PolskaNos pełen emocji

Nos pełen emocji

Z psychologiem węchu Ewą Czerniawską o powonieniu kobiet i mężczyzn, zapachach uczących czystości i o możliwości zostania "supernosem" rozmawia Piotr Kossobudzki.

Nos pełen emocji
Źródło zdjęć: © AFP

05.07.2007 | aktual.: 16.07.2007 14:10

Węch u człowieka jest słaby, wręcz upośledzony w porównaniu z innymi zwierzętami. Po co więc zajmować się psychologią węchu?

– Jeśli chodzi o rolę węchu, to mamy do czynienia z ciekawym rozdźwiękiem. W potocznym myśleniu węch i jego rola w funkcjonowaniu człowieka są przeceniane. Przypisuje mu się większą wagę, niż ma w rzeczywistości. Dla odmiany psychologia do niedawna nie doceniała zmysłu węchu. W podręcznikach psychologii ogólnej znajdowały się jedynie wzmianki na ten temat, a węch i smak były (i często jeszcze są) określane jako zmysły o mniejszym znaczeniu. Ważne co najwyżej w sytuacjach, gdy upośledzone są pozostałe zmysły.

Tymczasem ten zaniedbany przez psychologów narząd zmysłów daje fascynujące możliwości badawcze i praktyczne. Węch i przetwarzanie informacji zapachowej to wyzwanie między innymi dla psychologa badającego funkcje poznawcze i dla psychologa społecznego. Wystarczy pomyśleć o roli węchu w kontaktach międzyludzkich, ale też o próbach wykorzystywania zapachów do zmian zachowań społecznych, na przykład konsumenckich. Badanie zapachów zahacza też o neuropsychologię i psychologię kliniczną. No i psychologia emocji: to oczywiste, że zapachy oceniamy przede wszystkim pod kątem tego, czy są dla nas przyjemne, czy nie.

Co o tym decyduje? Czy coś może nam ładnie pachnieć od urodzenia?

– Wydaje się, że takie "przygotowane powiązania" istnieją. Bo skoro noworodki wąchające zapachy słodkie – wanilii, bananów, czekolady – mają błogi wyraz twarzy, to pewnie jest to skutek działania jakiegoś wbudowanego mechanizmu. Są też zapachy nieprzyjemne dla każdego już od najwcześniejszych chwil życia. Z wielu badań wynika, że są to przede wszystkim zgniłe ryby, zgniłe krewetki i nieświeże jaja, czyli substancje zapowiadające potencjalne zatrucie. Jednak ocena przyjemności wielu zapachów bardzo się zmienia w miarę zdobywania indywidualnych doświadczeń. * A jak zmienia się odczuwanie zapachów w ciągu ludzkiego życia?*

– Przez krótki czas po narodzeniu zapachy są dla nas bardzo ważne i noworodek lepiej rozpoznaje matkę po zapachu niż na podstawie wyglądu czy głosu. Później wzrok i słuch zaczynają się rozwijać bardzo dynamicznie, a węch już nie tak bardzo. Rozwija się głównie dzięki większej częstotliwości kontaktów z różnymi zapachami i lepszej umiejętności ich nazywania. Kiedy zaczynają się pogarszać funkcje węchowe? Niektórzy badacze mówią, że już po czterdziestce, ale większość uważa, że nie wcześniej niż po sześćdziesiątce. Szybciej u mężczyzn niż u kobiet. To może prowadzić do wielu poważnych, choć niedostrzeganych konsekwencji. Przede wszystkim większość osób w podeszłym wieku lub "późnej dorosłości", jak to się teraz mówi, nie ma świadomości deficytu swoich funkcji węchowych. To niedobrze. Bo te osoby są bardziej narażone na zatrucia. Gorzej wyczuwając zapach, nie wiedzą, czy to, co jedzą, jest już zepsute, czy jeszcze nie. Gorzej też wyczuwają nawaniacze do gazu. Wskazuje się też, że osoby starsze mają również
mniejszą zdolność do wyczuwania zapachu palących się przedmiotów.

Czy wszyscy ludzie mają takie same zdolności do rozpoznawania zapachów? Czy każdy może zostać zawodowym nosem i pracować w fabryce perfum?

