Nikt nie jeździ pięćdziesiątką
Większość kierowców łamie przepis
ograniczający prędkość jazdy w terenie zabudowanym do 50 km na
godzinę. Co gorsza, od wprowadzenia go w życie liczba wypadków
znacznie wzrosła - alarmuje "Rzeczpospolita".
Policjanci twierdzą, że dopiero większa liczba radarów na naszych drogach może zmienić pogarszające się statystyki wypadkowe. Ich zdaniem żaden przepis nie może przecież obronić się sam.
Pomysł ograniczenia dopuszczalnej prędkości udało się wprowadzić w życie dopiero za trzecią próbą. Jego autorzy podkreślali, że w Polsce jest trzy razy więcej ofiar wypadków drogowych niż w innych krajach europejskich, a główny tego powód, to zbyt duża prędkość. Inni jako przyczynę wskazywali raczej zły stan naszych dróg, a nie dozwoloną wówczas prędkość 60 km/h w terenie zabudowanym.
Co ciekawe - pisze "Rz", po 1 maja, kiedy przepis wszedł w życie, wiele komisariatów w kraju go nie znało i nie egzekwowało, a część kierowców nie wie o nim do dziś.
Według policji ponad połowa kierowców łamie przepisy o dozwolonej prędkości, a mniejsi optymiści mówią, że niezdyscyplinowanych jest ponad 80% siadających za kółkiem.