- Ja mam duże zaufanie do pani minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, w szczególności w tej historii, dlatego że jeszcze przed publikacjami na ten temat pani minister podjęła działania, żeby sprawę wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych. Nikt nic nie zamiatał pod dywan - podkreślił w programie “Tłit” wiceminister rodziny, pracy i polityki Społecznej Sebastian Gajewski.
Tak gość Patryka Michalskiego odniósł się do burzy wokół dotacji z KPO dla branży gastronomicznej, hotelarskiej i cateringowej. Sprawą zajęła się już prokuratura. Pytanie, czy odpowiedzialność powinna ponieść też ministra funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
- To, kto odpowiada za skonstruowanie tego konkretnego konkursu i wydatkowanie tych środków na jachty, ekspresy do kawy czy na otwieranie pizzerii przez kamieniołomy, będzie przedmiotem wyjaśnień. Dlatego, że środków unijnych nie dysponuje się w ramach Krajowego Planu Odbudowy w ten sposób, że przychodzi minister czy wiceminister odpowiedzialny za dany program czy za dany portfel środków, siada, wymyśla koncepcje danego konkursu i jeszcze te środki przyznaje. Tak to nie działa - stwierdził wiceminister Gajewski.
Polityk Lewicy przekonywał, że środki z KPO dla Polski to "wielki sukces tego rządu" i "w przypadku każdego konkursu na środki unijne czy środki publiczne z naszych krajowych pieniędzy zawsze jest ryzyko pewnych nadużyć".- Z każdym sukcesem wiążą się problemy, z każdym sukcesem mogą wiązać się nieprawidłowości - tłumaczył.
- Mamy do czynienia w tej chwili z nieprawidłowościami w obszarze mniej niż 1% . Mamy też deklarację ze strony zarówno pana premiera, jak i pani minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, że sprawa zostanie od początku do końca wyjaśniona.