– To może zaskakujące, ale okazało się, że na poziomie podstawowym nos eksperta nie działa wcale dużo lepiej niż nos przeciętnego człowieka. Ogromna różnica tkwi za to w tym, co eksperci potrafią zrobić z informacją węchową, jak ją przetwarzają. Ale czy dotyczy to tylko zapachów? Weźmy na przykład malarza i zwykłego człowieka. Ten ostatni będzie nazywał kolory "czerwony", "niebieski" i koniec. A malarz użyje dziesiątek określeń i porównań, opisując te barwy i ich odcienie. Podobnie z muzykiem i opisywaniem dźwięków.

W takim razie czy zdolności węchowe można rozwijać i ćwiczyć podobnie jak talent malarski czy plastyczny?

– Badacze wskazują, że można rozwijać nie tyle zdolności, ile wiedzę na temat zapachów. Wskutek treningu nie stwierdza się zmian dotyczących wrażliwości węchowej. Niemniej jednak częsty kontakt z różnymi zapachami, ich nazywanie, opisywanie przez odniesienia do innych zapachów – to zwiększa pulę wiedzy i ułatwia operowanie informacjami dostarczanymi przez nos. Kto ma większe szanse w takim treningu? Kto lepiej operuje nosem – kobiety czy mężczyźni?

– Zrobiono badanie, w którym sprawdzano, która z płci lepiej rozpoznaje różnego typu zapachy. Ale najpierw przeprowadzono sondaż. Według ankietowanych należało się spodziewać, że kobiety będą lepiej rozpoznawać zapachy stereotypowo "kobiece", czyli na przykład środki czystości czy zasypki dla niemowląt, a zapachy „męskie”, czyli głównie zapachy mocnych alkoholi, smarów, benzyny, będą lepiej rozpoznawane przez mężczyzn. A potem przeprowadzono dość rozbudowane badania. I co? Okazało się, że przy wszystkich zapachach kobiety były lepsze. Szczególnie widoczna jest dominacja kobiet w przypadku tak zwanych zapachów społecznych. Czyli rozpoznawanie zapachu ciała znanych sobie osób i zapachu własnego ciała.

Czyżby mimo naszego słabego węchu zapach miał znaczenie dla relacji międzyludzkich?

– Zdecydowanie tak. I kobiety pytane o to, jakie cechy mężczyzny są dla nich ważne, dość wysoko na skali umieszczają zapach. Zapach może mieć znaczenie, czy będą chciały nawiązać bliższy kontakt, czy nie. Chciałabym wspomnieć o badaniu zrobionym przez amerykańskie psycholożki Chen i Haviland-Jones, w którym zbierano zapachy osób w różnym wieku obu płci. Stwierdzono, że zapach osób starszych odbieramy jako mniej przyjemny. Ale za to ten zapach powodował poprawę nastroju u osób mających objawy depresji. Gdyby te wyniki potwierdziły się w kolejnych badaniach, to byłoby bardzo interesujące. Bo nie używając skomplikowanych metod, można by pomóc ludziom cierpiącym na obniżenie nastroju, podając im taki zapach lub kierując ich na spotkania z ludźmi starszymi. Natomiast dobry nastrój nie był zmieniany przez zapach pochodzący od którejkolwiek z grup wiekowych.

Tylko że ludzie usilnie starają się zabić własny zapach. Myjemy się, perfumujemy...

– Bez przesady, to stosunkowo nowy wymysł. Kiedyś ludzie aż tak się tym nie przejmowali. Nawet dziś nie wszyscy się przejmują – wystarczy latem wsiąść do autobusu. I nie wszyscy przejmują się jednakowo – wiemy na przykład, że kobiety dużo krytyczniej oceniają zapach własnego ciała niż mężczyźni. Więc to nie przypadek, że to właśnie one częściej się myją, perfumują, używają różnych środków do maskowania zapachów cielesnych. Ale to zjawisko jest oczywiście uwarunkowane kulturowo. W pewnych kulturach to maskowanie jest silniejsze, w innych zapach ciała jest bardziej eksponowany. W krajach arabskich nie ma tak silnej tendencji do maskowania, za to w Japonii zaciekle walczy się z zapachem ciała. W Stanach Zjednoczonych najwięcej perfum i wód kolońskich kupują Afroamerykanie.

Czy na nasze odbieranie zapachów mocno wpływają emocje? To, że kobiety dobrze rozpoznają zapachy bliskich im osób, zdawałoby się potwierdzać tę tezę?

