"Normalny" chłopak zgwałcił i zabił - biegli zbadają dlaczego
Dziś mija miesiąc od dnia, w którym zamordowano 17-letnią licealistkę ze Świdnicy. Nie minął jeszcze ból i wzburzenie najbliższych Ewy. Wciąż też wiele jest w tej sprawie pytań bez odpowiedzi. Morderca, 21-letni Piotr P., siedzi w areszcie. Profil psychologiczny mordercy Ewy ma pomóc ustalić, dlaczego normalny chłopak zabił.
16.12.2008 08:27
Przyznał się, że zgwałcił, a potem zabił dziewczynę. Wyznał też śledczym, że kierował nim motyw seksualny. Zgwałcił nastolatkę, a potem, kiedy uprzytomnił sobie co zrobił, ze strachu udusił dziewczynę i uciekł z miejsca zbrodni.
Prokuratura pracuje nad sprawą bardzo intensywnie. Obecnie czeka na wyniki kompletu badań DNA, które bez wątpienia będą kluczowym dowodem w sprawie. Zleciła też stworzenie profilu psychologicznego mordercy. Śledczy chcą poznać zdanie biegłych na temat motywu zbrodni i tego, dlaczego zwyczajny, niesprawiający nigdy wcześniej żadnych problemów wychowawczych i prawnych chłopak, popełnił tak przerażającą zbrodnię.
Piotra P. będą badać specjaliści od profilowania sprawcy. A jest ich w Polsce niewielu. To zaledwie cztery osoby. Wszystkie pracują w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Dlatego na ich opinie będzie trzeba poczekać kilka miesięcy. Dziś jednak biegli mówią, że niepozorne, grzeczne, nie mające konfliktów z prawem osoby, które nagle niezrozumiale dla otocznia robią coś strasznego, nie należą do rzadkości.
- Są ludzie, w których zło siedzi schowane głęboko w środku i czasem przez całe życie nie daje o sobie znać, a czasem jakieś niepozorne wydarzenie, chwila sprowokuje u nich nieobliczalne zachowania - tłumaczą biegli z Krakowa. I taki był właśnie morderca Ewy, Piotr P.
Mieszkał na obrzeżach Świdnicy. Wielu pamięta go tutaj jako zwyczajnego chłopaka, który nie wyróżniał się niczym szczególnym z tłumu rówieśników. W tym roku zdał maturę w technikum. Uczył się średnio, ani dobrze, ani źle. Ze zdaniem matury nie miał problemów, a w szkole nie sprawiał kłopotów. Po maturze nie podjął dalszej nauki, ale jak mówili jego znajomi, chciał w przyszłym roku zdawać na studia. Nigdzie nie pracował. Zawsze był jednak dobrze ubrany, wyglądał porządnie i kłaniał się sąsiadom. To chłopak, jakich wielu na każdym osiedlu w każdym mieście. - Naprawdę, tu nikomu nie chce się wierzyć, że ten młody człowiek mógł zrobić coś tak strasznego - mówią dziś jego sąsiedzi.
Dawni znajomi dodają, że dla nich to zupełnie niezrozumiałe. - Jak to mogło się stać? Przecież on miał ładną, fajną dziewczynę... Dlaczego miał zgwałcić nieznaną nastolatkę? - wciąż zadają sobie te same pytania.
Piotr P. nie znał zamordowanej. Ewa była przypadkową ofiarą. Znalazła się po prostu w nieodpowiednim miejscu i niewłaściwym czasie. Mężczyzna spotkał ją na drodze wylotowej ze Świdnicy. Zaczepił. A Ewa mogła się podobać. Była szczupłą, wysportowaną, wysoką blondynką. Zawsze uśmiechnięta i lubiana przez rówieśników. Przez lata tańczyła i śpiewała w zespole ludowym. Była jednak typem grzecznej nastolatki i na głupie zaczepki nie reagowała. Nie powiedziała nic także wtedy, gdy zaczepił ją Piotr P. Mężczyzna poszedł więc za nią. Później siłą zaciągnął kilkadziesiąt metrów od głównej drogi, zgwałcił i udusił paskiem od torebki, którą nastolatka miała przy sobie. Za to co zrobił, grozi mu nawet dożywocie.
Pierwszy był Kuba Rozpruwacz, dziś eksperci profilują wszystkich zabójców
Pierwszy portret psychologiczny zabójcy sporządzono w 1888 roku w Wielkiej Brytanii. Raport dotyczył słynnego Kuby Rozpruwacza, sprawcy serii brutalnych zabójstw prostytutek na ulicach Londynu. Dziś profile morderców i motywy ich działania sporządzane są niemal w każdej sprawie dotyczącej zabójstwa. - Tworzenie portretu psychologicznego przypomina rozwiązywanie działań matematycznych. Wiadome to ofiara i jej zachowanie. Jeśli zachowania sprawcy się domyślamy, znamy jego motywy, jesteśmy blisko rozwiązania. Tyle, że czasem potrzebujemy na to wielu miesięcy - tłumaczą specjaliści od profilowania sprawców z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Biegli przeglądają akta spraw, odbywają wielogodzinne rozmowy z mordercą, pytają o wszystko, nawet o ulubione danie, czy film. To, jak mówią, żmudna praca przypominająca układanie puzzli, w których fachowcy co chwilę dopasowują lub odrzucają jakiś kolejny element. - Najogólniej mówiąc, jesteśmy takimi psychologicznymi detektywami - mówi doktor Maciej Szaszkiewicz. - Mamy określić, co kierowało mordercą, jakie ma cechy osobowości, co go denerwowało, a co lubi. Dlaczego zabił tak, a nie inaczej. Czy był blisko związany emocjonalnie z ofiarą, czy też był dla niej obcym człowiekiem - dodaje Szaszkiewicz.
Twierdzi, że ważna jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego akurat ta, a nie inna osoba padła ofiarą. Czy była ładna, młoda, czy na przykład starsza, ale bogata. To wiele mówi o motywie. Może się broniła, więc jak się broniła. - To wszystko ma znaczenie. Pytamy sąsiadów, rodzinę, analizujemy dokumenty z oględzin miejsca zbrodni. Po prostu interesuje nas wszystko z tym związane, bo czym więcej wiemy o ofierze, tym więcej możemy powiedzieć o sprawcy - tłumaczy doktor Szaszkiewicz.
Ważny jest też czas zbrodni, np. w święta zabijają najczęściej psychopaci i seryjni mordercy, którzy w tym okresie wyjątkowo odczuwają samotność i z zazdrości chcą pozbawić kogoś bliskiej osoby.
Małgorzata Moczulska