Historia''Nocne wiedźmy'' - sowieckie pilotki podczas II wojny światowej

''Nocne wiedźmy'' - sowieckie pilotki podczas II wojny światowej

• Podczas II wojny światowej Armia Czerwona zaangażowała do lotnictwa również kobiety
• 588. pułk nocnych bombowców początkowo był formacją składającą się początkowo tylko z kobiet
• Sowiecka propaganda zaczęła nazywać lotniczki ''nocnymi wiedźmami''
• Wiele lotniczek zostało odznaczonych medalem Bohatera Związku Sowieckiego

''Nocne wiedźmy'' - sowieckie pilotki podczas II wojny światowej
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

21.07.2016 11:22

• Podczas II wojny światowej Armia Czerwona zaangażowała do lotnictwa również kobiety
• 588. pułk nocnych bombowców początkowo był formacją składającą się tylko z kobiet
• Sowiecka propaganda zaczęła nazywać lotniczki ''nocnymi wiedźmami''
• Wiele lotniczek zostało odznaczonych medalem Bohatera Związku Sowieckiego

''Dziewczęta! Musicie zrozumieć ponad wszelką wątpliwość, że będziecie walczyły przeciw mężczyznom i same musicie walczyć jak mężczyźni. To, że zostałaś wybrana, nie oznacza, że zginiesz. Możesz, co gorsza, zostać poparzona tak, że rodzona matka cię nie pozna. Możesz stracić wzrok. Możesz stracić rękę albo nogę. Możesz zostać złapana przez Niemców. Czy jesteś na to wszystko gotowa?'' - Marina Raskowa, dowódca 587. pułku bombowców.

''Nikt nie zna dokładnej daty, kiedy zaczęli nazywać nas 'nocnymi wiedźmami'. Bombardowałyśmy pozycje niemieckich faszystów każdej nocy, więc Niemcy zaczęli mówić o nas 'nocne wiedźmy', ponieważ wydawało im się niemożliwe zabicie nas, czy zestrzelenie'' - starszy lejtnant Serafina Amosowa-Taranienko, jedna z ''nocnych wiedźm''.

''Po prostu nie mogliśmy pojąć tego, że sowieckimi lotnikami, którzy przysparzali nam tak wielkich problemów, naprawdę były kobiety. Kobiety, które nie bały się niczego. Każdej nocy przylatywały w tych swoich powolnych dwupłatach, nie pozwalając nam zasnąć nawet na chwilę'' - pułkownik Johannes Steinhoff, as myśliwski Luftwaffe.

Ambitne plany

22 czerwca 1941 r. Niemcy i ich sojusznicy napadli na Związek Sowiecki. W przeciągu pierwszych kilku miesięcy wojny Armia Czerwona (i jej lotnictwo) została rozbita: do niewoli trafiło blisko 5 mln czerwonoarmistów, stracono 20 tys. samolotów - 95% przedwojennego parku lotniczego. 8 października 1941 r. Józef Stalin wydał rozkaz sformowania 221. korpusu lotniczego. Miał być to korpus wyjątkowy - w całości, od pilotów po obsługę naziemną, złożony z kobiet.

Ambitnych planów nie udało się jednak zrealizować. Na przeszkodzie stały rzeczy zarówno poważne, jak i przyziemne. Najpoważniejszym problemem było całkowite nieprzystosowanie sił zbrojnych do służby kobiet. Na przykład, przemysł nie produkował odpowiednio małych butów na kobiece nogi. Brakowało również bielizny i środków higienicznych. Plany ograniczono zatem do sformowania trzech pułków lotniczych, ale nawet w nich obecność mężczyzn okazała się koniecznością.