– Są przesłanki, by wiązać emocje i pamięć zapachową. Wiemy, że w części mózgu zwanej hipokampem zbiegają się analiza emocji, konsolidacja śladów pamięciowych i analiza zapachów. Logika podpowiada, że jeśli te układy są pobudzone jednocześnie, to efekt będzie silniejszy, niż gdyby nastąpiła aktywacja tylko jednego z tych układów. Wiele osób mówi: "to pachnie jak święta w domu" albo "jak ciasto, które piekła babcia". To właśnie ilustruje ten emocjonalny sposób zapamiętywania zapachów i wywoływania związanych z zapachami emocjonalnych wspomnień. Ten system działa, jeśli dotyczy zdarzeń autobiograficznych i ważnych dla danej osoby. Wtedy zapach może ułatwić przywoływanie wspomnień. Nie należy się więc spodziewać, że zapachy pomogą nam przywołać wspomnienia obojętne albo że obojętne zapachy przywołają obojętne wspomnienia. Są wręcz dane, że obecność zapachów podczas zapamiętywania innego materiału może przeszkadzać. Gdy koncentrujemy się na zapachu, który pobudza naszą wyobraźnię, gorzej przetwarzamy inne
informacje.

Ta silna zapachowo-emocjonalna reakcja może mieć czasem nieoczekiwane skutki?

– Tak, w literaturze często przywołuje się przykład pewnego profesora psychologii. Kiedyś poszedł z żoną do restauracji, zjadł swoją ulubioną potrawę, a kilka godzin później zaczął mieć wyraźne objawy grypy. Gdy wyzdrowiał, znowu wybrał się do restauracji, ale zapach i smak jego ukochanego dania wywoływały w nim negatywne emocje, były po prostu odrzucające. Dopiero później doszedł do tego, że podświadomie połączył chorobę z zapachem jedzonej wcześni ej potrawy. Nie jest to wcale przypadek jednostkowy. Bo pod tym względem zapachy rzeczywiście są niezwykłe. Zazwyczaj, żeby doszło do powstania odruchowej reakcji na jakiś bodziec, potrzeba wielu powtórzeń i krótkiego czasu między bodźcem a jego konsekwencjami. Z zapachami jest inaczej. Stwierdzono, że szczur, który miał kontakt z określonym zapachem i u którego wystąpiły objawy zatrucia, wyrabia sobie odruch wstrętu do zapachu już po jednym takim zdarzeniu! Co więcej, odstęp czasu oddzielający zapach od zatrucia może wynosić nawet do 24 godzin. A w przypadku
innych klas bodźców zmysłowych mówimy o czasie rzędu milisekund! No dobrze, skoro tak szybko rośnie nasza wiedza o roli zapachów i mechanizmie ich przetwarzania, to czy stosuje się ją w praktyce?

– W źródłach popularnych można czasem spotkać sensacyjnie brzmiące doniesienia, że użycie odpowiednich zapachów zwięk-szyło sprzedaż w określonym sklepie o 50 czy 60%. Ale publikacji naukowych, które by potwierdzały taki silny wpływ, jest niewiele. Według mnie te zależności najczęściej są słabe- lub bardzo słabe. A przede wszystkim wynika z nich, że na przykład handlowiec, stosując zapach, może sobie raczej pogorszyć sytuację, niż poprawić. Wystarczy, by zapach był przez klientów odbierany jako niepasujący do otoczenia (na przykład sklepu, restauracji), by wywołać u nich niechęć do zakupów czy ogóle przebywania w tym miejscu. Przykład? Jeśli zbliża się Boże Narodzenie, wokół- są choinki, wszędzie puszczają kolędy, a w sklepie czujemy indyjskie kadzidełka. Lub odwrotnie – gdy wybieramy się do sklepu z indyjskimi ciuchami, a w środku unosi się zapach- świerków, też czujemy się mocno zaskoczeni.

