Nowa Zelandia nadal bez rządu
Nowa Zelandia od wyborów,
przeprowadzonych 17 września, nadal nie ma rządu.
Dotychczasowa premier Helen Clark zapowiedziała jednak, iż
rozmowy w sprawie stworzenia koalicyjnego gabinetu są bliskie
finalizacji.
We wrześniowych wyborach parlamentarnych żadna z głównych sił politycznych kraju nie zdobyła większości, wystarczającej by powołać własny rząd.
Partia Pracy, której przewodzi dotychczasowa premier Helen Clark, zdobyła nieco ponad 41% głosów. 39,10% głosów przypadło opozycyjnej Partii Narodowej Dona Brasha. Opozycja w dwa tygodnie po głosowaniu, gdy nie była w stanie przeciągnąć na swą stronę innych ugrupowań, reprezentowanych w parlamencie, uznała zwycięstwo Clark, która rozpoczęła własne rozmowy z małymi partiami w sprawie stworzenia koalicji.
W 121-osobowym parlamencie Partia Pracy ma 50 mandatów a Partia Narodowa - 48. Brash zapowiedział, iż jeśli Clark nie uda się stworzyć rządu, opozycja podejmie się ponownie tego zadania.
Pani premier powiedziała w środę, iż przeprowadziła "obiecujące rozmowy" z nacjonalistami z partii Najpierw Nowa Zelandia (NZF), dysponującej siedmioma mandatami w parlamencie. W Wellingtonie zapowiada się też rozmowy Clark z Partią Zielonych (6 mandatów) i Partią Postępową (1 mandat). Gdyby negocjacje powiodły się, koalicja Partii Pracy miałaby 64 mandaty i wystarczającą większość w parlamencie.
Problemem jest jednak program nacjonalistów, zasadniczo odbiegający od strategii rządu Clark. Lider NZF, Winston Peters znany jest z niemal rasistowskich poglądów - występuje m.in. zdecydowanie przeciwko przyjmowaniu nie europejskich imigrantów. Do tej pory Peters wykluczał koalicję z Clark, wskazując właśnie na zasadnicze różnice programowe między dwoma partiami.