586. pułk myśliwski zachował swój żeński status jedynie przez rok - okazało się, że przeciążenia podczas walki i akrobacji były zbyt duże dla większości kobiecych organizmów. Kobiety jednak latały myśliwcami - także w czysto ''męskich'' pułkach - i odnosiły sukcesy. Jedną z nich była Lidia Litwiak, która zestrzeliła 11 niemieckich samolotów. Do dziś nie pobito tego rekordu. W 587. pułku bombowym mężczyźni musieli znaleźć się na pokładach maszyn, bowiem tylny karabin maszynowy w szybkich bombowcach mogły obsługiwać wyłącznie osoby bardzo wysokiego wzrostu. Brakowało również samochodów amunicyjnych i podnośników hydraulicznych, więc do ręcznego podwieszania ciężkich bomb konieczna była duża siła fizyczna. Wreszcie skomplikowane silniki wymagały specjalnie wyszkolonych mechaników, a tych wśród kobiet nie było. Jedynym całkowicie żeńskim pułkiem został więc 588. pułk nocnych bombowców - zwany później pułkiem ''nocnych wiedźm''.

Samolot Po-2 zwany

Samolot Po-2 zwany "kukuruźnikiem", na którym latały "nocne wiedźmy" z 588. pułku nocnych bombowców fot. Wikimedia Commons

W poszukiwaniu płonących ognisk
Pułki nocnych bombowców - których Sowieci sformowali kilkanaście - były formacjami specyficznymi. Wyposażano je z reguły w lekkie i proste samoloty szkolne, które przenosiły lekkie i proste bomby. Zadanie tych nocnych bombowców było równie proste: startowały po zmroku, wznosiły się na odpowiednią wysokość, zmniejszały obroty silnika i w ciszy przelatywały ponad linią frontu. Następnie wyszukiwały płonące ognisko - w warunkach frontowych oznaczało to, że odpoczywają tam wojska przeciwnika - i obrzucały je bombami. Straty materialne były niewielkie (lub żadne), ale wrogowi nie dawano zasnąć. Dodatkowym bonusem było przekonanie własnych żołnierzy, że lotnictwo z czerwoną gwiazdą jednak działa i szkodzi nieprzyjacielowi. Była to więc broń słabszego - na początku wojny popularna wśród Rosjan, a pod koniec wojny wśród Niemców.

588. pułk nocnych bombowców wszedł do akcji latem 1942 r. Jego uzbrojeniem było 36 (etat czasem nieznacznie się zmieniał) dwupłatowych samolotów Po-2, znanych lepiej jako kukuruźniki. Teoretycznie te niewielkie samoloty mogły przenosić do 300 kg bomb, w praktyce jednak ładunek bojowy był 2-3 razy mniejszy. W czasie całej wojny 588. pułk wykonał olbrzymią liczbę 23 672 lotów bojowych, zrzucając 3000 ton bomb. Z reguły w czasie jednej nocy załogi wykonywały po kilka nalotów (około 6 latem i 10 zimą). Rekordzistką była Nadia Popowa, która jednej nocy wylatywała na bombardowanie 18 razy!

Początkowo pułk latał nad południowym odcinkiem frontu - od Stalingradu, przez Kaukaz, aż po Krym. Formację doceniono w 1943 r., nadając jej zaszczytne miano 46. pułku gwardii (gwardyjski tytuł dostał również 587. pułk). W tym czasie zaczęto określać lotniczki jako ''nocne wiedźmy'', choć nie była to nazwa nadana przez Niemców, a przez sowiecki aparat propagandowy (większość tego rodzaju przezwisk - na przykład ''straszne bliźniaki'' dla polskich okrętów podwodnych ORP ''Sokół'' i ORP ''Dzik'' - powstawała w ten sposób). W 1944 r. pułk ''nocnych wiedźm'' został przeniesiony na środkowy odcinek frontu i brał udział w walkach nad Polską - Białymstokiem, Ostrołęką, Warszawą, Gdańskiem i Gdynią. Wojnę zakończył na podejściach do Berlina.

