Afery wizowej ciąg dalszy. Polskie uczelnie "masowo" ściągają
O masowym i niekontrolowanym ściąganiu cudzoziemców na polskie uczelnie, pomimo braku znajomości języka polskiego i bez weryfikacji ich dokumentów o wykształceniu, pisze "Rzeczpospolita". "Co drugi studiów nie kończy" - czytamy.
W czwartkowym wydaniu "Rz" ukazał się artykuł, który zwraca uwagę na fakt, że w ciągu ostatniej dekady do Polski przyjechało ponad 321 tys. studentów z blisko 200 krajów, w tym z tak odległych miejsc jak Papua-Nowa Gwinea. Dane Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które zostały przygotowane dla "Rzeczpospolitej", pokazują, że średnio co drugi z tych studentów nie dotrwał nawet do drugiego roku studiów.
Nowa odsłona afery wizowej
Jak informuje dziennik, jest to nowy aspekt afery wizowej, która dotyczy wyłudzania wiz na studia w Polsce. Wyniki audytu systemu wizowego przeprowadzonego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie pozostawiają wątpliwości - cudzoziemcy nadużywają zbyt łatwej rekrutacji na studia w Polsce, a ich rzeczywistym celem jest świadczenie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen.
"Rzeczpospolita" podaje, że obecnie w Polsce studiuje 98 056 studentów z zagranicy, chociaż rok akademicki 2023/2024 rozpoczynało ich 103 147. Z systemu zniknęło więc po pierwszym semestrze ponad 5 tys. studentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z audytu przeprowadzonego przez MSZ i MSWiA wynika, że z tych, którzy rozpoczynają pierwszy rok studiów, do drugiego roku dociera tylko między 59 proc. (w 2018 r.) a 53 proc. (w 2022 r.) osób.
Jak podkreśla Natalia Żyto, rzeczniczka resortu nauki, cytowana przez "Rz", to głównie uczelnie niepubliczne ściągają do Polski studentów z zagranicy. Te uczelnie "nie otrzymują środków z budżetu państwa na utrzymanie i rozwój potencjału dydaktycznego, w tym kształcenie cudzoziemców". Student z zagranicy płaci więc czesne, ale nikt z zewnątrz nie kontroluje tak naprawdę, czy pojawia się na zajęciach.