłuższy czas byli na froncie, aby wspólnie przeżyć czas świąteczny. Wiele rodzin także przyjeżdża tutaj do Polski do tych, którzy uciekli przed wojną, aby spędzić wspólnie ten czas- mówił Szefernaker.
Ocenił również, że Ukraińcy są niezwykle zdeterminowani, żeby pozostać na Ukrainie i by nie pokazać agresorowi, że uciekają przed wojną. - W związku z tym nie ma, jak do tej pory kolejnej fali uchodźców - stwierdził Szefernaker.
Żołnierze kontraktowi z Rosji, którzy nie chcą dłużej walczyć na Ukrainie, trafiają do garażu i aresztu pod Ługańskiem. Więźniowie otrzymują jedzenie raz dziennie. Nikt nie przyjmuje ani nie rozpatruje ich raportów o odmowie walki - alarmował już w połowie lipca niezależny rosyjski portal Mediazona.
Przypomnijmy, że w listopadzie pojawiły się doniesienia, że szczególnie drastyczne metody są stosowane w powiązanej z Kremlem prywatnej firmie wojskowej, znanej jako grupa Wagnera. Najemnicy, którzy dezerterują z frontu lub odmawiają dalszego udziału w wojnie mają być tam karani śmiercią.
Aresztowanych "przeniesiono do jakiejś piwnicy", a następnie rodziny utraciły z nimi kontakt. We wrześniu nagle pojawiła się informacja, że cała piątka oficerów jakoby zginęła jeszcze w lipcu w ostrzale artyleryjskim. Według ich towarzyszy broni niepokorni wojskowi mogli jednak zostać zamordowani podczas "zajęć wychowawczych" w "centrum reedukacji" w Briance, gdzie na porządku dziennym są tortury i przemoc fizyczna - czytamy na łamach niezależnych mediów.
Mowa o co najmniej pięciu oficerach znanych z imienia i nazwiska. Przykładowo, starszy porucznik Rusłan Łewanow odmówił w lipcu przeprowadzenia natarcia na pozycje przeciwnika i opanowania terenu kontrolowanego przez Ukraińców "za wszelką cenę", bez liczenia się ze stratami ludzkimi. Oficer napisał raport w sprawie zwolnienia ze służby, po czym został przewieziony w bagażniku samochodu do "centrum przywracania zdolności bojowej", czyli aresztu w okupowanej miejscowości Brianka na Ługańszczyźnie - relacjonowała matka uwięzionego żołnierza, cytowana przez Radio Swoboda.
Rosyjscy oficerowie, którzy zakwestionowali rozkazy swoich przełożonych i odmówili walki w Ukrainie, zostali wtrąceni do więzienia w obwodzie ługańskim, a następnie zaginęli. Nieposłusznych wojskowych prawdopodobnie zamordowano - powiadomiło w piątek Radio Swoboda za niezależnym serwisem Astra.
"Washington Post" zwraca również uwagę na rosnącą izolację Putina. Zaznacza, że jedynym zagranicznym przywódcą, u którego może złożyć "poważną wizytę" jest białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. "Wszyscy inni widzą się z nim tylko, kiedy jest to konieczne" - powiedział gazecie rosyjski oficjel.
Rozmówcy gazety twierdzą, że wiele obaw dotyczy również przyszłości rosyjskiej gospodarki. Cytowany przez gazetę anonimowy dyplomata powiedział, że sytuacja gospodarcza w Rosji przyszłym roku pogorszy się w poważniejszy sposób niż dotychczas.
Z kolei zdaniem byłej doradczyni Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej, Aleksandry Prokopienko, która zbiegła z kraju po inwazji, wśród elit panuje przekonanie, że Rosja nie ma szans osiągnąć zamierzonych celów i przeświadczenie, że "wszystko, co zbudowali, zawaliło się bez powodu".
Jak pisze w artykule Catherine Belton, autorka książki "Ludzie Putina", w Rosji dochodzi do pogłębiania się rozdźwięku między prezydentem i "dużą częścią elity kraju", która ma być bardzo niezadowolona z przebiegu spraw i pełna obaw o przyszłość.
"Wśród ludzi wokół niego panuje ogromna frustracja. Widać, że on nie wie, co robić" - powiedział dziennikarce jeden z rosyjskich miliarderów powiązanych z Kremlem. Z kolei jeden z urzędników państwowych przekazał anonimowo, że jedynym planem Putina jest kontynuowanie bombardowań ukraińskiej infrastruktury, by zmusić Ukrainę i Zachód do rozmów na jego warunkach. Brak odpowiedzi Putina na kluczowe pytania dotyczące przyszłości konfliktu miały być - zdaniem źródła dziennikarki - powodem odwołania odbywającej się tradycyjnie pod koniec roku konferencji Putina oraz corocznego sylwestrowego spotkania z oligarchami.
Zdaniem rosyjskiej analityczki Tatiany Stanowej, rosyjskie elity podzielone są na dwa obozy: tych, którzy chcą eskalacji, jak "kucharz Putina" i właściciel firmy wojskowej Wagner Jewgienij Prigożyn oraz tych, którzy chcą zakończenia wojny.
Rosyjskie elity są sfrustrowane wojną na Ukrainie, uważają że Władimir Putin nie wie, jak wyjść z obecnej sytuacji i spodziewają się dalszego pogarszania stanu rosyjskiej gospodarki - donosi w piątek dziennik "Washington Post", opierając się na rozmowach z członkami elit politycznych i biznesowych. Gazeta wskazuje też na rosnącą izolację przywódcy na Kremlu.