Kobiece asy

Straty pułku nie były duże. Przez trzy lata wojny przez pułk przewinęło się około 60 dwuosobowych załóg - 120 lotniczek. Dobrze zaplanowany lot był bezpieczny - niemieckie myśliwce bardzo rzadko latały nocą nad frontem. Artyleria przeciwlotnicza otwierała ogień z reguły już po wybuchu bomb, gdy samoloty zdołały oddalić się od celu. Latanie było na tyle bezpieczne, że zamiast spadochronów zabierano dodatkowe 20 kg bomb. Większość strat spowodowały wypadki lotnicze: latanie w nocy było - i wciąż jest - niebezpieczne. Niski poziom strat doskonale świadczy o wysokiej klasie sowieckich pilotek. Zginęło tylko 14 z nich, w tym 8 jednego dnia - 1 sierpnia 1943 r. Wówczas pas działania pułku nieszczęśliwie pokrył się z pasem działania niemieckich myśliwców nocnych, które zestrzeliły 4 kukuruźniki.

O ile w innych państwach kobiety służyły w formacjach pomocniczych - czasem nawet pilotując samoloty transportowe - to jedynie w Armii Czerwonej żołnierki walczyły na pierwszej linii i latały w lotnictwie bojowym. Nic dziwnego, że - szczególnie ostatnio - napisano o nich mnóstwo artykułów, wydano wiele książek, nakręcono kilka filmów, zrealizowano parę sztuk teatralnych, a nawet narysowano komiks (w Stanach Zjednoczonych). Z dumą twierdzi się, że lotniczki stanowią największą grupę wśród kobiet, którym nadano tytuł - i odznaczenie - Bohatera Związku Sowieckiego.

Faktycznie, wśród 95 kobiet-bohaterów są 34 lotniczki. Jednak jedynie 49 z tych 95 odznaczeń nadano w czasie wojny, przede wszystkim sanitariuszkom i partyzantkom. Taka była wówczas potrzeba propagandowa. W czasie wojny Bohaterami Związku Sowieckiego zostało tylko 14 lotniczek, w tym 9 z nich jednego dnia, pod sam koniec wojny: 23 lutego 1945 roku (wówczas m.in. medal dostała Nadia Popowa). Lidia Litwiak - as myśliwski wśród kobiet - została odznaczona dopiero w 1990 roku. Zmieniły się bowiem potrzeby propagandowe.

Lidia Litwiak, jedna z najskuteczniejszych sowieckich lotniczek fot. Wikimedia Commons

Bohaterki
Dzisiaj Rosjanie są dumni z lotniczek. Stały się one symbolem wszystkich kobiet walczących w szeregach Armii Czerwonej. Jednak przez wiele lat milczała o nich historia. Ujawniane były tylko takie dane, które były - lub są - wygodne dla rządzących na Kremlu. Przez długi czas w Rosji uważano, że służące na froncie kobiety świadczyły o słabości państwa i armii. Nie wiadomo nawet dokładnie, ile kobiet służyło w Armii Czerwonej. Podawane oficjalnie liczby różnią się nawet dwukrotnie - od 490 tys. do 950 tys. Jeszcze mniej wiadomo o służbie setek tysięcy żołnierek. Powojenna propaganda sowiecka sugerowała nawet, że większość kobiet, które zgłosiły się na ochotnika do Armii Czerwonej, prowadziła się tam niemoralnie. Weteranki nie chciały więc chwalić się swoją służbą ojczyźnie i o ich zasługach zapomniano.

Przypomniano sobie o nich dopiero w XXI wieku, w zupełnie innej sytuacji społecznej, politycznej i propagandowej. I chociaż tytuł Bohatera Związku Sowieckiego już nie istnieje, to nadaje się tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej. Do tej pory otrzymało go 5 lotniczek z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W sumie 17 kobiet jest Bohaterami Federacji Rosyjskiej. Mężczyźni dostali tych odznaczeń 1002. 95 kobiet było Bohaterami Związku Sowieckiego. Mężczyźni dostali tamtych odznaczeń 12 681.

###Dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)