Pozytywny efekt stwierdzano przede wszystkim tam, gdzie wszystko grało. Na przykład w sklepie z damską bielizną, gdy ekspozycja podkreślała kobiecość miejsca i produktów i zapach także był kobiecy – powiedzmy – delikatnych perfum. Wtedy widać było pozytywny wpływ zapachu na sprzedaż. Wiadomo, że na chęć do zakupów produktów spożywczych wpływa zapach świeżego pieczywa. Ale już w badaniu, w którym ludziom pokazywano foldery reklamujące wycieczki na egzotyczne wyspy, wyniki nie były tak zachęcające. Uczestników testu albo zachęcano do wyjazdu w otoczeniu pachnącym tropikalnymi owocami albo świerkiem i jodłą. W tym drugim przypadku stwierdzono zdecydowanie niższą ocenę atrakcyjności wycieczek. A zapach dopasowany nie powodował z kolei wyraźnej poprawy w ocenach. Ale można by też pomyśleć o wykorzystaniu zapachów do osiągnięcia innych celów. Oto jeden z moich ulubionych przykładów: jak zamienić brudaska w czyścioszka? Przeprowadzono następujący eksperyment: grupę ochotników umieszczono w pokoju, w którym
rozpylono zapach cytrusowego środka czystości. I pytano ich, co mają zamiar robić po zakończeniu badania. Osoby te trzykrotnie częściej niż badani w innym pomieszczeniu odpowiadali, że będą sprzątać i porządkować. Oczywiście deklaracje nie muszą iść w parze z czynami, więc zrobiono kolejne doświadczenie. Podobnie jak poprzednio część osób przebywała w pomieszczeniu z zapachem, część bez zapachu. Wykonywały one jakieś czynności maskujące właściwy cel badania. Następnie wszystkich zaproszono do studenckiej kantyny i poczęstowano kruszącymi się herbatnikami. Poczęstunek rejestrowano kamerą i po analizie okazało się, że ci, którzy byli w pomieszczeniu z zapachem, trzykrotnie częściej zgarniali ręką okruszki ze stołu. Niestety, inne zapachy środków czystości nie dały już tego samego rezultatu.

Wyczuwanie zapachów może też służyć do diagnozowania chorób.

– Rzeczywiście, w badaniach eksperymentalnych wykazano, że większość osób zagrożonych chorobą Alzheimera wcześniej ma wyraźne problemy z identyfikacją słowną znanych im zapachów. A w chorobie Parkinsona częściej stwierdza się zaburzenia rozpoznawania zapachów niż drżenia! Jednak tej obserwacji wciąż nie wykorzystuje się w praktyce. A przecież mogłoby to być tanią i nieobciążającą chorego metodą wstępnego rozpoznania, u kogo jest podwyższone ryzyko rozwinięcia się w przyszłości pewnych schorzeń neurodegeneracyjnych. Powstały nawet uproszczone wersje testów składające się z 20 zamiast 40 wyjściowych zapachów. I tak zwane wersje czyste kulturowo, czyli takie, które powinny być rozpoznawane we wszystkich krajach. Bo pewne zapachy będą bardziej rozpowszechnione na przykład w USA niż w Europie, choćby lukrecja czy syrop klonowy.

Dlaczego istnieje związek między alzheimerem a odczuwaniem zapachów? Czy ten zmysł jest szczególnie wrażliwy na uszkodzenia mózgu podczas rozwoju choroby?

– W przypadku alzheimera występuje wyraźnie upośledzenie znajdowania prawidłowej nazwy zapachu. Próg wrażliwości węchowej jest bardzo długo zachowany i ulega uszkodzeniu dużo później w toku rozwoju choroby. Wysuwano więc zastrzeżenie, że to odkrycie ma nikłą wartość diagnostyczną, skoro dotyczy systemu słownego, a nie węchu. Ale zrobiono też doświadczenia, w których porównano rozpoznawanie i nazywanie kształtów, dźwięków – i tam takich zaburzeń w bardzo wczesnych stadiach choroby Alzheimera nie stwierdzono. Podkreślam – na bardzo wczesnym etapie, gdy na pozór nic się nie dzieje, a o przyszłym chorym nie mówi się nawet, że jest roztargniony.

To bardzo intrygujące odkrycia! Jak psychologia może ignorować zmysł węchu?

– To się zmienia. W nowszych podręcznikach są już rozdziały o znaczeniu i roli węchu. W najbliższych dniach ukaże się książka, którą napisałam wspólnie z córką (także zajmującą się tą tematyką) "Psychologia węchu i pamięci węchowej". To pierwsza i jedyna monografia tego zagadnienia w literaturze polskiej. Gdy w ubiegłym roku jako jeden z wykładowców brałam udział w cyklu zajęć z różnych dziedzin psychologii, 30 studentów chciało u mnie zdawać egzamin z psychologii węchu. Chyba rośnie mi konkurencja...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)