Rosyjscy rezerwiści walczący na Ukrainie otrzymują okolicznościowe "prezenty" z okazji Nowego Roku, czyli m.in. cukier, kaszę, konserwy oraz wiersze sławiące bohaterską śmierć za ojczyznę - powiadomiła żona jednego z żołnierzy, cytowana w piątek przez niezależny portal Ważnyje Istorii.
W noworocznym pakiecie podarunkowym dla wojskowego można znaleźć również mydło, świecę i gałązkę świerku udekorowaną flagą Rosji. Wiersz, który ma za zadanie podnosić morale rezerwistów, mówi m.in. o "Nowym Roku pukającym do okopu", "spełnianiu marzeń", "zapominaniu o zmartwieniach" i "przepięknym boju za ojczyznę" - czytamy na łamach opozycyjnego serwisu.
Zdrowie Putina to od początku inwazji na Ukrainę niezwykle często poruszany temat. Obserwatorzy bacznie obserwują każde potknięcie i każdy gest 70-letniego dyktatora. Pojawiają się informacje o licznych schorzeniach, na które ma cierpieć. Szef zespołu analitycznego ds. Rosji duńskiej agencji wywiadu wojskowego uważa, że może on cierpieć na raka tarczycy, a przyjmowane na początku tego roku leki mogły wypaczyć jego decyzje dotyczące wojny w Ukrainie.
Strategicznym celem Ukrainy jest to, by na koniec 2024 roku nasz kraj spełniał kryteria akcesji do Unii Europejskiej; przyjęliśmy już setki różnych aktów prawnych, a kolejne setki zamierzamy uchwalić w roku 2023 - zapowiedział w piątek ukraiński premier Denys Szmyhal, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
- To, co zamierzaliśmy uczynić w ciągu kilku lat, udało nam się zrealizować w ciągu 10 miesięcy wojny - podkreślił szef rządu, odnosząc się do postępów integracji z UE w zakresie współpracy gospodarczej, energetycznej, transportowej, celnej i cyfrowej.
W Chersoniu zatrzymano pracownika aresztu śledczego, który współpracował z Rosjanami. Pomagał im przetrzymywać ukraińskich cywilów, mieszkańców Chersoniu w celach podczas tymczasowej okupacji miasta - przekazała służba prasowa Państwowego Biura Śledczego.
Rosjanie kontynuują ofensywę w kierunku Bachmutu i Łymania i starają się poprawić swoje pozycje taktyczne na frontach pod Awdijiwką i Kupiańskiem - informuje w najnowszym komunikacie sztab generalny ukraińskiej armii.
Na Zakarpaciu odbyła się dziś wyjątkowa uroczystość. Żona jednego z funkcjonariusza straży granicznej, który zginął w Azowstalu"została uhonorowana odznaczeniem państwowym.
Rosjanie po raz kolejny udostępnili w siecie film z szopem, którego skradli z Chersonia. "Skradzione zwierzę zapisali na uniwersytet. Najwyraźniej rekompensują brak studentów" - ironizuje Nexta w poście z nagraniem.
Goldschmidt, który od 1993 r. był naczelnym rabinem Moskwy, opuścił Rosję dwa tygodnie po rozpoczęciu 24 lutego br. rosyjskiej inwazji na Ukrainę z powodu presji nałożonej przez rosyjskie władze, aby wyraził poparcie dla wojny. Żyje na emigracji w Izraelu i poinformował, że nie planuje powrotu do Rosji. Po wyjeździe do Izraela ustąpił ze stanowiska.
Jak zaznaczył, na jego decyzję wpłynęła presja na liderów rosyjskiej społeczności żydowskiej, by wspierali wojnę. - Ja odmówiłem. Zrezygnowałem, ponieważ kontynuowanie pracy jako główny rabin Moskwy byłoby problemem dla społeczności ze względu na represje podejmowane wobec dysydentów - wyjaśnił.
Goldschmidt jako analogię przywołał okres schyłku życia Stalina, gdy Żydzi byli celem gniewu i niezadowolenia inicjowanego przez władze.
- Kiedy spojrzymy wstecz na historię Rosji, zawsze, gdy system polityczny był zagrożony, widzieliśmy, jak władza próbowała przekierować gniew i niezadowolenie mas na społeczność żydowską - powiedział Goldschmidt w opublikowanym w piątek wywiadzie. - Widzieliśmy to w czasach carskich i pod koniec reżimu stalinowskiego - przypomniał.
- Widzimy rosnący antysemityzm, podczas gdy Rosja wraca do nowego rodzaju Związku Radzieckiego, i krok po kroku znów zapada żelazna kurtyna. Dlatego uważam, że najlepszą opcją dla rosyjskich Żydów jest wyjazd - dodał.
Były naczelny rabin Moskwy Pinchas Goldschmidt w rozmowie z dziennikiem "Guardian" zaapelował do rosyjskich Żydów, by opuścili Rosję "póki jeszcze mogą" zanim niepowodzenia Kremla w wojnie na Ukrainie sprawią, że zrobi się z nich "kozły ofiarne".
Koniec roku nie jest końcem polskiej pomocy dla Ukrainy - zapewnił w piątek premier Mateusz Morawiecki; wyraził nadzieję, że przyszły rok przyniesie zwycięstwo Ukrainy i pokój.
Źródło: WP Wiadomości/PAP/Ukrinform/Ukraińska Prawda/Reuters/Twitter