Nowa koalicja, rząd mniejszościowy, nowe wybory?
Szef klubu parlamentarnego SLD Jerzy Jaskiernia powiedział, że rząd po rekonstrukcji związanej z wyjściem PSL z koalicji, nie musi być mniejszościowy. Powiedział, że trwają poważne rozmowy, mogące wyłonić nową większość. Politycy, zarówno koalicyjni jak i opozycyjnie mnożą domysły, jak będzie wyglądała przyszłość rządu.
"Oprócz głównych klubów parlamentarnych są drobne grupy, które, jak wynika ze wstępnych rozmów, wyrażają gotowość do współdziałania" - mówił Jaskiernia. Zastrzegł, że w tej chwili ich wskazywanie mogłoby utrudniać rozmowy.
Odpowiadając Jaskierni Jan Rokita (PO) powiedział, że jest prawdopodobne, że jacyś pojedynczy posłowie niezrzeszeni są gotowi pójść do popierania rządu Leszka Millera. "Tylko trzeba mieć świadomość, co to oznacza. To są posłowie powyrzucani - z Samoobrony, z LPR, skądś tam. To są posłowie - znamy jakość polskiej demokracji - których w polskich warunkach się kupuje - taka jest prawda o rzeczywistości. Za stanowiska, a najczęściej za dochody, za pieniądze. To są sytuacje, które stwarzają najgorszy możliwy klimat dla władzy" - powiedział Rokita.
Tymczasem chęć współdziałania z rządem zadeklarował m.in. Roman Jagieliński z Partii Ludowo-Demokratycznej: "Jeżeli będzie taka propozycja, Partia Ludowo-Demokratyczna podejmie rozmowy i rozważy wejście w koalicję z SLD" - poinformował szef partii. Podobną deklarację złożył poseł Henryk Kroll z Mniejszości Niemieckiej. Na razie możliwość współtworzenia koalicji rządowej z SLD wykluczył natomiast szef koła Polskiego Bloku Ludowego Wojciech Mojzesowicz.
Możliwość wejścia w koalicję z Sojuszem odrzucają także Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość i Liga Polskich Rodzin. Poseł tego ostatniego ugrupowania Zygmunt Wrzodak zapowiedział wręcz, że LPR będzie starała się doprowadzić do upadku rządu Leszka Millera i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Takiej ewentualności, w przypadku paraliżowania prac rządu przez opozycję, nie wykluczył Marszałek Sejmu Marek Borowski.
Ewentualnych rozmów na temat utworzenia koalicji nie wykluczył Andrzej Lepper, szef Samoobrony. Powiedział nawet, że rozmawiał w sobotę rano z Leszkiem Millerem. Zaprzeczył temu zdecydowanie rzecznik rządu Michał Tober.
Tober po spotkaniu liderów koalicji powiedział, że dalsza współpraca z PSL była niemożliwa. Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości, Marcina Libickiego, SLD-UP będzie dążyło do ponownego "sklecenia koalicji z PSL". "Celowo używam słowa sklecenia. Teraz SLD może znowu proponować upokorzonemu PSL koalicję, ale na gorszych warunkach".
Ewentualny rząd mniejszościowy SLD i Unii Pracy może liczyć na pewne poparcie 212 głosów - 196 Sojuszu i 16 Unii Pracy. Do zdobycia większości brakowałoby mu 19 głosów. Opozycja będzie mogła wpływać na jego skład. Kluby SLD i UP, nie posiadając wystarczającej większości głosów, nie będą w stanie same obronić ministrów, wobec których zostaną zgłoszone wnioski o wotum nieufności. Dotychczas takie wnioski złożono wobec sześciu ministrów w rządzie Millera, wszystkie zostały jednak odrzucone przez Sejm.(ck)